Getting your Trinity Audio player ready...
|
Dwie osoby zajmujące kierownicze stanowiska w Powiatowym Zakładzie Opieki Zdrowotnej zeznawały w roli świadków 21 lutego br., kiedy to w Sądzie Rejonowym w Starachowicach odbyła się kolejna rozprawa w procesie położnych i lekarzy zwolnionych z pracy po zdarzeniu z 2 listopada ub.r. na oddziale Położniczo – Ginekologicznym w PZOZ.
Sąd skupił rozprawę się na organizacji pracy na oddziale i zakresach obowiązków personelu medycznego. Pytano o to kierownika działu ds. administracyjnych w PZOZ, który poinformował o ustawowych i wewnętrznych procedurach obowiązujących w lecznicy. Także o pracy komisji, która kilka dni po zdarzeniu z 2 listopada ub.r. wysłuchała osoby będące wtedy na dyżurze na Oddziale Ginekologiczno – Położniczym. Pełnomocnicy powodów pytali o wnioski i ewentualne oceny wysnute z tych wysłuchań medyków, jednakże świadek podkreślała, że zadaniem komisji było tylko i wyłącznie wysłuchanie tych osób i sporządzenie później transkrypcji nagrań, która została przekazana do prokuratury.Blisko trzy godziny trwało przesłuchanie drugiego ze świadków, dyrektora ds. Pielęgniarstwa w Szpitalu Powiatowym w Starachowicach. Jak wynikało z jej zeznań, położne nie mogą samodzielnie opuszczać swojego stanowiska pracy. Udzielić pomocy na innym, niż przypisany w danym dniu odcinek oddziału, położne mogą tylko wtedy, gdy zostałyby o to poproszone przez lekarza, położną oddziałową lub położną z odcinka, na którym potrzebne byłoby wsparcie. Jak podkreślała dyrektor, wszystkie panie, oprócz oddziałowej, mają taki sam zakres obowiązków. Wyjaśniała także procedurę ustalania grafików, normy ustalone przepisami i dotyczące minimalnej obsady położnych na oddziale. Zeznała, że nie raz zabiegała o to, by na Oddziale Położniczo-Ginekologicznym została zwiększona obsada tak, by na dyżurach na odcinkach: położniczym, ginekologicznym i patologii ciąży były zawsze po dwie położne. Mówiła też, że dyrektor lecznicy odnosił się do tych próśb pozytywnie, w 2016 r. zatrudniono kolejne dwie położne. Zwolnieniu wszystkich położnych, które tego dnia świadczyły pracę na innych niż patologia ciąży odcinkach Oddziału Ginekologiczno-Położniczego była przeciwna, a w stosunku do położnej i lekarki dyżurujących 2 listopada ub.r. na patologii ciąży była za ich zawieszeniem w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy przez organy do tego upoważnione.Jedna z powódek zarzuciła jednak dyrektor, że podczas konferencji prasowej z 7 listopada ub.r. nie zdementowała słów dyrektora lecznicy, który powiedział, że żadna z położnych nie udzieliła pomocy rodzącej martwe dziecko kobiecie.- Bo byłam w szoku – odpowiedziała dodając, że o tym, iż dyrektor podjął decyzję o zwolnieniu tak dużej grupy osób dowiedziała się w dniu konferencji.Na pytanie sądu o ocenę pracy położnych, dyrektor odpowiedziała, że oddziałowa jest osobą z wieloletnim stażem, bardzo doświadczoną i „ona błędów nie popełniła”. Pozytywnie oceniła jedną z położnych, która „posiada unikatowe uprawnienia do prowadzenia szkoły rodzenia” i podkreśliła jej duże doświadczenie zawodowe, chęć ciągłego dokształcania się i poszerzania kwalifikacji.Sąd Rejonowy w Starachowicach wyłączył do odrębnego postępowania sprawy zwolnionych lekarzy i dwóch grup położnych. Rozprawy z powództwa położnych, które domagają się przywrócenia do pracy i wypłaty wynagrodzeń za okres bez zatrudnienia, odbędą się 14 marca br., a lekarzy, którzy wnioskują o odszkodowanie – 18 kwietnia br.(Kas)