Getting your Trinity Audio player ready...
|
Jest wiosna 1940 roku, policja polityczna NKWD morduje blisko 22 tys. obywateli Rzeczypospolitej. Wśród nich 14,5 tys. jeńców wojennych – oficerów i policjantów – z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tys. więźniów aresztowanych w okupowanej wschodniej części Polski. Zamordowano kwiat inteligencji, rycerstwo narodu polskiego. W czwartek, 13 kwietnia oddano im cześć.
Jeńców zabijano strzałem w tył głowy z bliskiej odległości. Ich szczątki spoczywają w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Bykowni i innych, nieznanych dotąd miejscach.
Uczczenie Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej to obowiązek, któremu starachowiczanie sprostali. W związku z rocznicą przypadającą na 13 kwietnia, w Starachowicach odbyły się uroczystości, w których udział wzięli przedstawiciele środowiska rodzin katyńskich, parlamentarzystów, władze miejskie i powiatowe oraz społeczność starachowickich placówek oświatowych. Tegoroczne obchody rozpoczęły się uroczystą mszą świętą w kościele pw. Wszystkich Świętych w Starachowicach oraz programem artystycznym w wykonaniu uczniów Szkoły Podstawowej nr 2 w Starachowicach
– Spotykamy się, by uczcić pamięć tych, którzy padli ofiarom potwornej komunistycznej zbrodni przeciw pokojowi, ludzkości i narodowi polskiemu. Dla nas żyjących w wolnym i demokratycznym państwie pamięć o Katyniu jest moralną powinnością i wielkim zobowiązaniem, by wypełnić testament pomordowanych, którym jest dumny patriotyzm inspirujący kolejne pokolenia Polaków. który inspiruje kolejne pokolenia – mówi prezydent Materek.
Jedną z osób, dla której te uroczystości są szczególnie ważne jest Maria Magdalena Łodej, wnuczka policjanta zamordowanego w Ostaszkowie. Władysław Słoka był policjantem śledczym. Po wojnie był więziony w klasztorze w Ostaszkowie, stąd przewieziony został do piwnic NKWD w Twerze, gdzie został rozstrzelany. Pochowano go w Miednoje.
– Byłam tam z ogólnopolską pielgrzymką w 2010 roku, widziałam tabliczkę z jego imieniem i nazwiskiem. To było dla mnie bardzo poruszające doświadczenie – mówiła pani Magda.
Starosta starachowicki przypominał, że przez pół wieku po II wojnie światowej prawda o Katyniu nie była oficjalnie obecna w pamięci.
– Po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat państwo polskie rozgrywa samodzielną politykę zagraniczną. Wreszcie upominamy się o prawdę historyczną na arenie międzynarodowej. Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzeba nam zgody. Bo choć mamy różne poglądy i wywodzimy się z różnych środowisk, to nadrzędną wartością powinna być dla nas Polska. Wszystkie nasze działania powinny być podporządkowane jej dobru. Upamiętniając ofiary katyńskie, warto sobie postawić pytanie czy tak się dzieje. – podkreślał w wystąpieniu Piotr Ambroszczyk, który wraz wspólnie ze Stanisławem Wojtanem złożył też kwiaty pod Krzyżem Katyńskim.
Pod Krzyżem Katyńskim głowy pochylili i wiązanki złożyli m.in. prezydent miasta Marek Materek, starosta Piotr Ambroszczyk, radne Danuta Krępa i Agnieszka Kuś, a także przedstawiciele Platformy Obywatelskiej – Kinga Sawicka i Piotr Capała. Nie zabrakło kombatantów, harcerzy, przedstawicieli różnych instytucji. Uroczysty charakter obchodów podkreślała obecność pocztów sztandarowych i Kompanii Reprezentacyjnej Technikum ZDZ w Starachowicach.
Uroczysty apel poprowadziła Maja Kaniowska.
Wśród ofiar zbrodni katyńskiej byli również starachowiczanie. Ich nazwiska zostały upamiętnione na Krzyżu Katyńskim.
Gustaw Jan Życiński miał 25 lat. Urodził się w mieście nad Kamienną, wychował w domu przy nowowiejskiej. Z wykształcenia i zawodu nauczyciel, związany ze Szkołą Podstawową w rudzie koło Brodów. Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku dostał się do sowieckiej niewoli, osadzony był w obozie w Starobielsku. Pozostała po nim tylko jedna kartka pocztowa…
Franciszek Kacprzak miał 25 lat, żonaty, tuż przed wybuchem wojny został tatą. Od 1937 roku związany z Zakładami Starachowickimi, zamieszkiwał przy Iłżeckiej 36. Jako oficer rezerwy został zmobilizowany we wrześniu 1939 roku. Dostał się do niewoli sowieckiej, z obozu w Kozielsku dotarł do żony jeden list.
Bronisław Bartosik miał 26 lat. Od 1938 roku pracował jako kreślarz w Biurze Fabrykacji Działu Broni w Zakładach Starachowickich. Jako oficer rezerwy został zmobilizowany w sierpniu 1939 roku. Dostał się do niewoli sowieckiej. Przebywał w obozie w Starobielsku.
Inżynier Stefan Stefanoff miał 28 lat. Po skończeniu studiów na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej podjął pracę w Zakładach Starachowickich, gdzie pracował jako konstruktor amunicji artyleryjskiej. Drugiego dnia wojny poślubił starachowiczankę, Antoninę Rechnio. Ze względu na pracę w zakładach zbrojeniowych nie został zmobilizowany, jednak zdecydował się wyjechać ze Starachowic w poszukiwaniu swojej jednostki wojskowej. Dostał się do niewoli sowieckiej. Z obozu w Starobielsku napisał do żony kartkę pocztową, nigdy nie odpowiedział na wiele wysłanych przez żonę kart pocztowych i listów. Prawdopodobnie nigdy nie dowiedział się, że urodził mu się syn.
Mieczysław Fader miał 43 lata. Służył w komendzie powiatowej Policji Państwowej w Starachowicach, z żoną i dziećmi mieszkał przy ulicy Kilińskiego. We wrześniu 1939 roku wraz z innymi policjantami został ewakuowany na wschód. Podczas ewakuacji pełnił funkcję komendanta grupy. Dostał się do niewoli sowieckiej. Przebywał w obozie w Ostaszkowie.
Bolesław Guzik miał 45 lat. Od 1920 roku pracował w Policji Państwowej na terenie Starachowic i Wierzbnika. Występowal w lokalnych teatrach amatorskich, znany z artystycznego zamiłowania. Mieszkał wraz z żoną i dziećmi przy ulicy Konstytucji 3 Maja. We wrześniu 1939 roku wraz z innymi policjantami został ewakuowany na wschód. Dostał się do niewoli sowieckiej. Przebywał w obozie w Ostaszkowie.
Edward Kiciński miał 50 lat. W 1920 roku ukończył szkołę policyjną i został skierowany do pracy w Starachowicach. Mieszkał wraz z żoną i dziećmi w budynku policyjnym przy ulicy Piłsudskiego. We wrześniu 1939 roku wraz z innymi policjantami został ewakuowany na wschód. Dostał się do niewoli sowieckiej. Przebywał w obozie w Ostaszkowie.