Getting your Trinity Audio player ready...
|
Do tematu wstrzymanej przez wojewodę świętokrzyskiego budowy Instalacji Odzysku Energii powróciło Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic.
Zbigniew Kroczek i Sławomir Celebański / fot. Gazeta Starachowicka
Jak to się stało, że w ogóle rozpoczęto tę budowę? Dlaczego wydatkowano 10 mln zł na inwestycję, która nie powinna się rozpocząć? Czy spalarnia odpadów jest priorytetem i należy do zadań własnych gminy? – takimi pytami rozpoczął wtorkową (28 lutego br.) konferencji prasowej prezes stowarzyszenia Sławomir Celebański.
– Zadaniem własnym gminy jest ochrona zdrowia. Czy miasto Starachowice odgrywa taką rolę? Nie, a porywa się na budowę zakładu za 100 mln zł, która nie są dedykowane realizacji zadań własnych gminy. Bo nie będziemy tu spalać naszych odpadów, bo tylu nie produkujemy. Jak budowa spalarni zminimalizuje koszty naszych odpadów? To pytanie wciąż bez odpowiedzi. Ten projekt rozpoczął się skandalem, bo rozpoczął się bez pozwolenia na budowę. Prezydent zapewniał, że wszelkie procedury i pozwolenia są i budowa ruszy bez względu na przeszkody. A głównym hamulcowym są ci, którzy do tego dopuścili bez pozwolenia, czyli my – mówił Celebański. – Radni są oburzeni, że zadajemy pytania zmierzające do wyjaśnienia nieprawidłowości. To prezes Zakładu Energetyki Cieplnej Marcin Pocheć jest za to odpowiedzialny. Czy prezydent wyciągnie konsekwencje? Nie sądzę. Pracujące tam osoby nie znają się na tym, co robią i gromadzą opinie prawne za tysiące złotych, które wydają lekką ręką.
Zdaniem stowarzyszenia kontrowersję budzi także proces wyboru wykonawcy, który miał problemy z zakończeniem inwestycji modernizacji oczyszczalni ścieków.
– Firma Control Proces wykonuje to skomplikowane przedsięwzięcie. Ta firma nigdy nie budowała spalarni. Wzoruje się na doświadczeniach podwykonawców, którzy realizowali takie zadanie w Tajlandii. Te okoliczności obciążają kierownictwo miasta oraz radnych, którzy nie potrafią wyegzekwować, by to rozpocząć zgodnie z prawem. Co szef komisji rewizyjnej z tym robi? Uchyla się od odpowiedzi bądź atakuje, bo zadajemy pytania – dodał Sławomir Celebański.
O stronie technologicznej przedsięwzięcia mówił Zbigniew Kroczek.
– Jest spora grupa technologii, które określane są mianem trudnych, bądź wrażliwych i do takich należy spalarnia. Źle wykonana lub niewłaściwe eksploatowanie może doprowadzić do katastrofy – podkreślił.
W swoim wystąpieniu wskazał na postać adwokata Piotra Capały, który – jak mówił Kroczek – wykonał gigantyczną pracę, by pokazać nieprawidłowości, mając naprzeciw siebie potężne kancelarie prawne, a jego pojedynek na analizy prawne przeciwko całej rzeszy prawników sowicie opłacanych przez ZEC i UM przypominał walkę Dawida z Goliatem
– My zgłębialiśmy temat, obserwując podobne inwestycje. Braliśmy udział w seminariach, warsztatach organizowanych przez towarzystwa ekologiczne. Nawiązaliśmy kontakt z zarządem Celsium – drugim producentem ciepła sieciowego w mieście, zorganizowaliśmy akcję ulotkową informacyjna, czy debatę, na którą zaprosiliśmy m.in. władze i radnych miasta i powiatu, byłych prezydentów, braliśmy udział w komisjach i posiedzeniach Rady Miasta, próbując zainteresować złożonością problemu władze i radnych miejskich – wymieniał Z. Kroczek. – Efektami tej pracy są wnioski, które powinny eliminować już na wstępie sam pomysł budowy tej spalarni. A mianowicie: kompletny brak fachowej kadry do przygotowania inwestycji, starachowicka spalarnia byłaby jedyną w Polsce i Europie, która miałaby spalać głównie obce śmieci, jedyną spalarnia w Polsce i Europie, która nie otrzymała dotacji i posiada tak nietransparentną, nielogiczną inżynierię finansową oraz fatalna lokalizacja, niosąca ogromne zagrożenie dla sąsiadującej z nią, gęsto zaludnionej części Starachowic – dodał.
Zbigniew Kroczek zaprezentował dwie instalacje odzysku energii, jedną w Wiedniu, która znajduje się w centrum stolicy Austrii i drugą w polskim Krośnie.
– Ta w Wiedniu, który liczy dwa miliony ludzi, jest wizytówką miasta, ma swoją historię sięgającą lat 60 ub. stulecia – mówił. – Jest tam precyzyjnie dobrany system odbioru śmieci, który spowodował, że ceny są porównywalne do Starachowic. Mieszkańcy Wiednia płacą tylko za odbiór odpadów resztkowych, niesegregowanych co tydzień bezpośrednio z nieruchomości, uiszczają opłatę kwartalną, którą można pomniejszyć lub zwiększyć. Pozostałe odpady mieszkańcy składają nieodpłatnie w tzw. wyspach odpadowych, których jest ok. 4300 na terenie miasta. Natomiast odpady takie jak: gruz azbest, gałęzie, sprzęt elektryczny itp. w „centrach selektywnego zbierania odpadów ”. Natomiast Krosno jest porównywalne do Starachowic, ale tam do współpracy zaproszono partnerów, którzy tworzą aglomeracje. Wartość inwestycji to 135 mln, z czego ponad 50 mln zł stanowi dofinansowanie, a 28 partnerów z własnych środków kryje pozostałe koszty. Dla Krosna to wydatek ok. 10 mln zł. Poza tym robi to konsorcjum francuskich firm, które mają doświadczenie w tym zakresie. Inwestorem jest holding, który ma wodociągi, elektrownię i ciepłownię, czym zarządza dwuosobowy zarząd z doświadczeniem – podkreślał Zbigniew Kroczek.
– Satysfakcja ze zwycięstwa ma słodko – gorzki smak. Słodki, bo wreszcie udało się zablokować dalszą budowę spalarni, a gorzki, że tak późno, gdyż już wydano ponad 10 mln – dodał.