Nowością w rodzinie jest Mikołaj Kalista, uroczy syn Kingi Kozik-Kalisty i Arkadiusza Kalisty! Gratulacje dla nowo powiększonej rodziny z Trzeszkowa! 🍼🎉

Lekarze bronili położnych, padła propozycja ugody

Getting your Trinity Audio player ready...

Jako bardzo dobrą ocenili pracę zwolnionych z Oddziału Ginekologiczno-Położniczego z Salą Porodową w starachowickim szpitalu lekarze, którzy 14 marca br. podczas kolejnej rozprawy w Sądzie Rejonowym w Starachowicach zeznawali w roli świadków.
Przypomnijmy, chodzi o sprawę z 2 listopada ub.r., kiedy pacjentka, u której rozpoznano martwą ciążę, urodziła dziecko na podłodze w sali chorych bez bezpośredniej asysty personelu medycznego. Kolejna rozprawa odbyła się 14 marca br. W roli świadków zeznawała obecna wtedy na dyżurze lekarka oraz były kierownik oddziału ale także konsultant wojewódzki w dziedzinie położnictwa i ginekologii Wojciech Rokita, który po tym wydarzeniu na zlecenie ministra zdrowia przeprowadzał w PZOZ kontrolę.Położne bez skazyZdaniem byłego kierownika oddziału, przy takim rozmieszczeniu pododdziałów tej komórki (wówczas oddział znajdował się na dwóch piętrach: czwartym i drugim – przyp. red.) położnych było po prostu za mało. Na każdym odcinku dyżurowała jedna. Dodał również, iż braki kadrowe zgłaszano dyrekcji szpitala, co niestety pozostawało bez reakcji, a jeżeli kogoś zatrudniono, to było to „łatanie dziur” po położnych, które chociażby odchodziły na emeryturę czy przebywały na zwolnieniach lekarskich. Mówił również o tym, że postępowanie wobec rzeczonej pacjentki było zgodne z procedurami i standardami medycznymi, wykonano niezbędne badania diagnostyczne, które wykluczyły zagrożenie jej zdrowia i życia. W następnym dniu wykonano więc planową preindukcję. Lekarz stwierdził także, że jeżeli to on prowadziłby badania, postąpiłby dokładnie tak samo i wyciągnął takie same wnioski. Dodał, że z tego, co mu wiadomo, żadna z pacjentek, będących wtedy na oddziale nie zauważyła, aby coś szczególnego się działo. Jego zdaniem przyczyną zaistniałej wtedy sytuacji były braki kadrowe. Pracę zwolnionych położnych ocenił jako bardzo dobrą, podobnie jak zeznająca w roli świadka lekarka.Kontrola na zlecenie ministerstwa nie wykazała nieprawidłowościPrzesłuchano także konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie położnictwa i ginekologii, profesora Wojciecha Rokitę, który po wydarzeniach z 2 listopada ub.r. na zlecenie ministra zdrowia przeprowadził kontrolę w PZOZ w naszym mieście. Sprawdzano prawidłowość działania personelu medycznego, a szczególnie lekarskiego w oddziale w związku ze zdarzeniem, którego wynikiem było urodzenie martwego płodu bez bezpośredniej asysty personelu medycznego. Chodzi o moment dokonania porodu. Profesor sprawdzał organizację pracy i działalność personelu lekarskiego. Jak mówił, skupił się na lekarzach, bowiem w tym samym czasie w szpitalu trwała także kontrola prowadzona przez konsultanta wojewódzkiego ds. pielęgniarstwa ginekologicznego i położniczego Małgorzatę Dylewską. Po wnikliwych i skrupulatnych działaniach kontrolnych, nie stwierdzono nieprawidłowości dotyczących działania personelu lekarskiego, wszystko odbywało się zgodnie z  obowiązującymi procedurami i standardami, a proces diagnostyczno-terapeutyczny przebiegał prawidłowo. W ocenie profesora wpływ na fakt, że kobieta urodziła w obrębie sali chorych miało kilka czynników. Mówił, że zawiodła komunikacja pomiędzy personelem średnim a lekarskim, zaznaczył też, że w tym samym momencie na oddział przyjmowane były dwie pacjentki, które wymagały badania. Jeden z dwóch dyżurujących wtedy lekarzy był na odcinku ginekologicznym, a drugi badał przyjmowaną ciężarną, która wymagała dodatkowej diagnostyki. Podkreślił też, że struktura organizacyjna oddziału utrudniała bezpośredni nadzór nad pacjentką. Z uwagi na fakt, że bezpośrednio nie było łączności pomiędzy położną opiekującą się pacjentką a lekarzem, więc udała się po medyka.- Miejsce znajdowania się pacjentki i sposób nadzorowania położnych i lekarzy był prawidłowy-dodał.Z zeznań konsultanta wynikało także, iż poród przebiegał bardzo gwałtownie, co wywnioskowano m.in. na podstawie analizy dokumentacji medycznej. Nic nie wskazywało jednak na to, że będzie to poród nagły, tak zwany „uliczny”.- Z pacjentką postępowano tak, jak należy – mówił świadek, podkreślając, że logika postępowania personelu była prawidłowa.Będzie ugoda?Negocjacje mające na celu wypracowanie ugody zaproponował stronom sąd. Zwolnione położne i ich pełnomocnicy są gotowi do rozmów a reprezentujący szpital adwokat Maksymilian Szydłowski poinformował, że musi skonsultować się w tej sprawie.Od teraz proces będzie prowadzony oddzielnie. Sprawy, z których trzy (z powództwa 3 położnych z  osobna) odbędą się 9 maja br. a jedna, z powództwa położnej, która dyżurowała feralnego dnia na odcinku patologii ciąży – 16 maja br.Przypomnijmy, sześć zwolnionych położnych domaga się przywrócenia do pracy i wypłacenia wynagrodzenia za czas, w którym nie pracują.(Kas)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *