Getting your Trinity Audio player ready...
|
Proces dotyczy umowy, którą Gmina Starachowice podpisała z firmą Almax w 2006 r. oraz jej aneksowania. Uwagi miała Regionalna Izba Obrachunkowa, a w 2013 roku dokumentom przyjrzeli się członkowie Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej. Zarzuty czterem osobom, dwóm byłym kierownikom referatów Urzędu Miejskiego oraz byłym prezydentom Starachowic: Wojciechowi Bernatowiczowi oraz Sylwestrowi Kwietniowi (nie chcieli, by ich nazwiska były skrócone) postawiono w lipcu 2016 roku. Mieli oni działać na niekorzyść gminy, która z tytułu wypłacenia zbyt dużego wynagrodzenia firmie Almax za wywóz śmieci miała ponieść stratę w wysokości ok. 3,5 miliona złotych. Pierwsza rozprawa odbyła się w marcu 2017 roku.
Podczas czwartkowego (29 sierpnia) posiedzenia sądu, kolejny raz wyjaśnienia składały biegłe z zakresu rachunkowości. W związku z tym, że pojawiły się nowe dokumenty w sprawie, których do tej pory nie było w aktach, strony mają 14 dni na złożenie w formie pisemnej nowych pytań do biegłych.
Przesłuchiwana była również pracownica firmy Almax, która przedstawiła proces obiegu dokumentów między starachowickim magistratem a firmą wywożącą odpady oraz o opłatach za składowanie odpadów i miejscach, do których były odwożone.
Sylwester Kwiecień przedstawił fakturę z 2011 roku, na której widnieje podpis świadka B.
– Celowo, w moim przekonaniu, zeznając pod przysięgą wprowadzała wysoki sąd w błąd, działała na niekorzyść nas, jako oskarżonych. Posługując się kłamstwem, prawdopodobnie chce doprowadzić do niekorzystnego dla nas wyroku. Dokument ten wskazuje, że pani B. doskonale o wszystkim wiedziała, w sensie wywozu odpadów. (…) Mówienie przez świadka B., „że coś jej świtało, że coś jest nie tak” jest ewidentnym kłamstwem i zaprzeczeniem faktów. Świadek B. otrzymywała karty przekazania odpadów, sporządzała dokumentację, którą wysyłała do Urzędu Marszałkowskiego. Urząd Marszałkowski przesyłał informację zwrotnie, ile odpadów odebrano z miasta Starachowice. Ze strony urzędu, w tamtym czasie, uważam, że dane wsadowe do wyliczeń były jak najbardziej prawidłowe – mówił Sylwester Kwiecień, który odniósł się także do opinii przedstawionych przez biegłe. Było ich kilka. W pierwszej wersji biegłe wyliczyły, że gmina straciła kilka milionów złotych, po wnioskach obrońców i podstawianiu innych danych wychodziło, że gmina nie tyle straciła, co zyskała.
– Nie wiem, który z tych dokumentów jest prawidłowy. Nie wiem, czy nie byłoby zasadne, żeby powstał jeden dokument. Chciałbym, żeby był stosowany ten dokument, w którym gmina Starachowice zarobiła na tej operacji – dodał.
Rozprawa została kolejny raz odroczona. Następna odbędzie się 10 października br.