"Powitajcie na świecie małego Adama Kozłowskiego! Serdeczne gratulacje dla Moniki i rodziny z okazji narodzin synka, który przyszedł na świat 14 października, ważąc 3240 g i mierząc 52 cm. Niech ta radosna nowina napełni Wasze serca radością!"

Strażacką cysterną buszowali po mieście

Getting your Trinity Audio player ready...

Strażackim wozem i na sygnale wyjechali sobie w miasto mechanicy jednego z warsztatów w Starachowicach.
Mieli naprawiać strażackie auto, a mknęli nim po ulicach jak do pożaru. Zauważyli to pożarnicy będący na „Południu” i zadzwonili do dyżurnego KP PSP, by ustalić, czy nie trzeba pospieszać z odsieczą. Wówczas się okazało, że nic się nie dzieje, a cysterna jest w… naprawie.- Jak tylko dostaliśmy informację o naszym wozie, który porusza się na sygnale, od razu zadzwoniliśmy na policję, by ustaliła, co właściwie się stało. Trudno od nas wymagać, żebyśmy ścigali swoją cysternę, którą oddaliśmy do naprawy i która powinna być na warsztacie. Dlaczego jej tam nie było, nie mam pojęcia – powiedział GAZECIE Marek Kaczmarczyk, komendant Straży Pożarnej w Starachowicach, który po raz pierwszy w swojej karierze doświadczył czegoś takiego.- Wprawdzie dozwolone są jazdy próbne, ale nigdy bez uzgodnienia i bez dokumentów, a już na pewno nie na sygnale – mówi zdziwiony tą sytuacją komendant, który miał dobre zdanie o tym zakładzie.- Sądziłem, że jest to solidna firma. Wszystko, jak dotąd odbywało się bez zakłóceń. Naprawy wykonywali dobrze, a ceny mieli rozsądne – twierdzi komendant.- Będziemy chcieli wyjaśnić tę sytuację. Czekamy na ustalenia policji – powiedział nam Marek Kaczmarczyk.Funkcjonariusze, którzy interweniowali na zgłoszenie 24 października tuż przed godziną 20.00, odnaleźli cysternę na skrzyżowaniu ulicy Smugowej z Jelenią. W środku nie było jednak nikogo, jak powiedziała GAZECIE Monika Kalinowska, rzecznik prasowy starachowickiej policji. Obok stało dwóch mężczyzn, którzy twierdzili, że naprawiają cysternę. Jeden miał 35 lat, a w organizmie ok. 3,1 promila alkoholu, a drugi, 35-latek wydmuchał prawie 3,7 promila.- W tej chwili ustalamy dokładnie okoliczności zdarzenia, a przede wszystkim kto prowadził pojazdem i czy na pewno był wówczas trzeźwy – powiedziała GAZECIE rzeczniczka policji, apelując do wszystkich, którzy widzieli cysternę tego wieczoru o kontakt telefoniczny z prowadzącą tę sprawę mł.asp. Urszulą Nowakowską, pod numerem (41) 276-03-09.- W tej chwili musimy ustalić kto prowadził samochód i w jakim stanie – powiedziała nam rzecznik.Jeśli robił to będąc po alkoholu, odpowie z pewnością za jazdę po pijanemu, do której dojdzie zapewne zarzut nieuprawnionego użycia sygnału pojazdu uprzywilejowanego. Bardzo możliwe, że na tym nie koniec, jeśli okaże się w trakcie śledztwa, że ma na sumieniu inne wykroczenia drogowe.(An)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *