ŚLADAMI ŻYDOWSKIEGO WIERZBNIKA

Getting your Trinity Audio player ready...

Duży ruch, mnóstwo przechodniów i sprzedawców niosących swój towar i głośnym krzykiem zachęcających do kupowania. Małe dzieci z piskiem krążące między nosiwodami, handlarki z koszami wypełnionymi macą i różnego rodzaju pieczywem, gwar rozmów, może czasem kłótni…
Być może był tłum przy rynkowej studni, albo kolejka do stojącej w rogu austerii… Kto wie, czy przyrynkowe uliczki nie korkowały się od korowodu wozów i dwukółek. Barwny, hałaśliwy świat, który cichł z chwilą piątkowego zmierzchu, kiedy to pobożni Żydzi zbierali się w domach, by świętować dzień, do którego bramą jest rodzinna wieczerza, Szabat Szalom…
Tak mógł wyglądać Wierzbnik jeszcze sto lat temu, tak mógł wyglądać świat, w którym Polak i Żyd wspólnie handlowali, może się kłócili, na pewno bratali, często żyli jak pies z kotem, częściej jak bracia, świat, który przestał istnieć z chwilą kiedy wkroczyli Niemcy.
Ten czas brutalnego przełomu pokazał 23 października br. podczas spaceru żydowskim szlakiem Paweł Kołodziejski – dyrektor Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach. Zorganizowany wspólnie z Uniwersytetem Trzeciego Wieku wywołał wśród uczestników wiele wzruszeń i pytań. W słoneczne sobotnie przedpołudnie (12 października) popłynęła mroczna, naznaczona bólem, krwią i potwornym upokorzeniem opowieść o ludziach, którzy mieli „pecha” urodzić się nie w tej nacji i religii co „należało” – Paweł Kołodziejski snuł nić wspomnień o tych, którzy choć nieznani z imienia, zasługują na pamięć. Nie było wśród studentów UTW osoby, która by oczami wyobraźni nie zobaczyła pogromu na krótkiej ulicy Krętej, obecnie możemy ją przejść w niecałą minutę, dla nas jest tylko skrótem – w latach wojny dla tych, którzy tu zginęli zabici kolbami karabinów, strzałem czy poszczuci psami, była to ostatnia droga…przez mękę. Wtedy właśnie, 27 października 1942 roku, rozpoczęła się ta prawdziwa parada mordu i rabunku.
Dziś na Krętej nie ma nawet śladu by tę tragedię upamiętnić. Nie ma go również na ulicy Niskiej,  gdzie Paweł Kołodziejski wprowadził zebranych w klimat Jom Kippur – Sądnego Dnia Przebłagania. To największe i najważniejsze święto żydowskie stało się prawdziwie sądnym dniem ludności żydowskiej, spalono Bożnicę i kazano za to zapłacić.
Spacer zakończono na terenie byłego Obozu na Majówce. Kiedyś baraki, drut kolczasty a pod reprezentacyjnymi współczesnie skałkami dół kloaczny, dziś tylko znicz zapalony przez dyrekcję i studentów starachowickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Tu także dyrektor starachowickiego UTW Jerzy Krawczyk podziękował za spotkanie i poprowadzenie spaceru i poinformował zebranych o kolejnych wspólnych przedsięwzięciach. Zarówno Uniwersytet Trzeciego Wieku jak i Muzeum Przyrody i Techniki bardzo sobie tę współpracę chwalą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry