Getting your Trinity Audio player ready...
|
Po ostatnim artykule dotyczącym budowy spalarni śmieci w Starachowicach, w którym mecenas Piotr Capała szczegółowo wyjaśnił mieszkańcom zawiłości prawne i administracyjne związane z tą inwestycją, wśród naszych Czytelników pojawiły się liczne pytania: po co tak naprawdę Starachowicom spalarnia w obecnym kształcie? W poszukiwaniu rozsądnej odpowiedzi na to pytanie, przyjrzeliśmy się działaniom Marcina Pochecia, prezesa ZEC w Starachowicach, po raz kolejny.
Niestety, wszystkie podjęte przez niego kroki wydają się irracjonalne i trudno uwierzyć, że spalarnia śmieci rzeczywiście ma pomóc nam Starachowiczanom w rozwiązaniu problemów – pytanie tylko jakich?
Czy mamy problem ze składowaniem odpadów? – Odpowiedz brzmi nie. Czy mamy problem z produkcją ciepła? – Nie. Więc o co tu chodzi? Po co mamy wydać ponad 100 mln złotych z publicznych pieniędzy – z naszych pieniędzy, na inwestycję kompletnie nie przygotowaną pod względem ekonomicznym, technicznym i finansowym?
Dowodem na te słowa jest Decyzja Wojewody Świętokrzyskiego uchylająca w całości pozwolenie na budowę tej inwestycji. W uzasadnieniu Wojewoda wskazał iż decyzja ta zawierała tyle błędów, że nie było możliwości jej poprawienia więc należało ją uchylić w całości. Skarżący mieli nadzieję, iż decyzja uchylająca pozwolenie na budowę zadziała na Marka Materka, prezydenta Starachowic i Marcina Pochecia, prezesa Zakładu Energetyki Cieplnej w Starachowicach jak przysłowiowy kubeł zimnej wody. Wojewoda wydał tę decyzję 8 lutego 2023r., minęło półtora roku, a starachowiczanie słyszą z ust prezesa Pochecia tę samą „śpiewkę” że to wina złych stowarzyszeń, które blokują tak wspaniałą inwestycję IOE, potocznie zwaną „spalarnią śmieci”. No cóż, pozostaje nam zacytować w tym miejscu klasyka cyt” Pycha kroczy przed upadkiem”. Ale wróćmy do samej budowy spalarni.
Spalarnia czego?
Zacznijmy więc od początku. Marcin Pocheć, prezes ZEC od wielu lat planował wybudowanie spalarni. Wtórował temu pomysłowi również Marek Materek, prezydent Starachowic, uznając ten projekt jako remedium na wzrost kosztów ciepła w mieście i nie tylko. Działania obu panów zbiegły się jak pamiętamy z ogromnymi wówczas podwyżkami cen za śmieci dla mieszkańców Starachowic – 125% podwyżki. Pomysł budowy spalarni w naszym mieście stał się swojego rodzaju antidotum na wzrost tych cen. Dlaczego? Ponieważ mieszkańcy, przekaz obu Panów odczytali tak, że nasze śmieci będą zbierane i od razu zawożone do wybudowanej spalarni i tam spalane. Co jak sugerowano ma spowodować spadek cen zarówno ciepła jak i śmieci. Nikt oprócz stowarzyszeń obywatelskich nie próbował wyprowadzać mieszkańców z błędu. Lokalna władza jak mantrę powtarzała slogan o tańszym cieple i tańszych śmieciach nie poparty żadnymi analizami. Spytacie dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta, ponieważ nigdy takich wyliczeń nie było. Natomiast zarządzający spółką ZEC prezes Pocheć z uporem promował kolejne pomysły, które miały zrealizować jego wizję. Początkowo planował spalać tzw. PreRDF oraz osady ściekowe z PWiK, mimo, że wydana decyzja środowiskowa nie dawała takiej możliwości.
Kolejnym pomysłem było współspalanie biomasy co również okazało się tylko zapisem na papierze bez rzetelnej analizy finansowej i technicznej. Te wszystkie pomysły prezesa ZEC pomijały najważniejszy aspekt tej inwestycji, czyli zdrowie i życie mieszkających tam ludzi. Wiemy przecież że w procesie spalania czy współspalania paliwa alternatywnego w takich instalacjach wydzielają się związki rakotwórcze – dioksyny i furany. Kotły w zaprojektowanej spalarni mają mieć moc 850 stopni Celsjusza, a te rakotwórcze związki neutralizowane są w temperaturze 1100 stopni C. Mimo, że zaprojektowano dopalanie kotłem gazowym to wilgotne osady ściekowe czy biomasa znacząco obniżałyby temperaturę na głównym kotle co w rezultacie nie dawało gwarancji uzyskania odpowiednich parametrów niezbędnych do neutralizacji szkodliwych związków.
Tak samo sprawa przedstawiała się z filtrami i procesem odpylania zanieczyszczeń proponowanych w planowanej inwestycji. Ale dokończmy sprawę paliwa. Gdy w gruzach legły pomysły współspalania osadów ściekowych i biomasy pozostał nam PreRDF i RDF jako paliwo alternatywne. Swoją drogą bardzo ciekawym wątkiem tej sprawy pozostaje pytanie: jakie dokumenty otrzymała Rada Nadzorcza ZEC przed wydaniem zgody na budowę spalarni i co według tych dokumentów miało być paliwem spalarni? Bo z nieoficjalnych informacji wynika, że co innego było w dokumentach na radę nadzorczą, a co innego znalazło się w ogłoszonym przetargu.
RDF czy PreRDF
Od momentu wyboru i podpisania umowy z firmą Control Process czyli od sierpnia 2021r. zarówno prezes Pocheć jak i prezydent Materek informowali, że głównym paliwem spalarni będzie PreRDF produkowany na terenie naszego województwa. Gdy okazało się że wszystkie instalacje łącznie mogą wyprodukować jedynie 20 000 ton rocznie PreRDF-u, a do tego należy „walczyć” o to paliwo w przetargach, nasi decydenci zmienili zdanie. Dopiero w czerwcu 2023r. po prawie dwóch latach od rozpoczęcia budowy spalarni oficjalnie ustalono, że paliwem wykorzystywanym w spalarni będzie RDF. Dla wielu z Państwa ta różnica w nazwie PreRDF czy RDF wiele nie mówi, ale ma to kolosalne znaczenie dla ilości spalanego paliwa, przychodów finansowych inwestycji, procesu technologicznego spalarni, oraz kosztów całego przedsięwzięcia w tym utylizacji powstałych