PROTEST MIESZKAŃCÓW „ORŁOWA”

Getting your Trinity Audio player ready...

Społeczność osiedla Orłowo nie chcą budowy zakładu recyklingu odpadów na dawnym torze prób. Obawiają się, że w procesie ich przetwarzania powstaną produkty uboczne (m.in. spaliny), które staną się realnym zagrożeniem dla ich zdrowia. Kontynuacja budowy wydaje się być jednak przesądzona, gdyż spółka dysponuje wszystkimi koniecznymi dokumentami i pozwoleniami.
Przypomnijmy, innowacyjny zakład recyklingu przetwarzający odpady opakowaniowe na energię elektryczną powstaje na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Starachowicach. Inwestorem jest spółka Ezo, która w lutym br. otrzymała pozwolenie na prowadzenie inwestycji wartej około 70 mln zł. Inwestor zapewnia, że przetwarzanie odbywać się będzie w przyjaznym dla środowiska procesie technologicznym, który na żadnym etapie nie zakłada spalania śmieci, a technologia ta dwukrotnie wygrała prestiżowy konkurs Polski Produkt Przyszłości, zorganizowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Ministerstwo Gospodarki. Mieszkańcy Orłowa mają jednak mnóstwo wątpliwości i nie dają wiary słowom prezesa zarządu spółki Macieja Fenickiego, który spotkał się z nimi 13 października br. Mieszkańcy zasypali go pytaniami, domagając się wyjaśnień, skąd będą pochodziły odpady wykorzystywane w procesie recyklingu i którędy dojeżdżać będą do zakładu TIR-y dowożące opakowania.- Zanim zacznie się przetwarzanie, gdzie odpady będą składowane? – dopytywali orłowianie, którzy nie chcą, aby duże ciężarowe samochody „kursowały” w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 1 w naszym mieście czy też osiedlowymi uliczkami.- To co my robimy, to na pewno nie jest spalarnia – zapewniał prezes M. Fenicki i tłumaczył obecnym na spotkaniu procedurę pozyskiwania energii z plastikowych opakowań podkreślając, że na żadnym jej etapie nie będzie dochodzić do spalania odpadów. Jak wyjaśniał, recykling będzie odbywał się na zasadzie depolimeryzacji, czyli przywrócenia plastiku do jego pierwotnej formy, otrzymując tym samym olej napędowy pozbawiony zanieczyszczeń i pierwiastków, dużo czystszy niż ten ze stacji benzynowych.- Do produkcji energii elektrycznej używać będziemy odpadów pochodzących ze zbiórki selektywnej. Nasz zakład przerabiał będzie plastiki pochodzące z opakowań głównie spożywczych – mówił prezes zapewniając, że przedsiębiorstwo nie generuje żadnych innych odpadów, produkowana w ten sposób energia jest „najczystsza” zaraz po wiatrowej i słonecznej, a przedsięwzięcie jest proekologiczne. My jesteśmy przeciwnikami spalania odpadów, bo to najbardziej prymitywna metoda – mówił prezes.- Pięknie pan mówił, ale mało przekonująco – stwierdziła jedna z mieszanek która – jak reszta orłowian – czuje się oszukana i niedoinformowana o tym, co dzieje się niemalże tuż obok ich domów i działek.- Kto nam odda życie i zdrowie, wielu z nas ma w domu ciężko chore osoby i nie pozwolimy na to, by nas truto – dodała.Mieszkańcy osiedla poruszyli także temat innych zakładów produkcyjnych znajdujących się na terenie SSE, które – ich zdaniem – przekraczają dopuszczalne normy hałasu i emisji odpadów.- Cóż z tego, że kontrola przyjedzie. Jeżeli stwierdzą przekroczenia, to upomną, nałożą niską karę i na tym koniec – mówili mieszkańcy, skarżąc się na przepisy, zobowiązujące komórki kontrolne do wcześniejszego uprzedzenia zakładów o planowanej inspekcji.- Zbierzmy swoje dokumentacje medyczne i występujmy do tych zakładów o odszkodowania, bo mamy kłopoty ze zdrowiem – mówiła mieszkanka ul. Szerokiej obwiniając radnych miejskich o to, że pozwolili na budowę zakładu.W imieniu radnych wypowiedział się obecny na spotkaniu Michał Walendzik, który poinformował, że inwestycja jest przedsięwzięciem prywatnym, a o budowie nie wiedział więcej niż mieszkańcy.- O tym, że są prowadzone odpowiednie postępowania w sprawie budowy, wiedzieli bezpośredni sąsiedzi i prezydent miasta stwierdził dodając, że strefa także była jedną ze stron, która wiedziała o prowadzonym postępowaniu w sprawie wydania decyzji środowiskowej.- Ja powiem jedno, my nie chcemy tutaj takich inwestycji, bez względu na to czy jest to zgodne ze środowiskiem czy nie, bo to nie tworzy wielu miejsc pracy i nie rozwija przedsiębiorczości w Starachowicach – skonstatował M. Walendzik.O to, jaka będzie moc przerobowa zakładu dopytywała natomiast radna Dorota Boska – Nowakowska.- Będą to dwie tony na godzinę. To są dwa Tiry dziennie, nie dwadzieścia ani dwieście. Odpady nie będą nigdzie magazynowane – wyprzedzał kolejne pytania mieszkańców prezes M. Fenicki zapewniając, że po uruchomieniu działalności zakład będzie badany pod względem spełniania obowiązujących norm i konieczne będzie otrzymanie nowej decyzji środowiskowej.- Będzie można zbadać każdy parametr, jeżeli będą one nieodpowiednie to zamkniemy zakład – powiedział inwestor, co wywołało wśród mieszkańców salwę śmiechu.Protesty mieszkańców raczej na nic się zdadzą, bowiem, co podkreślił Maciej Fenicki, inwestor posiada wszelkie dokumenty i pozwolenia, by inwestycja została zrealizowana.- Zbudujemy ten zakład ale nie przeciwko państwu – dodał prezes.(Kas)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *