„ŚWIAT UCZY POKORY”

Getting your Trinity Audio player ready...

Cóż może robić człowiek spełniony, będący w pełni kreatywnych sił i możliwości? To co każdy na jego miejscu chciałby robić, czyli zwiedzać najciekawsze zakątki świata. Bajecznych i prawdziwych opowieści o świecie dziwnym i ciekawym mieliśmy okazję wysłuchać na spotkaniu ze starachowiczaninem, Piotrem Hartonem.
Z uwagi na zainteresowaniem sprawami różnorodności kulturowej, wszelkiego rodzaju zabytkami architektonicznymi, cudami przyrody, warunkami klimatycznymi itp. spotkanie zorganizowano w sali kinowej SCK. Piotr Harton, syn znanej lekarki Renaty Szczecińskiej – Harton i b. dyrektora w FSC, Zenona Hartona, mieszka w Warszawie. Urodził się w grodzie „stara”, uczęszczał do Szkoły Podstawowej 2, później do SP nr 9. Starachowicką edukację zakończył maturą w II LO, by podjąć studia na UW – Wydział Geografii, które ukończył w 1999 roku. Komputer, dostęp do Internetu jest zapewne ogromną pomocą naukową, jest też zabawą, ale też źródłem dowolnych i często cennych informacji. Zdajemy sobie sprawę, iż czym innym jest tego typu wiedza, a czym innym przekaz o ciekawostkach związanych z poznawaniem świata płynący z ust wytrawnego globtrotera, który osobiście zilustrował ciekawe podróże przeźroczami, świetnie je omawiał, i którego można było zapytać o każdy niemalże szczegół dotyczący oglądanego slajdu.
Nie sposób w kilku pobieżnych zdaniach przekazać zobaczone i usłyszane historie, ale tytułem zachęty kilka może uda się opowiedzieć. Ot, chociażby na ten przykład niezbyt odległa Rumunia. Mają tam tak „wygodne” drogi, że można wjechać wszędzie bez żadnych zakazów – nawet do każdego lasu, by tam rozbić namiot. Można, oczywiście jeżeli nie boimy się niedźwiedzi, których jest dużo, dużo więcej niż u nas i są też bardziej głodne. Dla kontrastu podróżnik zaproponował wycieczkę na Czarny Ląd. Uganda – goryle górskie. Groźne kolosy można było oglądać z bliskiej odległości (ok.5 m) ale też z duszą na ramieniu. Zanzibar, niegdyś słynący z handlu i głównego miejsca przerzutu niewolników z Afryki, słynie z czerwonych bananów. Co ważne, na Zanzibarze występuje również poligamia. W takim „raju” z czterema żonami może funkcjonować tylko wyznawca islamu, który musi je kupić od „teściów”, następnie zagwarantować każdej oddzielny dom, kupić taką samą biżuterię i każdej poświęcać tyle samo czasu… Ufff ! Polskie ślady – w 1891r. wyspę odwiedził m.in. Henryk Sienkiewicz. Tam też urodził się lider zespołu Queen, Freddie Mercury, a tak naprawdę Farrokh Bulsara. W księdze Guinnessa, Zanzibar zasłynął najkrótszym w historii konfliktem zbrojnym z Anglią (1896), trwającym aż 38 minut. W 1964 roku nastąpiło połączenie z Tanganiką, skutkiem czego powstała Tanzania. Dajmy ponieść się ciekawości podziwiania piękna naturalnej przyrody tego kraju oraz spotkania oko w oko (dzieli tylko szyba) z lwicą, hieną lub innym drapieżcą podczas safari w Parku Narodowym Sarengeti lub Ngorogoro. Ciekawostką są też plemiona berberyjskie. Nie mają zwyczaju płacić państwu żadnych podatków, toteż państwo nie interesuje się ich losami. Niektórzy z nich mają rude włosy i niebieskie oczy. U Berberów to kobiety wybierają przyszłych mężów.
Tam też pędzi się figowy bimber.
Podczas przeźroczowych wędrówek po Afryce, w wygodnych fotelach oglądaliśmy wyczerpującą wspinaczkę na najwyższą (5895 m n.p.m.) górę na świecie jaką jest Kilimandżaro – na dole trudny do zniesienia tropik, na szczycie arktyczne zimno i wspaniałe widoki. Spragnieni ożywczego chłodu przemieszczamy się do Europy, a dokładnie na europejską wyspę pochodzenia wulkanicznego, jaką jest Islandia. Pierwszą trudnością na jaką napotykamy jest język, który często nazywany jest łaciną nordycką, a to z powodu jego nikłych przemian od setek lat. Wszelkie nieprawidłowości oraz wpływy obcojęzyczne Islandczycy traktują prawie jak zbrodnię. Technika przynosi coraz to nowe określenia i nazwy, które zespół lingwistów zastępuje islandzkimi zamiennikami. Dochodzi do tego, że niekiedy cały kraj bierze udział w ustalaniu nowej nazwy. Na ten przykład: kino to po ichniemu dom szybkich obrazów. Traktor – maszyna, która ciągnie, natomiast dzwonek – złodziej spokoju. Poważnie! Jeszcze jedno. Otóż w czasach zdobywania kosmosu i ogólnego dostępu do wiedzy, Islandczycy wierzą w… elfy, a pani imieniem Erla jest najbardziej znanym na Islandii medium, które pośredniczy w kontaktach z trolami. Często proszona jest o rozmowę z elfami, gdy ktoś chce wybudować dom, drogę lub fabrykę. Nierzadko zdarza się, że trzeba zmienić trasę lub położenie, gdyż trole, elfy lub czarownice nie zgadzają się z urzędniczymi planami.
Jest jeszcze w Europie taki kraj, gdzie pszenica dojrzewa, a ludzie bogobojni, miłujący swoją ojczyznę, nienawidzą siebie nawzajem… Tutaj zapędziłem się, bo podczas spotkania z Piotrem Hartonem nie było mowy o podobnym kraju, gdyż taki chyba nie może istnieć (?) Ale zaistniała fantastyczna nagroda w postaci wycieczki na Saharę, ufundowana przez pana Piotra, którą – o czym już donieśliśmy czytelnikom, wygrał uczeń I LO Karol Kudliński. Czas pokaże, czy pójdzie w ślady swojego sponsora. Gratulujemy! Niech więc podróżują młodzi, niech poznają bolączki świata, bo wszelkie zmiany (oby na lepsze) od nich będą zależeć.
P.S.
Wśród wielu podróżników był także starachowiczanin Michał Malinowski, który zginął tragicznie, zostawiając ogromny zbiór interesujących zdjęć z prawie wszystkich kontynentów. Być może ktoś zajmie się jego dorobkiem fotograficznym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *