Odsłuchaj całą treść artykułu, możesz nawet zablokować ekran!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
Mogą swobodnie podróżować po całej strefie Schengen, a wybierają Polskę. Ukraińcy, bo o nich mowa, ciężko pracują na swoją przyszłość i szczęście, pomału budując swoje życie z dala od ojczystej ziemi. Tak, jak Elena, która swoje plany związała ze Starachowicami.
archiwum prywatne
Na Ukrainie przez lata pracowała na swoją pozycję, założyła agencję reklamową w czasach, w których świadomość promocji dopiero raczkowała. Kto wie, czy pisalibyśmy o niej, gdyby nie czasy przemian i fakt, że dochodowa praca nagle przestała być opłacalna. Trzeba było wyruszyć za chlebem…
Któż nie zna tych słów?
Dziś my jedziemy za nim gdzieś, a oni do nas. Każdy ma przecież swoje Eldorado.
Elena do Starachowic przyjeżdża około 10. lat temu, na Ukrainie zostawia rodzinę, syna i mamę. W międzyczasie zostaje babcią i chociaż odwiedza swoich bliskich, to nie ma jej z nimi na co dzień. Pracując w Polsce, w Starachowicach, zyskuje stabilizację finansową, płacąc za nią wysoką cenę. Jest nią samotność. Do czasu. Im dłużej tu jest, tym lepiej daje się poznać swojemu otoczeniu.
– Ciepła, sympatyczna, zawsze pomocna, bardzo pracowita – tak mówią o niej polscy znajomi, a tych z upływem lat jest coraz więcej. Zaufają jej także właściciele hostelu przy ulicy Piłsudskiego, gdzie Elena będzie pomagała w funkcjonowaniu obiektu, dbając jednocześnie o współmieszkańców. Swoim życiem zawodowym i prywatnym wymyka się stereotypom. Łatwo nawiązuje kontakty, chętnie integruje się z miastem i Polską, pięknie łączy tradycję domu rodzinnego z nowym miejscem. Ciężka (dodajmy, że fizyczna) praca owocuje coraz śmielszymi planami na przyszłość, Elena chce kupić mieszkanie, żeby zapewnić lepszy start swojemu wnukowi. Konsekwentnie do tego dąży, ale nie zapomina o ludziach. Przyjacielska, chętnie pomoże każdemu, kto o tę pomoc poprosi. O jej współczuciu można mówić i mówić, jeszcze na Ukrainie bierze pod swoje skrzydła przyjaciela syna, który traci dom. Daje mu opiekę, troskę i ciepły kąt. Ludzie to docenią. Kiedy, już tu w Polsce, zachoruje na covid, właściciele hostelu zaopiekują się nią jak najbliższa rodzina. Nie pozostawią samej sobie, gdy będzie się zmagała z powikłaniami po chorobie.
To dobre życie przerwał dramat, który rozegrał się w poniedziałek, 11 września. Życia Eleny nie udało się uratować. Wywiad, który zaczęłyśmy pozostanie niedokończony…