Odsłuchaj całą treść artykułu, możesz nawet zablokować ekran!
Getting your Trinity Audio player ready...
|
W sobotnią (30 lipca) noc, starachowiccy policjanci otrzymali zgłoszenie o zaginięciu mężczyzny w lesie w okolicach zalewu Lubianka. Dyżurnemu z komendy udało się skontaktować telefonicznie z zaginionym, lecz ten stwierdził, że poradzi sobie sam. Nad ranem okazało się, że do akcji muszą wkroczyć policjanci.
Zadzwonił na numer alarmowy do Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach, więc w okolice miejsca zdarzenia pojechały policyjne patrole. Zachowanie zaginionego jednak nieco zdziwiło funkcjonariuszy.- Mężczyzna twierdził, że słyszy sygnały radiowozu, ale nie potrzebuje żadnej pomocy. Dodał, że przeczeka do rana, aż się rozjaśni i wówczas wyjdzie z lasu, bo zna ten teren. Policjanci nadal patrolowali wskazany rejon, a dyżurny kilkukrotnie rozmawiał z mężczyzną. Jednak on cały czas twierdził, że nie potrzebuje pomocy. Ostatecznie policjanci poprosili go, aby rano zatelefonował na numer alarmowy, jak odnajdzie drogę powrotną – mówi asp. Monika Kalinowska, oficer prasowy KPP w Starachowicach.Okazało się jednak, że zaginiony 56-latek sam sobie nie poradził. Około godziny 4.30 rano znów zadzwonił na numer alarmowy i powiedział, że nie umie znaleźć drogi powrotnej. Skierowani na miejsce policjanci szybko odnaleźli 56-latka i odwieźli go do domu. Na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze, mimo nieuzasadnionego uporu zaginionego.(mp)