Max Ciszek, Piotr Ambroszczyk / fot. archiwum prywatne

POMAGAĆ PO CICHU, CZY MÓWIĆ O TYM GŁOŚNO?

Getting your Trinity Audio player ready...

Pomoc uchodźcom z Ukrainy zdaje się być najbardziej pozytywnym ruchem łączącym ludzi niezależnie od poglądów politycznych czy religijnych. Otworzyliśmy serca i drzwi do domów, a ukraińska społeczność znalazła w naszym mieście schronienie i spokój. Wystarczyła jednak jedna gala, jedna nagroda i nagle okazało się, że pomoc można podzielić na ważną i ważniejszą.
Max Ciszek, Piotr Ambroszczyk / fot. archiwum prywatne
Maxa Ciszka nikomu nie trzeba przedstawiać. Znany starachowicki społecznik potrafi porwać tłumy, zorganizować je i trzymać w cuglach, dopóki praca, którą sobie założył, nie zostanie wykonana. Dla Ukrainy zrobił naprawdę wiele.
– Pamiętam ludzi, którzy rzucili wszystko i pojechali na granicę, aby przywozić ludzi do naszego miasta, oddawali swoje mieszkania, pokoje, aby wesprzeć potrzebujących i nie było jeszcze wtedy programu 40 zł za osobę, bo nikt wtedy na to nie patrzył. Gdy ogłosiliśmy zbiórkę dla Ukrainy, dosłownie w ciągu jednego dnia moje podwórko i kawał placu przed moim domem zamienił się w gigantyczny magazyn. Każdy, kto uciekał przed wojną przeważnie z jedną walizką, mógł sobie znaleźć ciepłą odzież, kołdrę, a nawet pralkę czy lodówkę. Wszystko za darmo, a nad wszystkim czuwali wolontariusze, którzy nawet wzięli sobie urlopy z pracy, tylko po to, aby pomagać. Poszliśmy dalej, docieraliśmy i dalej docieramy w najbardziej gorące miejsca, tam, gdzie spadają rakiety i strzela się do wolontariuszy. Straciliśmy dwa samochody, a nasi wolontariusze wylądowali w szpitalu po wypadku na linii frontu. Był okres, kiedy byliśmy odpowiedzialni za 230 osób w obozie dla uchodźców wewnętrznych. Szła pomoc z naszego miasta, jedzenie, koce, śpiwory a co najważniejsze nasza obecność. Parę tygodni temu byliśmy z pomocą w Chersoniu, tam, gdzie zaraz ostrzelali szpital, dwa dni temu dojechaliśmy do Dnipra, dzień później wymienialiśmy silnik w busie z logiem Starachowice Pomoc Humanitarna. To setki różnych historii – napisał Max Ciszek na prowadzonej przez siebie grupie Widzialna ręka – Starachowice. Nie bez przyczyny te słowa pojawiają się właśnie teraz.
Za nami gala, podczas której marszałek Andrzej Bętkowski i wicemarszałek Renata Janik wręczali podziękowania za realizację projektu „Świętokrzyskie dla Ukrainy”. I nie byłoby w tym niczego, co zwróciłoby czyjąkolwiek uwagę, gdyby nie fakt, że podziękowania te odebrał tylko starosta Piotr Ambroszczyk (materiał starostwa na kolejnych stronach bieżącego wydania). Nie wspomniano nawet ani słowem o innych, którzy w pomoc Ukrainie także się zaangażowali.
– Niestety pan marszałek Andrzej Bętkowski i pani wicemarszałek Renata Janik nie docenili tych mieszkańców naszego miasta, a zarazem członków naszej grupy (Widzialna ręka – Starachowice), którzy bezinteresownie bez żadnych grantów itp. od początku wojny pomagali uchodźcom. Poświęcając swój czas i swoje fundusze, aby pomagać – Max Ciszek nie kryje rozgoryczenia.
Słowa te nie pozostały bez odpowiedzi. Kilka chwil później o odpowiedź pokusił się Piotr Ambroszczyk.
– Na początek drogi Maksie powiem, że nikt w tym mieście nie ma monopolu na pomaganie (…) Szanuję zarówno wolontariuszy Widzialnej Ręki, jak i wszystkich ludzi dobrej woli, którzy niosą pomoc i w każdej sytuacji, kiedy tylko mogę, to dziękuję za nią. Nie biegam z telefonem, nie nagrywam relacji na fb czy insta, bo nie robię tego jako starosta, ale Piotr Ambroszczyk, zwykły człowiek. Co do pomocy Ukrainie to też jeździłem na granicę, organizowałem transport, opłacałem koszty paliwa, recept podobnie jak wielu ludzi, którzy ze mną współpracowali. Jednak nie chodzi tu o to, co i dla kogo zrobiłem, bo nigdy za to, co robię, nie oczekiwałem nagród. I nie dodaję sobie, umniejszając innym. Jestem osobą, która na miarę swoich możliwości pomaga ludziom od lat w różnej formie. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to Polak, czy Ukrainiec, wykształcony czy biedny, bo jestem osobą wierzącą, a dla Boga wszyscy jesteśmy równi – napisał na swoim prywatnym profilu w mediach społecznościowych.
I, co ważne…
– To Powiat Starachowicki, nie ja, otrzymał nagrodę za realizację projektu „Świętokrzyskie dla Ukrainy” bo jesteśmy jednym z pięciu samorządów w województwie, które ten projekt realizują. Projekt jest systemową pomocą instytucjonalną i nie ma nic wspólnego z pomocą wolontariacką udzielaną uchodźcom. Rozumiem, że możesz tego nie wiedzieć, albo nie rozumieć, ale istnieje coś takiego jak telefon i warto rozmawiać, żeby nie było potem takich sytuacji. Proszę się zastanowić, czy taka narracja nie jest krzywdząca dla pracowników realizujących ten projekt? – zapytał na zakończenie starosta.
W komentarzach zarówno pod postem Maxa, jak i Piotra Ambroszczyka pojawiły się komentarze odnoszące się do tej sytuacji.
Max Ciszek – wdzięczność ludzi, którym pomagamy jest najpiękniejszym podziękowaniem i wyróżnieniem – wsparła społecznika Kinga Sawicka.
Słowa wsparcia otrzymał także starosta Piotr Ambroszczyk.
Nie o wszystkim trzeba mówić głośno, pisać posty czy nagrywać filmy. To ile pomocy wniósł Piotr Ambroszczyk jako Piotr, człowiek dobrego serca, mieszkaniec Starachowic, jest nieocenione. Dla podopiecznych naszej Fundacja „Zdążyć przed Panem Bogiem” niejednokrotnie wychodził z pomocną dłonią, organizując z własnych środków wydarzenia, podczas których udało się pozyskać pomoc dla dzieciaków i nigdy nie oczekiwał niczego w zamian. Piotr nie miał potrzeby się chwalić tym, że niesie pomoc, niesie dobro, więc ja go dziś raz jeszcze pochwalę (…). Piotrze, dziękujemy – napisała  pod postem Piotra Ambroszczyka Aleksandra Krzos, prezes Fundacji Zdążyć przed Panem Bogiem, która (jak sama pisze) współtworzyła z Maxem Widzialną Rękę.
Sukces tej grupy, to sukces kilkudziesięciu osób, wolontariuszy, którzy za swoją pracę nie powinni oczekiwać wynagrodzenia, bo nie na tym polega wolontariat. Takimi wpisami, takimi słowami zwyczajnie zabijecie ideę pomagania, bo ludziom się odechce, skoro mają mieć z tego kłopoty. Pozwólmy ludziom nieść dobro i nie licytujmy się, kto dał więcej, bo to już nie jest bezinteresowne. – napisała pod postem Eska Starachowice News.

I co teraz? Pomagać po cichu czy mówić o tym głośno? Czy aby na pewno wielkość poświęcenia świadczy o jakości pomocy?
Szkoda, żeby ta fajna pomoc całego miasta i powiatu utonęła teraz w meandrach niepotrzebnych niesnasek, które dla wielu osób stawiają pod znakiem zapytania słuszność wielu akcji. Nagle się okaże, że z tego to tylko same problemy.
A tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby pomagać w taki sposób, jaki jest dla nas najbardziej komfortowy. Najlepszą miarą pomocowych akcji ma być to, jak bardzo dzięki naszym gestom poprawi się sytuacja osób, które wspieramy.
A tak już na zakończenie, to czy coś stoi na przeszkodzie współpracy Powiatu Starachowickiego i Widzialnej Ręki? Może warto.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *