Getting your Trinity Audio player ready...
|
Na problem kamer w Starachowicach, zwrócił naszą uwagę jeden z mieszkańców. Twierdził, że zamiast pomagać ludziom, służą tylko wyciąganiu pieniędzy, na mandaty, które masowo do nich trafiają.
Czytelnik GAZETY napisał nam w mailu, że kilka dni wcześniej był świadkiem niefortunnego wypadku. Doszło do niego pod okiem jednej z zamontowanych kamer. Poszkodowaną miała być starsza pani, która upadła na chodnik, nie mogąc się z niego podnieść. Musiała też rozciąć nogę, z której płynęły na chodnik strugi krwi. Do udzielenia pomocy nikt się nie kwapił. Nie było też pogotowia, bo nikt go nie wezwał. Trwało to dosyć długo, zanim ktokolwiek zabrał się do udzielenia jej jakiejś pomocy. Jaka była w tym rola czytelnika, czy pomógł on starszej pani? Tego nie wiemy, bo nie wspomniał o tym bynajmniej w mailu. Narzekał natomiast na służby, które karzą mieszkańców za złe parkowanie, lub inne występki, podczas gdy same nie reagują na tego typu wypadki.
– Kamery w niczym nie ułatwiły nam życia, a wręcz przeciwnie – twierdzi rozgoryczony mieszkaniec. – Są dobrym sposobem na to, żeby na nas zarabiać, ale kiedy potrzebna jest pomoc, każdy umywa ręce….
Postanowiliśmy to sprawdzić. Na naszą prośbę przeanalizowane zostały zapisy z kamer z ostatniego miesiąca. Żadna nie zarejestrowała jednak takiego zdarzenia. Było za to mnóstwo innych, nie tylko związanych z ruchem drogowym. Te, o dziwo, stanowiły tym razem mniejszość. Prym wiodły wykroczenia związane z piciem w miejscach publicznych, choć były także i „grubsze” sprawy, jak bójki oraz pobicia, kradzieże i dewastacje, niszczenie mienia, ściąganie flagi państwowej, czy jazda rowerem po płycie fontanny. W sumie naliczyliśmy 58 przekazanych interwencji. W pięciu przypadkach chodziło o osoby leżące na ławkach oraz przystankach, do których od razu skierowano patrol. Ujawniono też trzech nietrzeźwych kierujących, którzy byli zagrożeniem na drodze.
W każdej chwili można to zweryfikować, są odpowiednie nagrania, zapewnił nas Waldemar Jakubowski, komendant Straży Miejskiej w Starachowicach. Nie przeczy on, że funkcjonariusze wlepiają także mandaty, ale w ostatnim czasie zwiększyła się znacznie liczba pouczeń. Wszystko zależy od stopnia wykroczenia.
– Tam, gdzie jest to możliwe, staramy się pouczać – mówi komendant. – Nie możemy jednak przymykać oczu na łamanie przepisów. Bo taka samowola może doprowadzić do kolizji, wypadku, potrącania dzieci, staruszki, czy ciężarnej kobiety. Wykorzystujemy kamery nie w celach dochodowych, ale żeby egzekwować przepisy i podnieść bezpieczeństwo. Tam, gdzie się one pojawiły, nie dochodzi już do kradzieży czy innych przestępstw, albo zostały one w widoczny sposób ograniczone – twierdzi komendant.