Getting your Trinity Audio player ready...
|
Wypalanie traw na nieużytkach to ciągła zmora strażaków. W ubiegłym tygodniu doszło do dwóch pożarów na osiedlu Południe, w których ludzka bezmyślność o mały włos nie doprowadziła do tragedii.
W niedzielę, 25 marca późnym wieczorem, starachowicka straż została powiadomiona o płonących nieużytkach przy ul. Żytniej w Starachowicach. Paliły się trawy na obszarze blisko 1 hektara i tylko dzięki skutecznej interwencji strażaków nie doszło do większej tragedii. Silnie wiejący wiatr utrudniał bowiem akcję gaśniczą, w której uczestniczyły cztery jednostki, dwie z PSP w Starachowicach oraz OSP osiedla Michałów i OSP Krynki. Sytuację udało się opanować po nieco ponad godzinie i zapobiec przedostaniu się ognia na domy mieszkalne.
Zaledwie dwa dni później starachowiccy strażacy interweniowali przy ul. Nowowiejskiej w Starachowicach. W tym przypadku ludzka bezmyślność doprowadziła do znaczących strat. Od zapalonych traw ogniem zajęło się poszycie leśne i ule w tamtejszej pasiece. Pracę strażaków utrudniała aura i ciężki dojazd na miejsce, a także wosk pszczeli nagromadzony w ulach. Do akcji gaśniczej włączono nawet samolot, który zrzucał wodę, trwała ponad 6 godzin, a brało w niej udział pięć zastępów Państwowej Straży Pożarnej i siedem zastępów z Ochotniczych Straży Pożarnych ,w sumie 55 strażaków. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach, ale straty dla środowiska i finansowe są ogromne. W sumie spaliło się 100 uli z pszczołami i 90 pustych wartości – bez kosztów akcji gaśniczej – 50 tysięcy złotych.