Samorząd jest jak drużyna

Getting your Trinity Audio player ready...

Był trzy razy prezydentem miasta. Pierwszym prezydentem wybranym w wyborach bezpośrednich. Zapraszam na spotkanie z Sylwestrem Kwietniem.
Moja rozmowa z prezydentem Kwietniem trwała około 2 godzin. Pewnie trwałaby dłużej i moglibyśmy porozmawiać o np. naszej wspólnej pasji, jaką jest piłka nożna, gdyby nie wizyta ukochanego wnuczka Olka, któremu dziadek Sylwester chciał poświęcić trochę czasu.
Fabryka, wojsko
i piłka nożna
Sylwester Kwiecień śmieje się, że jest „świątecznym dzieckiem”, ponieważ urodził się 25 grudnia 1961 roku. Pochodzi z Gębic, które obecnie są częścią wsi Godów. Po szkole podstawowej uczył się w Zespole Szkół Zawodowych w Starachowicach, by na miesiąc przed jej ukończeniem rozpocząć pracę w Fabryce Samochodów Ciężarowych STAR.
– Decyzję o tym, że zostajemy w Starachowicach podjęliśmy po moim powrocie z wojska, gdy już byliśmy w związku małżeńskim – mówi Sylwester Kwiecień.
– Po wojsku wróciłem do fabryki, przez pewien czas mieszkaliśmy w Wąchocku. Wtedy było tak, że mieszkanie można było dostać z przydziału z fabryki, która miała swoje budownictwo zakładowe, albo mając książeczkę mieszkaniową. Moja żona Anna miała taką. Tak się złożyło, że mieliśmy szansę na przydział mieszkania jednopokojowego z fabryki i wtedy pojawiła się informacja, że mogą nam przydzielić dwupokojowe mieszkanie na ul. Dwernickiego. Jasne było to, że wzięliśmy większe mieszkanie.
Sylwester Kwiecień od początku swojej kariery zawodowej związany jest z fabryką samochodów, kiedyś z FSC, teraz z firmą MAN. Zaczynał jako młody chłopak w 1979 roku, od pracy na wydziale mostów i osi, by po powrocie z wojska w 1985 roku przejść do mechanizmów różnicowych. W międzyczasie odbył służbę wojskową w Ciechanowie, którą rozpoczął w 1983 roku, w tym samym roku poślubił swoją narzeczoną Annę.
Służbę w wojsku połączył ze swoją wielką pasją, grą w piłkę nożną. Przez dwa lata grał w klubie Mazovia Ciechanów na pozycji środkowego defensywnego pomocnika.
– Fizjologicznie i politycznie ma pan serce po lewej stronie. A jeśli chodzi o grę w piłkę, jest pan lewo czy prawonożny?
– Muszę przyznać, że jest mi to obojętne, czy lewa, czy prawa. Jednego mi w sporcie nie brakowało… serca do gry – mówi Sylwester Kwiecień.
Sytuacja w Polsce zaczynała się zmieniać, Sylwester Kwiecień wstąpił do Niezależnego Samorządowego Związku Zawodowego Pracowników Fabryki Samochodów Ciężarowych. Został przewodniczącym organizacji wydziałowej. W 1989 roku wystartował na stanowisko sekretarza związku, wybory wygrał.
Zmiany jakie następowały w Polsce miały odzwierciedlenie w regionach. Starachowice boleśnie odczuły zmiany gospodarcze w kraju. FSC zaczęło zwalniać pracowników.
– Jak związki reagowały na zmiany w fabryce?
– Współpraca z Solidarnością w miarę się układała (…), byliśmy mocną organizacją, dobrze przygotowaną merytorycznie (…). Wspólnie negocjowaliśmy wszystkie porozumienia. Chcę podkreślić, że były one podpisane przez trzy związki: Solidarność, Związek Metalowców i Związek Inżynierów i Techników.
– Ludzie byli zwalniani masowo, mogliście cokolwiek zrobić?
– To były trudne decyzje. Wybór, czy zwalniać ludzi mieszkających w mieście, dla których fabryka była jednym źródłem dochodu, czy tych mieszkających na wsi, mających choć trochę gospodarki i pola. Wydawało nam się, że oni z tej ziemi są w stanie funkcjonować. Nie żyć w luksusie, absolutnie, ale funkcjonować. Ale nie da się ukryć, te wszystkie zwolnienia bolały. To były tragedie ludzkie, bo często w fabryce pracowały całe rodziny (…). Osobiście uważałem, że zawsze na początku jest człowiek. Nie jego stanowisko, nie jego poglądy, tylko on sam.
W 1999 roku do fabryki wchodzi niemiecki potentat, firma MAN. Sylwester Kwiecień teraz, po 18 latach stwierdza, że był to dobry pomysł. Że dzięki inwestycjom, fabryka dźwignęła się ze stagnacji i ciągle się rozwija. I najważniejsze, starachowiczanie mają pracę.
Metalowcy w Radzie Miasta,
Sylwester Kwiecie? prezydentem (2002 – 2006)
– Wtedy (po 1989 r. – przyp. red.) w politykę się nie mieszałem. Byłem związkowcem – opowiada Sylwester Kwiecień. – Dopiero w 1994 roku padła propozycja koalicji i wzięcia udziału w wyborach. Wtedy wystartowałem w wyborach pierwszy raz i zostałem radnym. Najmłodszym ówcześnie radnym miejskim.
Metalowcy byli frakcją, która popierała i wspierała działalność prezydenta Zenona Krzeszowskiego.
– Zaczęliśmy realizować wiele ciekawych rzeczy. Potrzebnych w tamtym czasie, na miarę pieniędzy, jakimi miasto wtedy dysponowało (…). Powstała wtedy Specjalna Strefa Ekonomiczna, rozpoczęto budowę wiaduktu.
Cztery lata później, w 1998 roku Zenon Krzeszowski przestał pełnić rolę prezydenta. Nowym włodarzem miasta zostaje Janusz Wierzbicki, a grupa radnych, wśród których jest również Sylwester Kwiecień, przechodzi do opozycji. Po czasie, w mieście zaczynają się zawirowania. Część radnych wcześniej popierających prezydenta Wierzbickiego przechodzi do opozycji, zaczynają się rządy mniejszościowe w mieście. Trwają one do 22 kwietnia 2002 roku, kiedy to głosami radnych nowym prezydentem, przewodniczącym Zarządu Miasta, zostaje Sylwester Kwiecień.
Jest ostatnim włodarzem miasta, który wybrany został z grupy urzędujących wtedy radnych. Jego zastępcami zostali Lidia Żłobecka i Tadeusz Klepacz.
– Bardzo miło Lidkę wspominam, mimo że była z innej grupy politycznej. Była bardzo mądrym samorządowcem. To była partnerka do dyskusji (…). Zadaniem Tadeusza była szeroko rozumiana oświata i pomoc społeczna.
Podczas tego półrocznego urzędowania udało się przygotować podwaliny pod tzw. referendum śmieciowe.
Ta prezydentura trwała do jesiennych wyborów 2002 roku. Kiedy to w listopadzie odbyły się pierwsze bezpośrednie wybory prezydentów, burmistrzów i wójtów. Sylwester Kwiecień będący kandydatem z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, wygrywa w drugiej turze. Jego kontrkandydatem był wtedy były prezydent, Zenon Krzeszowski.
– Priorytetem podczas mojej kadencji była kwestia związana z wodociągami. Był bardzo zły stan rur, były bardzo duże ubytki wody, to zagrażało bezpieczeństwu sanitarnemu. W ramach projektu spójności rozpoczęliśmy wymianę magistrali wodociągowej – opowiada Sylwester Kwiecień.
– Drugą kwestią była kanalizacja. Wtedy część działek na południu jej nie miała.
By zrealizować ten program, miasto skorzystało z pieniędzy z funduszu PHARE. Po tej inwestycji zarzucano byłemu prezydentowi, że przeprowadził inwestycję „pod siebie”, bo mieszka w tamtym rejonie.
– Tu wszędzie były szamba. Gdyby nie ta inwestycja, nie siedzielibyśmy teraz przy otwartym oknie – podkreśla był prezydent.
Podczas tej prezydentury miało miejsce uroczyste otwarcie hali sportowej przy ulicy Jana Pawła II.
– Miałem duży zaszczyt otwierać tę halę sportową. Chcę podkreślić, że ta inwestycja, to w pełni zasługa prezydenta Janusza Wierzbickiego. To za jego czasów rozpoczęto budowę – mówi Sylwester Kwiecień.
– Jak po tylu latach Sylwester Kwiecień wspomina tamten okres?
– Bolączką mojej prezydentury był brak funduszy – wspomina były prezydent. – To była kwestia zaciągniętych wcześniej zobowiązań na inwestycje. To wszystko trzeba było spłacać (…). Współpracowaliśmy wspólne z Powiatem, choćby w sprawie remontu ulic. Inna sprawa, wiele budynków stało bezużyteczne i nie przynosiło dochodów, a trzeba było je utrzymywać.
Podczas prezydentury Sylwestra Kwietnia, cała Polska usłyszała o Starachowicach. Jednak nie były to informacje o rozwoju czy sukcesach miasta. W 2003 roku wybuchła tzw. afera starachowicka, dotycząca przecieku tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do osób podejrzanych o kontakty przestępcze. Dwa lata później, w 2005 roku nastąpiła zmiana w parlamencie, do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość. W 2006 roku zakończyła się kadencja samorządów i odbyły się kolejne wybory.
– Dlaczego pan zdecydował się wystartować w kolejnych wyborach?
– Chciałem skończyć to, co zacząłem – mówi Sylwester Kwiecień.
W wyborach trafił na jeszcze wtedy nikomu nieznanego samorządowca z pomysłem na rozwój miasta. Tym człowiekiem był Wojciech Bernatowicz. I choć Kwiecień wygrał pierwszą turę, druga była tą przegraną.
– Czy myśli pan, że afera starachowicka mogła wpłynąć na brak zaufania wyborców?
– Nie ukrywam, że jestem człowiekiem lewicy (…). Próbowano mnie utożsamiać z tą aferą, pewnie czegoś i na mnie szukano (…). Trochę oberwałem rykoszetem…
Od opozycji do koalicji i ponownej prezydentury w 2014 roku
W 2006 roku w mieście urząd prezydenta przejął Wojciech Bernatowicz. Młody kandydat z ramienia PiS. SLD na czele z Sylwestrem Kwietniem jako radnym przeszło do opozycji.
– Nie jestem zwolennikiem postawy: „po mnie choćby popiół” (…). Pozostawiłem po sobie dokumentację, pozwolenia na budowę. Choćby ulicy 1 Maja, ronda między 1 Maja a Radomską, obecnie ronda im. Lecha Kaczyńskiego. Dokumentację pod budowę basenu (…).
Jak opowiada Sylwester Kwiecień początkowo nie pochwalał inwestycji Wojciecha Bernatowicza, teraz uważa, że były one potrzebne. W połowie kadencji prezydent zaczął współpracować z opozycją.
Wśród niedawnych politycznych oponentów zaczął szukać głosów poparcia dla jego pomysłów. Współpraca radnych z ramienia SLD pozytywnie układała się z prezydentem do końca kadencji.
– W 2010 roku znowu startuję w wyborach, przegrywam je w pierwszej turze. Ale jestem drugi – ze śmiechem mówi Sylwester Kwiecień. – Wojciech Bernatowicz proponuje mi stanowisko swojego zastępcy. Zgadzam się.
Radni SLD z radnymi z komitetu wyborczego Bernatowicza tworzą koalicję.
– Dlaczego zgodził się pan zostać zastępcą człowieka, z którym pan przegrał wybory?
– Nie jest tak, że człowieka, który mnie pokonuje traktuję jako dożywotniego wroga czy przeciwnika. Nie w tych kategoriach myślałem.Wojciech Bernatowicz jest typem człowieka, który potrafił docenić, to co zostało zrobione. To, co było zrobione wcześniej. Dojrzał do tego, by zrozumieć, że pewne decyzje, które negował na początku nie były złe. Potrafił się dogadać… W polityce jest jak w piłce nożnej, gra się zespołowo, przynajmniej tak być powinno.
– Miało być pięknie i…
– Wie pani co? Zaczęło to grać, moje doświadczenie jako samorządowca i polityka, i jego doświadczenie a jednocześnie młodość i przebojowość (…). Zaczęło to fajnie wyglądać.
W sierpniu 2011 roku nastąpiło coś, o czym znowu mówiły media w całym kraju. Prezydent Bernatowicz został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z podejrzeniem o wzięcie łapówki. Sylwester Kwiecień jako jego pierwszy zastępca pełnił obowiązki prezydenta. Funkcję tę sprawował do czasu wyroku.
– Myślę, że byłem lojalnym współpracownikiem. To co zaczęliśmy w kwestii inwestycji, należało skończyć (…). Miałem wszystkie uprawnienia od prezydenta, praca samorządu musiała być kontynuowana. Byłem jego zastępcą, musiałem działać. Uspokoić nastroje w urzędzie i realizować inwestycje.
Zakończono kompleksową przebudowę Rynku, z remontem przylegających do Rynku ulic i chodników włącznie. Sformalizowano umowy z inwestorami pod budowę galerii handlowej.
Gdy zapadł wyrok w sprawie aresztowanego prezydenta, do miasta na dwa miesiące wkroczyła komisarz i urzędowała do czasu rozpisania przedterminowych wyborów w maju 2014 r., które w drugiej turze wygrał Sylwester Kwiecień. Na tym stanowisku urzędował do listopada 2014 roku. Przegrał z obecnie urzędującym prezydentem, Markiem Materkiem. W samorządzie pełni rolę radnego.
Ocena miasta
– Czy pokusi się pan ocenić swojego następcę, Marka Materka?
– Młody prezydent, duże zainteresowanie medialne. Prezydent Materek ma dobrą passę, może liczyć na przychylność mediów (…). Mam żal, że nie do końca docenia pracę poprzedników. Może kiedyś w przyszłości spotkać się z tym, że ktoś nie będzie doceniał jego pracy. Każdy z prezydentów Starachowic, którzy byli przede mną, po mnie, coś zrobił (…). Nie da się tego porównać, jeśli nie przeanalizuje się choćby tego, jakie pieniądze były dostępne, jakie były priorytetowe projekty i poparcie w radzie.
– Pytam o to każdego, zapytam i pana. Jaką ocenę wystawia pan Starachowicom 2017?
– Analizując to, jakie to miasto miało problemy, co przeszło (…). obiektywnie patrząc i subiektywnie oceniając, mocna czwórka.
– A jako, być może, przyszły kontrkandydat w wyborach, jaką ocenę pan wystawia panu Materkowi?
– Ja oceny prezydentowi nie wystawię, od tego są wyborcy. Ja dam mu wskazówkę… Jest młodym człowiekiem i próbując oceniać innych niech zawsze obiektywnie spojrzy na to, co oni zrobili dla miasta (…). Każdy z prezydentów, każda rada, każdy radny wniósł coś dla tego miasta. Zawsze można pewnie zrobić coś lepiej, inaczej, iść inną drogą (…). Tylko nikt już nie sprawdzi czy bylibyśmy dalej, czy bylibyśmy w gorszej sytuacji. Obraliśmy taką drogę , wspólnie ją realizowaliśmy (…). Dlatego taka wskazówka, żeby prezydent zanim oceni innych zastanowił się, czy bez ich pracy (poprzedników – przyp. red.) mógłby robić to co robi.
Ogródek, piłka nożna i plany
Sylwester Kwiecień wrócił do pracy zawodowej w firmie MAN: w dziale utrzymania ruchu, jest specjalistą ds. inwestycji. Mieszka z żoną i córką. Dwoje dzieci opuściło już z rodzinny dom. Wolny czas spędza pomagając żonie w pracach wokół domu. Przeznacza go również na swoje ulubione hobby, tj. sport, a szczególnie piłkę nożną. Nie jest tylko biernym fanem, ciągle czynnie gra w futbol. Urlop rodzina Kwietniów spędza nad morzem. Ale i tak najlepiej czują się u siebie w domu.
– Starachowice to dobre miejsce do mieszkania – refleksyjnie rzuca pan Sylwester.
Spotkanie dobiega końca, czas zadać pytanie o plany na przyszłość.
– Czy wystartuje pan jeszcze kiedyś w wyborach do parlamentu?
– Nie, absolutnie nie. Jestem samorządowcem. Kiedyś już startowałem do Sejmu, nie udało się. Z perspektywy lat nie żałuję.
– A czy w nadchodzących dużymi krokami wyborach samorządowych, będzie pan znowu startował na urząd prezydenta?
– A tego nie wiem – mówi ze śmiechem Sylwester Kwiecień.
(zaz)
Reportaż jest o byłym prezydencie. Mogą być Państwo zaskoczeni, że nie napisałam np. o procesie, który toczy się przed Sądem Rejonowym w sprawie aneksów podpisanych z Almaxem na wywóz śmieci. Ale o tym, na łamach GAZETY, informujemy na bieżąco. (zaz)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *