fot. archiwum prywatne

SPEEDCUBING, CZYLI NIECODZIENNA PASJA MŁODEGO STARACHOWICZANINA

Getting your Trinity Audio player ready...

Wszystko zaczęło się od obejrzenia filmu pt. „Speedcuberzy”, który opowiada o przyjaźni dwóch największych rekordzistów- Maxa Parka i Felixa Zemdegsa. Później Nikodem Surdy, bo o nim mowa, postanowił, że sam spróbuje swoich sił w speedubingu. Razem z tatą Kamilem kupili więc pierwszą kostkę…Tak narodziła się nowa pasja młodego starachowiczanina. Obecnie ośmiolatek ma za sobą występy w dziewięciu oficjalnych zawodach i wiele rekordów na swoim koncie. Cieszę się więc, że mimo mnóstwa zajęć obaj panowie znaleźli czas na rozmowę z GAZETĄ.
Speedcubing, czyli układanie na czas Kostki Rubika i innych kostek logicznych staje się w Polsce coraz popularniejszy. Mimo to nie znam wielu osób, które praktykują go na co dzień i uzyskują tak dobre wyniki. Wspólnie poznajmy więc Nikodema i jego tatę – Kamila.
K.R.: Cześć Nikodem, niemiernie miło mi Cię poznać i porozmawiać z Tobą  o Twojej nieszablonowej pasji. Ja, jak już wiesz jestem dziennikarką, powiedz nam kilka słów o sobie.
Nikodem Surdy: Cześć. Jestem Nikodem. Obecnie uczę się w klasie IIb Społecznej Szkoły Podstawowej STO w Starachowicach. Mam osiem lat i, jak już wiesz, interesuję się sportem oraz speedcubingiem, czyli układaniem na czas kostki Rubika i innych kostek logicznych.
K.R.: Opowiedz nam, jak zaczęła się Twoja przygoda z kostką? Udało mi się dowiedzieć, że dużą rolę odegrał w tym film, który obejrzałeś wraz z tatą…
N.S.: Tak, dokładnie tak było. To film pt. „Speedcuberzy”, który opowiada o przyjaźni dwóch największych rekordzistów- Maxa Parka i Felixa Zemdegsa. Spodobało mi się, jak układają kostki i postanowiłem sam spróbować ułożyć klasyczną kostkę 3x3x3. Pierwszą kostkę kupiliśmy z tatą w sklepie papierniczym, ale nie była to kostka do szybkich ułożeń i wystarczyła mi tylko na pierwszy etap nauki. Szybko musieliśmy kupić profesjonalne kostki oraz timery do mierzenia czasu, smary i miękkie maty na stół.
K.R.: Masz różne rodzaje kostek…widzę klasyczną, tę w kształcie piramidy, skośną… Zdradź nam, które z nich układasz i jakie czasy udaje Ci się uzyskać?
Najważniejsza jest dla mnie klasyczna kostka Rubika, 3x3x3. Kiedyś układałem ją przez kilka minut, później uzyskiwałem czas poniżej minuty. Dziś mój oficjalny czas z zawodów to 13,19 sekundy. W domu podczas treningów udało mi się już kilka razy uzyskać czas poniżej 10 sekund. Mniejsza kostka to 2x2x2, mój rekord to 3,46 sekundy. Układam jeszcze kostkę Pyraminx w kształcie piramidy w czasie 6,25 sekundy i skośną kostkę Scewb w 5,27 sekundy. Fajna jest też kostka Clock z osiemnastoma zegarami, które trzeba uporządkować, żeby wszystkie pokazywały godzinę 12.00. Mój najlepszy wynik w kostce Clock to 19,56 sekundy. Układam jeszcze duże kostki nazywane big cube, czyli kostki 3x3x3 ale większe: 4x4x4, 5x5x5 i 6x6x6. Do każdej kostki znam kilka metod i dużo algorytmów.
K.R.: Gdybyś za pomocą jednego zdania miał określić, co jest w speedcubingu najważniejsze…?
N.S.: Najważniejsze w speedcubingu jest zaplanowanie ułożenia, zastosowanie specjalnych algorytmów oraz szybkość, którą poprawia się po setkach albo nawet tysiącach wykonanych ułożeń.
K.R.: Twoja odpowiedź zrodziła kolejne pytanie. Wspomniałeś o specjalnych metodach umożliwiających uzyskiwanie coraz lepszych czasów…opowiedz nam o nich.
Obecnie znam na pamięć ponad 150 algorytmów do samej kostki 3x3x3, ale wszystkiego nie da się przewidzieć, bo istnieje ponad 43 tryliony kombinacji. Uczę się więc planować ułożenie, oceniać i przewidywać sytuacje na kostce oraz wykorzystywać sytuacje do skrócenia czasu ułożenia. Dużo w tym jest matematyki i logiki, ale to moje ulubione dziedziny.
K.R.: Muszę przyznać, to imponujące. Mogę się jedynie domyślać, ile czasu zajmują Ci więc treningi i przygotowania do zawodów…Udało mi się dowiedzieć co nieco na temat tego, w jaki sposób trenujesz. Przychodzi mi na myśl tylko jedno określenie: różnorodnie.
N.S.To fakt, mogę przyznać Ci rację. Trenuję co najmniej godzinę każdego dnia z tatą, który jest moim domowym trenerem. Raz w tygodniu mam lekcję online z trenerami, którzy są aktualnymi mistrzami Polski i Europy w układaniu różnych kostek, poznaję na każdych zajęciach specjalne algorytmy, czyli sekwencje ruchów i uczę się je stosować oraz planować poszczególne sytuacje. Dodatkowo umawiam się na sesje układania kostki z kolegami z całej Polski, których poznałem na zawodach. Razem układamy, rozmawiamy o zastosowaniach algorytmów i nowym sprzęcie.
K.R.: No właśnie, zawody. Gdybyś miał powiedzieć, jaki jest Twój główny cel startów…
N.S.: Walczę głównie o poprawę własnych wcześniejszych rekordów. Na zawodach nie ma osobnych kategorii wiekowych ani podziału na chłopców i dziewczyny, startuję razem z moimi trenerami i osobami w wieku mojego taty. Uczestniczyłem już w 9 oficjalnych zawodach, m.in. w Dąbrowie Górniczej, Bielsku-Białej, Warszawie, Skierniewicach i Lublinie. Moje wszystkie oficjalne wyniki z zawodów dostępne są na stronie World Cube Association worldcubeassociation.org/persons/2022SURD01, można też wpisać do wyszukiwarki „Nikodem Surdy WCA”.
K.R.: Nikodem, o speedcubingu opowiadasz z ogromną pasją. Ale chcę Cię też zapytać o pozostałe dyscypliny sportu. Twoje nazwisko kojarzę także z akrobatyką i piłką nożną…
N.S.: Tak, to prawda. Obecnie trzy razy w tygodniu gram w piłkę w Akademii Piłkarskiej SKS STAR Starachowice u trenera Adriana Wołczyńskiego. Wyjeżdżamy z drużyną na weekendowe turnieje i sparingi do innych miejscowości albo sami organizujemy rozgrywki u nas. Wcześniej ćwiczyłem przez cztery lata akrobatykę, ale piłka zawsze mi się podobała, więc wybrałem tę dyscyplinę. Będę też kontynuował naukę pływania, ponieważ basen w Starachowicach jest już otwarty po remoncie. Co ciekawe, z akrobatyką związana jest cały czas moja siostra Kornelia, która ćwiczy skoki na ścieżce i akrobatykę powietrzną i również bierze udział w zawodach w całej Polsce.
K.R.: Nie sposób nie zauważyć, że kochasz sport i nie tracisz ani chwili. Tym bardziej cieszę się, że mogłam z Tobą porozmawiać. Na zakończenie powiedz nam jeszcze o swoich planach na najbliższą przyszłość.
N.S.: W kwietniu jadę z drużyną SKS Star na dwudniowy turniej piłkarski do Gorlic a w maju na trzydniowy do Zakopanego. 13 maja mam też zawody z kostki w Lublinie i chciałbym poprawić swój czas w średniej z pięciu ułożeń kostki 3x3x3. W wakacje chciałbym wyjechać na obóz piłkarski oraz gdzieś z rodzicami i siostrą, ale koniecznie żeby była tam woda, bo chcę popływać na desce stand up paddle.
K.R.: Czego mogę Ci życzyć?
N.S.: Nie ma specjalnych życzeń dla speedcuberów, mówi się po prostu: powodzenia i osiągnięcia dobrych wyników.
Tego, wraz z całym zespołem redakcyjnym życzymy więc Nikodemowi, z którym bardzo miło mi się rozmawiało. Teraz pora na kilka pytań do…taty ośmiolatka – pana Kamila.
K.R.: Kamil, dziękuję, że Ty również zgodziłeś się porozmawiać. Jednym z powodów poproszenia Cię o „współpracę” przy tej rozmowie był fakt, że na zdjęciach z zawodów często jesteś z Nikodemem. Wywnioskowałam więc, że towarzyszysz mu w tych ważnych chwilach, a co za tym idzie: wspierasz i motywujesz. Powiedz, jak to się stało, że speedcubing stał się mocno obecny w Waszym życiu i jak, z perspektywy taty wyglądają przygotowania do zawodów i treningi?
K.S.: Można powiedzieć, że obejrzenie przypadkowego filmu na platformie Netflix miało duży wpływ na życie całej naszej rodziny. Podczas gdy Nikodem skupia się głównie na uzyskaniu dobrych czasów ułożeń, ja troszczę się o rzeczy, które są na dalszym planie: dużo czytam o sprzęcie, porównuję różne modele kostek i zastosowane w nich systemy, sprawdzam właściwości smarów. Obserwuję całą scenę speedcubingu w Polsce i wybieram zawody liczące się do oficjalnej punktacji World Cube Association. Trenujemy zawsze pod kątem poprawy wyników w danych kostkach i w danych dyscyplinach. Staram się, aby zawody nie tylko dawały przyjemność rywalizacji, ale również aby Nikodem w miarę równo trenował układanie wszystkich rodzajów kostek. Jestem też domowym scramblerem, czyli mieszaczem ułożonych kostek starając się maksymalnie skomplikować ułożenie.
K.R.: Tata, domowy trener, motywator, mentor, scrambler…pełnisz wiele ról. Jak między innymi w związku z tą wielozadaniowością układa Wam się „współpraca”?
K.S.: Sam jeszcze dwa lata temu niewiele wiedziałem o speedcubingu. Od czasu, gdy Nikodem zaczął interesować się układaniem kostek, sam musiałem nauczyć się zasad układania, lecz nie uczę się wraz z Nikodemem algorytmów, a jedynie sprawdzam, czy opanowuje je bezbłędnie i wykonuje w dobrym tempie. Potrafię ogólnie ocenić wykonane ułożenie, a w chwilach, gdy coś Nikodemowi nie wychodzi i traci cierpliwość, staram się łagodzić sytuację, wspierać go i szukać razem z nim rozwiązań. Jestem w stałym kontakcie z jego trenerami i to oni są odpowiedzialni za część merytoryczną i rozwojową, gdyż moja wiedza już dawno nie jest wystarczająca, aby odpowiadać na bieżące pytania Nikodema i określać kierunki rozwoju w świecie kostek logicznych.
K.R.: Wiem, że po Twojej stronie leży także cała „logistyka” wyjazdów na zawody. Gdybyś miał opisać, co składa się na organizację takiego wyjazdu…
Zgadza się, zajmuję się całą stroną organizacyjną i logistyką- rejestracją na zawody, rezerwacją hoteli, przejazdami, posiłkami. Wszystko trzeba planować z odpowiednim wyprzedzeniem, gdyż na każde zawody przyjeżdża ok. 150 najlepszych speedcuberów nie tylko z Polski, ale też z krajów ościennych, więc większość miejsc noclegowych rozchodzi się jeszcze przed dniem otwarcia rezerwacji na zawody. Moim zadaniem jest również pilnowanie walizki z kostkami, gdyż dobra kostka kosztuje nawet kilkaset złotych i utrata tej walizki byłaby większą stratą, niż utrata walizki z ubraniami na wyjazd.
K.R.: Nie da się ukryć, że podział obowiązków i organizację opanowaliście do perfekcji.
Jestem ciekawa jeszcze jednego, mianowicie wielu sportowców ma przed lub po startach swoje rytuały. Czy Ty i Nikodem także?
K.S.:  Jeżeli chodzi o rytuały, to zawsze po pierwszym dniu zawodów staramy się nieco poznać okolicę, w której odbywają się zawody- wybieramy kilka ciekawych punktów w mieście i organizujemy sobie męskie zwiedzanie, a kończymy je zwykle niezbyt zdrowo zjedzeniem paczki żelek lub chipsów- tak już się utarło od pierwszych zawodów w Dąbrowie Górniczej. Jest to moment rozluźnienia, kiedy puszczają emocje po pierwszym dniu zmagań.
K.R.: Próbuję oszacować w głowie ilość zajęć. Speedcubing, piłka nożna, niedługo basen, szkoła, nauka…Zdradzisz nam receptę, jak to wszystko pogodzić ze sobą?
K.S.: Nikodem ma starszą siostrę Kornelię, która ćwiczy skoki na ścieżce i akrobatykę powietrzną i również bierze udział w zawodach w całej Polsce, więc mamy więcej rzeczy do pogodzenia. Jedynie niedziele to dni bez regularnych treningów i jeżeli nie wyjeżdżamy akurat na zawody, to możemy mieć ten dzień dla rodziny. Nie wspominam nawet o szkole i codziennych obowiązkach związanych z nauką, ale tu sprawdza się zasada, że dzieci mające wiele zajęć szybko uczą się je tak organizować, aby nic nie ucierpiało. Satysfakcją dla nas są osiągnięcia dzieci i cieszymy się, że możemy pomagać spełniać ich marzenia.
K.R.: I niech to będzie pointa naszej rozmowy, za którą serdecznie Ci dziękuję i życzę Wam powodzenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *