Getting your Trinity Audio player ready...
|
Kolejna, po Stowarzyszeniu „Wrażliwi Społeczna”, organizacja negatywnie ocenia realizację programu bezpłatnej komunikacji w Starachowicach. Tym razem jest to Stowarzyszenie Inicjatywa dla Starachowic. Jak podkreślają jej działacze, jeśli gmina może wydać 20 milionów na komunikację, która służy nielicznym, to może wydać te pieniądze na bezpłatną wodę i ścieki, z której korzystamy wszyscy.
od lewej: Jarosław Łyczkowski i Sławomir Celebański / fot. Gazeta Starachowicka
Minął rok odkąd w Starachowicach działa bezpłatna komunikacja. Dla władz miasta to sukces, dla działaczy miejskich stowarzyszeń nie do końca.
– Nagłe wprowadzenie bezpłatnej komunikacji musiało mieć ekonomiczne uzasadnienie, bo skoro jesteśmy w stanie pokrywać 80 proc. kosztów funkcjonowania komunikacji, która nie była finansowana z przychodów, to dlaczego nie pokrywać tych kosztów w całości – mówił Sławomir Celebański. – Nagłe ogłoszenie bezpłatnej komunikacji stało się faktem, ale jaka tego cena? Czy mimo ekonomicznego uzasadnienia nie popełniono błędów? Na przestrzeni 12 miesięcy przewieziono 3,5 osób mln osób. Jaka była metodologia liczenia, nie wiemy, ale z tego rachunku wynika, że przewieziono 300 tys. osób miesięcznie, a to daje 9700 dziennie. Zakładając, że każdy pasażer jedzie tam i z powrotem, to jest to około 5000 pasażerów. Czy są to dane zadowalające? Oficjalnie w mieście jest nas 46 tysięcy, około połowa pracujących, czy w zestawieniu z liczbą pasażerów, ta liczba jest imponująca? Nie widać poprawy sytuacji na parkingach. Czy realnie zmniejszyło to korki? My twierdzimy, że nie.
Jak zauważył: – bezpłatna komunikacja nie jest bezpłatna, bo w tym roku przewiduje się na ten cel koszty 20 mln zł.
– To pokaźna kwota, za którą można dla każdego mieszkańca ufundować vochery na taksówkę, na 30 przejazdów. A taksówka to zupełnie inna bajka, niż oczekiwanie na autobus, bez konieczności dojścia do i z przystanku.
Sławomir Celebański mówił również o krytycznych opiniach dotyczących rozkładu jazdy.
– To centrum przesiadkowe w Starachowicach Wschodnich to przesiadka do taksówki. Dlatego pytam, czy ta komunikacja ma sens? Nie ma. Czy warto płacić 20 mln zł za atrapę komunikacji? – dodał.
Zdaniem Jarosława Łyczkowskiego z bezpłatnej komunikacji miejskiej korzysta tylko ułamek mieszkańców.
– To wydanie ponad 2 tys. zł dla czteroosobowej rodziny, która nie korzysta z autobusów. A to nie tylko koszty obsługi, ale również ponad 40 mln zł na środki trwałe do komunikacji, tj. bazę, nowe autobusy, centrum przesiadkowe – wyliczał. – To daje ok. 60 mln zł zainwestowanych w bezpłatną komunikację. W 2018 roku, kiedy mieszkańcy płacili za bilety przewieziono 3 853 000 pasażerów, a średnia dzienna liczba pasażerów w 2022 roku to niewiele ponad 4000. Porównując dane za 2018 i 2022 rok jest różnica o milion pasażerów. Co jest przyczyną tego, że mimo darmowej komunikacji niewiele osób korzysta? Może zarządzający tą komunikacją? Na każdej sesji są uwagi do komunikacji i apele o zmiany w rozkładzie jazdy – zauważył i dodał, że w innych miastach, gdzie wprowadzono bezpłatne przejazdy, koszty są o wiele niższe. – Ale tam przeprowadzono analizę ruchu pasażerów – podkreślił.
Stowarzyszenie Inicjatywa Dla Starachowic apeluje do prezydenta, by zastanowił się nad operatorem usług, bo ich zdaniem nie spełnia on oczekiwań pasażerów. Proponuje również rozwiązanie, by np. sfinansować koszty wody i ścieków dla 45 tysięcy osób mieszkających w Starachowicach.
– Bezpłatna komunikacja nie jest bezpłatna. Jednak, skoro stać nas, by za przewozy dla nielicznej grupy płacić 20 mln zł, to może za 20 mln zł pokryć koszty wody i ścieków, wtedy skorzystaliby na tym wszyscy – powiedzieli.