Getting your Trinity Audio player ready...
|
Śmiało możemy powiedzieć, iż znajomość historii swojego narodu nieodłącznie wiążę się z patriotyzmem. Zdecydowana większość ludzi dorosłych słusznie kojarzy patriotyzm z okresem walk o niepodległość, ale patriotyzm to także pielęgnowanie kultury, dbałość o język własny oraz tradycje. Gdy spełnione są wszystkie powyższe czynniki, wówczas nie musimy martwić się o swoją przyszłość.
Analizując historię związaną z tragicznymi wydarzeniami drugiej wojny światowej, wielu Polaków zastanawia się, czy ofiara, na którą złożyła się śmierć 6 milionów Polaków, utracenie prawie połowy naszego terytorium, straty materialne, żeby przypomnieć bestialsko zburzone miasta, spalone wsie, czy straty w dziedzinie kultury. Biorąc pod rozwagę wszystkie te nieszczęścia, nie możemy przejść obok nich obojętnie świętując Dzień Zwycięstwa?
Zanim to nastąpiło, upadek III Rzeszy poprzedziła (od 6 do 11 lutego 1945 roku) konferencja trzech głównych mocarstw: USA reprezentował prezydent Roosevelt, Wielką Brytanię premier Churchill natomiast gospodarzem rozdającym znaczone karty był Józef Stalin. Tak oto odbyło się przehandlowanie Polski, które ze smutkiem wspominamy niczym mantrę po raz 75. Tak trzeba, bo to jest dowodem naszej pamięci należnej Polakom poległym na wszystkich frontach oraz pomordowanym przez dwa systemy totalitarne. Nie ma co silić się na uogólnianie, gdyż wiemy, że samo słowo „system” nie może zabić lecz zrobili to ślepi zwolennicy tych systemów. Nie zapomnimy czego dokonali na naszej ziemi hitlerowcy, którzy podobno pod wpływem pervitinu stawali się nieustraszonymi maszynami do zabijania. Drugie kłamstwo, z którym należy się zmierzyć, to ustosunkowanie się do wyzwolicieli spod znaku czerwonej gwiazdy, którzy gwałcili polskie kobiety, a idąc w ślady swoich niemieckich wspólników po wojnie wykorzystywali niemieckie obozy koncentracyjne, jako więzienie tych, których uważali za wrogów i tam też bez sądów torturowali i uśmiercali. Innymi słowy, niedawni sprzymierzeńcy (400 tys. sowietów służyło w armii Hitlera) przekształcili nazistowskie obozy koncentracyjne na obozy NKWD.
Jak więc świętować i być wdzięcznymi dla narzuconego Polakom okresu beznadziei i ograbiania: do naszych wyzwolicieli trafiło tysiące ton węgla, dziesiątki tysięcy gotowych wyrobów, całe fabryki rozbierane i wywożone, zagarniali wszystko, co wpadło im w ręce. Do „zdobyczy wojennych” należały również: majątki ziemskie, dwory, magazyny, spichlerze, maszyny rolnicze, sklepy, paliwo, pasza, bydło. Długo można wymieniać sowieckie „łupy wojenne” bezczelnie grabione po raz wtóry.
W mroźny dzień 17 stycznia 1945 roku, front ukraiński Armii Czerwonej pod dowództwem marszałka Iwana Koniewa pogonił hitlerowców ze Starachowic. Miało to wyglądać niby na wyzwolenie, czym właśnie karmiono nas przez ponad pół wieku. Prawdę mówiąc, wyzwolenie jest to termin określający przywrócenie wolności. 17 stycznia minęło 75 lat od chwili wkroczenia na Kielecczyznę Armii Czerwonej, co oznaczało koniec okupacji hitlerowskiej, a tym samym rozpoczęcie nie mniej zbrodniczej niewoli komunistycznej. Wyzwolenie Starachowic nie odbyło się jednak bez żadnych strat. Podczas walk z hitlerowcami, na naszej ziemi poległo kilku żołnierzy sowieckich. Ówczesne władze postanowiły dać dowód wdzięczności naszego społeczeństwa stawiając ofiarom wyzwolenia obelisk na pagórku przy ulicy Piłsudskiego. Rokrocznie w siedemnasto-styczniową rocznicę oraz majowe obchody zwycięstwa nad faszyzmem, członkowie starachowickiej organizacji LOK składają wiązanki oraz palą znicze pod pomnikiem Bohaterów Starachowic oraz Obeliskiem Bohaterów Sowieckich. Zdaję sobie sprawę z epitetów, jakie za te słowa posypią się pod moim adresem. Trochę empatii, drodzy rodacy, mogiły naszych żołnierzy również rozrzucone są po całym świecie. Proszę wziąć pod uwagę, że nasi chłopcy mieli jakiś wybór, a ci ze starachowickiego pagórka mieli tylko za plecami komisarzy z naganami i kierunek „w pieriot”.