Getting your Trinity Audio player ready...
|
Stawkami opłat za wywóz śmieci w gminie Starachowice prokuraturę zainteresowała Komisja Rewizyjna RM. Zarzuty prokuratorskie usłyszało pięć osób: trojka pracowników Urzędu Miejskiego (obecni i byli) i byli prezydenci: Wojciech Bernatowicz i Sylwester Kwiecień.
Zarzut postawiony przez prokuraturę dotyczy przekroczenia przez funkcjonariuszy publicznych uprawnień w związku ze zbyt wysoką stawką za wywóz śmieci na jednego mieszkańca. Pod lupą prokuratury znalazło się pięcioro pracowników Urzędu Miejskiego w Starachowicach, którzy w latach 2006-2012 przygotowywali badane przez prokuraturę umowy. Najpierw Prokuratura Rejonowa w Ostrowcu Świętokrzyskim postawiła zarzuty trójce pracowników naszego magistratu, Marcinowi G. – naczelnikowi Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska (4 zarzuty), Halinie P. – miejskiej skarbniczce (5 zarzutów) oraz Małgorzacie K. – ówczesnej kierowniczce referatu w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska (5 zarzutów), która nie pracuje już w Urzędzie Miejskim. W minionym tygodniu zarzuty usłyszeli byli prezydenci Starachowic: Wojciech Bernatowicz (4 zarzuty) i Sylwester Kwiecień (1 zarzut), którzy podpisali aneksy do umów. Nie czują się winni i twierdzą, że wykonywali uchwały podjęte przez radnych Rady Miejskiej, bo inaczej postąpić nie mogli, byłoby to bowiem złamaniem prawa.Rada Miejska jest organem uchwałodawczym, prezydent organem wykonawczymByły prezydent Starachowic Wojciech Bernatowicz usłyszał cztery zarzuty, dotyczące aneksów do umów w latach 2008-2011. Nie zgadza się jednak z zarzutami i twierdzi, że wszystko przebiegało zgodnie z prawem, powołując się na uchwały Rady Miejskiej w Starachowicach.- Umowa z firmą Almax została zawarta 2 października 2006 r.,czyli przez mojego poprzednika. Później firma zgłosiła się do nas w związku z tym, że chciała podnieść opłaty, a to spowodowane było z kolei podniesieniem opłat środowiskowych przez marszałka województwa świętokrzyskiego. To, że firma Almax chciała podnieść opłaty było spowodowane faktem, że nastąpiły nieoczekiwane okoliczności, których nie można było przewidzieć w umowie, czyli właśnie nałożenie tych opłat środowiskowych. Stawka, którą zaproponowała firma Almax została skierowana pod obrady komisji stałych przy Radzie Miejskiej i później – za akceptacją członków tych komisji – uchwała trafiła pod obrady Rady Miejskiej. Na komisjach stałych i na każdej sesji radni zapoznali się z argumentacją przedstawicieli, bądź właścicieli firmy i podjęli uchwałę o obowiązującej stawce za jedną osobę. W paragrafie 2 każdej z tych uchwał, jej wykonanie powierzyła prezydentowi miasta Starachowice, mogła też powierzyć jej wykonanie np. przewodniczącemu Rady Miejskiej. Każda uchwała po jej przegłosowaniu jest przesyłana do nadzoru prawnego, do wojewody, i poddawana ocenie pod względem formalnym i prawnym. Jeżeli jest ona zgodna z prawem, to zostaje opublikowana przez wojewodę w Dzienniku Wojewódzkim, a jeśli jest niezgodna, wojewoda ją „kasuje” i nie podlega wykonaniu. Jeżeli zostanie ogłoszona, prezydent – zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym – ma obowiązek jej wykonania i do tego właśnie między innymi zobowiązała mnie Rada Miejska, czyli w konsekwencji do podpisania aneksu do umowy. Każde podpisanie aneksu z firmą było poprzedzone stosowną uchwałą podjętą przez radnych – mówi GAZECIE Wojciech Bernatowicz.Były prezydent zaznacza, że przyjęte stawki w poszczególnych latach wynikały niejednokrotnie z propozycji radnych, z różnych stron sceny politycznej. Za przykład podaje sytuację z sesji 29 grudnia 2010 r., kiedy to rada przyjęła propozycję radnej Prawa i Sprawiedliwości, która w 2013 r. – jako przewodnicząca Komisji Rewizyjnej poinformowała o zawiadomieniu prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa w sprawie „śmieciowych stawek”.- Podczas sesji w 2010 r., kiedy dyskutowaliśmy o stawkach opłat za śmieci, radni z Prawa i Sprawiedliwości, a dokładnie pani Lidia Dziura, w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości zgłosiła stawkę 6,42 zł, która została przyjęta przez Radę Miejską większością głosów. Wtedy stawka proponowana przez firmę Almax nie uzyskała akceptacji i odpadła. W protokole z sesji możemy przeczytać, że radni sami stwierdzają, że zostali zapoznani z przyczyną planowanej podwyżki. Podobnie było przy uchwale w 2009 r., kiedy to pan radny Dariusz Nowak zaproponował stawkę 6,02 złotego i ta uchwała też została przyjęta i przekazana do wykonania prezydentowi miasta. Stawka obowiązująca w tym czasie w Gminie Starachowice była jedną z najniższych chyba nawet w kraju. Chcę przypomnieć też, że to do Starachowic przyjeżdżali przedstawiciele innych gmin, ponieważ chcieli wprowadzić taki system, jaki obowiązywał w Starachowicach – przypomina były prezydent Starachowic.- Wracając jeszcze do roku 2008, chciałbym zacytować artykuł z jednej z gazet, Pana Grzegorza Walendzika, który wówczas, jako przewodniczący Komisji Budżetu i Finansów Rady Miejskiej mówił w wywiadzie, że gdyby Rada Miejska nie podjęła uchwały o proponowanej stawce w wysokości 5 zł, to gmina musiałaby rozpisać nowy przetarg, a wtedy skończyłoby się to stawką na poziomie 7 zł i gmina musiałaby dopłacać do wywozu śmieci milion złotych z budżetu miasta rocznie, a przy przyjętej stawce dopłata wynosiła 600 tys. złotych – wyjaśnia.Odniósł się również do informacji o tonażu wywożonych śmieci, twierdząc, że ilość zabieranych przez firmę Almax odpadów nie miała w tym przypadku żadnego znaczenia, bowiem przyjęta stawka była taka sama i niezmienna dla wszystkich mieszkańców.- W niektórych mediach błędnie podnoszone jest to, że gmina rozliczała się za ilość śmieci wywożonych na wysypiska. Stawka ustalona przez Radę Miejską jest stawką ryczałtową od jednego mieszkańca bez względu na to ile tych śmieci mieszkańcy produkują. Zadanie gminy, jeśli chodzi ustawę o pozbywaniu się śmieci komunalnych, zasadniczo kończy się w momencie załadowania śmieci na ciężarówki, które te śmieci wywożą. Dalej obowiązek ich zagospodarowania spoczywa na spółce, która odpady wywozi. W tej chwili podnoszenie kwestii, że na to czy inne składowisko zostało wywiezione tyle czy tyle śmieci jest bezcelowe, bo to jest sprawa Almaxu. Przyjęte stawki nie pokrywały w 100 procentach opłat jakie ponosiła gmina. Było to spowodowane faktem, że pewien procent mieszkańców nie płacił za śmieci, a windykacja była po prostu niemożliwa ze względu na ich złą sytuację materialną – tak przedstawia sytuację W. Bernatowicz.Zarzuty stawiane przez prokuraturę były prezydent Starachowic uważa za niezrozumiałe, bo wykonywał jedynie uchwałę, do czego został zobligowany przez Radę Miejską, a gdyby tego nie zrobił złamałby prawo.- Jeszcze raz podkreślam, że zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym, jeśli uchwała jest podjęta zgodnie z prawem, prezydent ma obowiązek ją wykonać, jeśli tego nie zrobi sam wchodzi w konflikt z prawem. Prezydenci mają zarzut przekroczenia uprawnień na skutek tego, że wykonywali polecania Rady Miejskiej. A przecież Regionalna Izba Obrachunkowa co roku badała te uchwały i też nie miała żadnych zastrzeżeń. Pojawiły się po 4 latach, kiedy zaczęto badać od nowa te wszystkie uchwały i wówczas dopiero wniosek pokontrolny RIO był taki, że należy zaprzestać aneksowania tych umów. Wówczas prezydenci nie zostali w żaden sposób ukarani czy upomniani przez RIO. Dlaczego więc dopiero teraz pojawiły się zarzuty? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Czytelnikom – mówi Wojciech Bernatowicz.Zarzuty są na wyrost, sprawa prowadzona nierzetelnieDrugi z byłych prezydentów Starachowic, Sylwester Kwiecień, poinformował na konferencji prasowej (29 lipca), że prokuratura postawiła mu jeden zarzut dotyczący podpisania 1 lutego 2012 r. aneksu do umowy zawartej 2 października 2006 r. Chodzi o wzrost stawki o 26 groszy, z kwoty 5,98 zł do kwoty 6,24 zł netto (czyli 6,74 brutto). Z wyliczeń prokuratury wynika, że łączna kwota nieprawidłowości miała wynieść (konkretnie w tym zarzucie) 724 249,44 zł. Prokuratorski zarzut mówi o tym, że owa podwyżka była bezpodstawna ekonomicznie i sprzeczna z zapisami ustawy o zamówieniach publicznych. W związku z tym na szkodę narażana została Gmina Starachowice, a korzyść majątkową miała uzyskać firma Almax, a nie konkretna osoba.- W umowie, jaką podpisałem 2 października 2006 r., był zapis, który mówił, że cena jednostkowa usługi będzie rewaloryzowana rokrocznie, począwszy od 1 stycznia 2008 r. poprzez przeliczenie stawek obowiązujących w roku poprzednim, średnim rocznym wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem ogłaszanym przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Podnosząc tę stawkę z kwoty 5,98 zł do kwoty 6,24 zł netto wzrost wyniósł 26 groszy i to odpowiadało inflacji z tamtego okresu, która wynosiła wtedy w granicach 4,3 proc. Jak dokładnie widać w tym aneksie, nie ma tu żadnego działania dotyczącego opłaty śmieciowej, opłaty środowiskowej czy opłaty na wysypisku, jest tylko działanie dotyczące wskaźnika inflacji – wyjaśniał S. Kwiecień.Obecny radny Rady Miejskiej Sylwester Kwiecień odniósł się także do sprawy i aneksów podpisywanych wcześniej. Jak stwierdził, wszyscy ówcześni radni doskonale wiedzieli o powodach wprowadzenia podwyżek i – co ważniejsze – sami je popierali.- Stawiane mi zarzuty są na wyrost i pokazują, że ta sprawa jest prowadzona nierzetelnie. Wygląda, że najpierw znalazło się człowieka, postawiło mu się zarzut i teraz na siłę będzie chciało mu się coś dokleić. Ten zarzut nie ma pokrycia w stanie faktycznym, bo miałem prawo podpisać taki aneks, z tego prawa skorzystałem i nigdy tego nie ukrywałem. Radni Rady Miejskiej w tamtym czasie mieli na ten temat informacje. Mówienie, że sprawa była zamiatana pod dywan, czy też, że ktoś kogoś wprowadzał w błąd, nie mają pokrycia w stanie faktycznym. Na potwierdzenie mogę zacytować ówczesną szefową klubu Prawa i Sprawiedliwości, panią Lidię Dziurę: „Zasadniczo, jeśli chodzi o podwyżkę o stopień inflacji, to my rozumiemy. Jest taki zapis w umowie i rozumiemy, że podwyżka o stopień inflacji jest zasadna” – cytował na konferencji Sylwester Kwiecień.Były prezydent stwierdził również, że oczywiście można było rozwiązać umowę i ogłosić nowy przetarg, ale stawka za jedną osobę byłaby dużo wyższa.- Wszystko odbywało się przy otwartej kurtynie i podjęcie decyzji o podwyżkach poprzedzone było uchwałami Rady Miejskiej i radni doskonale o tym wiedzieli. Mówienie dziś, że ktoś nie wiedział, co się dzieje w tamtym czasie jest po prostu kłamstwem. Zapis ustawy o zamówieniach publicznych daje możliwość zmiany umowy w stosunku do treści, gdy konieczność wprowadzenia takiej zmiany wynika z okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili zawierania umowy. W dniu zawarcia umowy (2 października 2006 r.- przyp. red.) nie mogliśmy przewidzieć, że tak drastycznie wzrośnie opłata środowiskowa – argumentuje S. Kwiecień.Podwyżki opłat za śmieci miały miejsce już kilka lat temu (pierwszy zarzut dotyczy podwyżki sprzed 10 lat). Aktualnie obowiązują stawki – 8 złotych za śmieci segregowane i 13 zł za śmieci niesegregowane od osoby.(mp)