Desperat na wiadukcie

Getting your Trinity Audio player ready...

Jeden telefon postawił na nogi wszystkie służby ratownicze w mieście. Mężczyzna miał – jak informował – problemy i zamierza ze sobą skończyć, skacząc z wiaduktu do rzeki.
W mig na miejsce podjechały patrole policji, strażacy i karetki pogotowia. Była środa, 13 grudnia, przed południem. Rzeczywiście mężczyzna – przebrany za kobietę, znajdował się już poza barierkami i w rękach trzymał nóż. Krzyczał, że nazywa się „pan Paulinka”.
Policjanci podjęli decyzję o zamknięciu ruchu na ul. Wyszyńskiego. Służby rozstawione były na całym terenie, również pod wiaduktem, gdyby mężczyzna zdecydował się skoczyć. Na miejscu pojawił się także zespół negocjatorów, który rozpoczął rozmowy z desperatem. Negocjacje trwały długo, ale po blisko dwóch godzinach udało się je szczęśliwie zakończyć. W pewnym momencie, gdy mężczyzna znajdował się poza barierkami, policjanci zdecydowali się go obezwładnić.
– Działania policjantów i negocjatorów, którzy musieli podejmować trudne decyzje, pozwoliły zapobiec tragedii – informuje asp. Monika Kalinowska, oficer prasowy KPP Starachowice.
Oficjalnie policjanci nie informują o szczegółach całego zajścia, ale według relacji świadków tuż przed obezwładnieniem desperata policjanci mieli użyć wobec niego gazu łzawiącego, a gdy ten zaczął uciekać i próbował przeskoczyć przez barierki został powalony na ziemię przez jednego z funkcjonariuszy. Bezpośrednio trafił pod opiekę zespołu ratownictwa medycznego i prawdopodobnie na obserwację psychiatryczną.
Desperatem okazał się 42-letni mężczyzna, który – jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie – nie jest dla naszych służb postacią anonimową. Co jakiś czas miał informować, że zamierza odebrać sobie życie i ratownicy wobec niego podejmowali już wiele interwencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *