ZWIĄZKI ZAGRAŻAJĄ PRACOWNIKOM?

Getting your Trinity Audio player ready...

Na taką śmiałą ocenę tego, co się dzieje w naszym szpitalu, pozwolił sobie w rozmowie z GAZETĄ dyrektor PZOZ – Sebastian Petrykowski. Od kilku tygodni próbuje bowiem wdrożyć program naprawczy w lecznicy, ale głównym problemem – jak twierdzi – są znowu związkowcy, którzy nie chcą rozmawiać o układzie zbiorowym czy zmianach w zakładowym funduszu świadczeń socjalnych.
Ograniczenie tzw. kosztów pracowniczych, reorganizacja w sferze administracyjno-organizacyjnej oraz działalności medycznej, to główne kierunki programu, jaki powstał w odpowiedzi na referendum, przeprowadzone w szpitalu jesienią ub.r. I choć większość opowiedziała się za jego wdrożeniem, dziś już wiadomo, że nie będzie to łatwe.
– Wielokrotnie podejmowałem próby rozmów, ale bez rezultatu. Poza związkiem zawodowym lekarzy, nie ma woli współpracy w zakresie podpisania nowego Zakładowego Układu Pracy czy zmian w Zakładowym Funduszu Świadczeń Socjalnych – powiedział GAZECIE dyrektor Sebastian Petrykowski, a przecież były to główne tezy przedstawionego przez niego planu, mające pomóc w zaoszczędzeniu kilku milionów złotych.
– Na razie tylko lekarze widzą potrzebę zmian w zakresie okresów uprawniających do dodatku za wysługę lat, nagrody jubileuszowej, odprawy w związku z przejściem na emeryturę lub rentę z tytułu niezdolności do pracy, a także zasad ich naliczania i wypłacania. Są też otwarci na wszelkie rozmowy odnośnie Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, w przeciwieństwie do innych organizacji, które nie chcą się nawet spotkać – powiedział dyrektor, który zabiega o to od listopada ub.r.
– Jeszcze przed ogłoszeniem programu, przekazaliśmy informacje na temat tego, co chcemy zrobić. Ale do chwili obecnej nie dostaliśmy odpowiedzi, nie znamy też stanowiska żadnego ze związków, poza związkiem lekarzy – zaznaczył dyrektor. – Otrzymaliśmy mnóstwo pytań w sprawach mniej ważnych, które mają się nijak do Zbiorowego Układu Pracy i Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, czyli kwestii najważniejszych – stwierdził dyrektor. Przyznał, że komplikuje to sytuację, zwłaszcza dla pracowników, którzy nie mogą dzisiaj na przykład być odpowiednio wynagradzani, z uwagi na to, że stary układ tego nie przewidywał.
– Z tego między innymi powodu nie możemy docenić dziś pracowników, którzy zrobili specjalizacje – mówił dyrektor, dodając, że chodzi w większości o pielęgniarki, bo układ, który dotychczas obowiązywał mówił o wsparciu jedynie za uzyskanie stopnia magistra.
– Próbuję wprawdzie rozmawiać, ale bez rezultatu. Codziennie jestem dostępny dla związków, o godzinie 10.00 w swym gabinecie, ale jak dotąd zjawili się tylko przedstawiciele związku zawodowego lekarzy. Pozostali nie chcą się spotkać – przekonuje dyrektor, który przyznaje, że komplikuje to sytuację z wprowadzeniem programu, ale jeśli mieć już pretensje to właśnie do związków, bo to one – jak twierdzi – nie chcą rozmawiać, mimo że miały swój udział w podjęciu decyzji o przyszłości szpitala.
– Podejrzewaliśmy, że może do tego dojść, opracowując czynniki ryzyka. Mieliśmy jednak nadzieję, że uda się doprowadzić do porozumienia… – mówi dyrektor. Uważa, że największym zagrożeniem dla pracowników są właśnie … związkowcy.
– Byłoby tak, gdybyśmy przystali na propozycje, złożone przez dyrektora – powiedziała GAZECIE Wanda Gut, przewodnicząca ZZ Pielęgniarek i Położnych. – Na razie znamy jedynie hasła, nie wiemy co się pod nimi kryje. Dlatego zadaliśmy szereg pytań, m.in. o oszczędności, jakie przyniesie wprowadzenie systemu segregacji medycznej na SOR-ze czy odpowiedzialności kierowników za bilansowanie oddziałów. Do dzisiaj nie udzielono nam odpowiedzi. Dyrekcja oczekuje natomiast, że zgodzimy się na rezygnację z odpraw, jubileuszy czy zawieszenie funduszu świadczeń socjalnych. Dlaczego to właśnie załoga ma sponsorować te zmiany? Naszym zadaniem jest bronić praw pracowniczych, a jeśli dyrekcja chce je odebrać, powinna się liczyć z naszym sprzeciwem – mówi szefowa ZZ Pielęgniarek i Położnych.
– Chcemy rozmawiać jak równy z równym, mając wiedzę na dany temat. W tej chwili wygląda to tak, że na godzinę przed umówionym spotkaniem, informuje się nas o tematyce. Tak nie prowadzi się przecież rozmów… Chcemy dobrze się przygotować – argumentuje szefowa związku, którą dziwi także gorliwość lekarzy, którzy – jak zauważa – nie są stroną w układzie.
– Na razie jesteśmy ignorowani. Chcemy znać odpowiedzi na nasze pytania – tłumaczyła przewodnicząca, dając do zrozumienia, że jest to jeden z warunków przystąpienia do rozmów.
Atmosfera jest trudna, choć niezależnie od niej zaczęto wprowadzać pewne modyfikacje, tak w karze kierowniczej, jak i w administracji.
– Tworzona jest na przykład centralna rejestracja i sekretariat. Aktualizacji podlegają też procedury. Pomału zwiększa się również liczba zabiegów operacyjnych. Jesteśmy też w trakcie zmiany sposobu rozliczania bloku operacyjnego – powiedział nam dyrektor. (An)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *