Getting your Trinity Audio player ready...
|
Wzmożone kontrole pieszych prowadzi starachowicka „drogówka:”. To efekt zwiększonej liczby potrąceń, jakie od kilku miesięcy notuje na drogach.
Tylko w pierwszych tygodniach stycznia br. było pięć takich zdarzeń. 8 stycznia w Bostowie Starym, 35 – letni kierowca „VW sharana” potrącił pieszego, który wszedł nagle na drogę zza odjeżdżającego pojazdu, w dodatku w miejscu do tego niedozwolonym. Poszkodowany 30- letni mieszkaniec gminy Pawłów, jak się okazało, miał w organizmie ok. 2,5 promila alkoholu. Dwa dni później, na ulicy Piłsudskiego w Starachowicach, 61–letni kierowca „renaulta” potrącił 78–letnią kobietę. Wtargnęła na jezdnię, wprost pod koła pojazdu, co przypłaciła złamaniem ręki. Na ul. Radomskiej, również w styczniu, 56 – letni kierowca „peugeota” potrącił 76–letnią kobietę. Z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu wylądowała ona w szpitalu. W kolejnym tygodniu, na drodze w Maziarzach (gm. Iłża) śmiertelnie potrącono 46–latka z tej miejscowości. Kierowca auta marki „bmw, 22 – letni mieszkaniec Iłży, uderzył w pieszego, który klęczał na środku jezdni. 46 – latek zginął nam miejscu. Równie tragicznie zakończył się wypadek w Grabkowie, gdzie życie stracił 54 – letni mężczyzna przejechany przez „poloneza caro”, gdy leżał pijany na drodze.
Niefrasobliwość oraz alkohol, to jedne z głównych powodów zdarzeń, które okazują się często tragiczne w skutkach. Pieszy, podobnie jak rowerzysta, to niechroniony uczestnik na drodze, który w kontakcie z pojazdem ma małe szanse na wyjście z opresji obronną ręką.
– Od kilku lat przybywa nam samochodów, a piesi nie zdają sobie sprawy, że są niewidoczni na jezdni, często ubrani na ciemno, nie stosują też elementów odblaskowych – mówi GAZECIE Mirosław Kusztal, naczelnik starachowickiej „drogówki”. – W dodatku przechodzą w miejscach niedozwolonych, zapominając, że każdy pojazd ma jakąś prędkość i żeby mógł się zatrzymać musi pokonać pewną odległość. Dlatego, zanim wejdziemy na jezdnię musimy się dokładnie rozejrzeć.
Z podobnym apelem policja zwraca się też do kierowców, którzy muszą zachować większą ostrożność w miejscach, gdzie mogą przechodzić piesi. Bo do wypadków, jak twierdzi naczelnik, dochodzi z winy jednych i drugich. Aż w dziewiętnastu wypadkach z ubiegłego roku, przyczyną byli piesi, którzy wtargnęli na jezdnię (10), przechodzący w miejscu niedozwolonym (3), leżący na drodze, czy niespodziewanie wychodzący zza stojącego pojazdu (po dwa takie przypadki)
Najbardziej niebezpieczna wydaje się Aleja Armii Krajowej. Mimo dość dużej ilości przejść, nie wszyscy z nich korzystają. Efekty są opłakane. Doszło tam w zeszłym roku do 61 zdarzeń, w których życie straciła jedna osoba, a rannych zostało osiem.
– Kontroli nie odpuścimy – zapowiada naczelnik. – Będziemy konsekwentni w działaniu, bo każde uratowane życie jest dla nas ważne. Wypadek to problem nie tylko rodzin, ale także społeczny, bo koszty leczenia tych osób i usuwania skutków zdarzeń ponosi w jakimś zakresie całe społeczeństwo – mówi M. Kusztal.
Na najbardziej zagrożonych odcinkach, a więc na ul. Armii Krajowej, Radomskiej, Iłżeckiej, Piłsudskiego, drodze 744, która przebiega przez miasto, a także 42, gdzie jest dość duże natężenie ruchu, można spotkać często kontrole.
– Lepiej spotykać się w takich okolicznościach, niż w bardziej tragicznych – uważa policjant, zapowiadając konsekwencję w działaniu i to nie tylko funkcjonariuszy „drogówki”.
– Obowiązek reagowania ma każdy policjant, niezależnie od wydziału, w którym pracuje. Mam nadzieję, że większość mieszkańców korzysta z przejść i chodników, bo łamanie przepisów po prostu się nie opłaca, nawet pod względem finansowym. Każdy mandat to kara od 50 zł wzwyż, niezależnie od tego, czy nakładany jest na kobietę, mężczyznę, dziecko, czy starszą osobę. Bo wykroczenia zdarzają się wszystkim – ocenia naczelnik.
– Ludzie łamią przepisy tłumacząc się różnie, najczęściej jednak pośpiechem. Pytanie tylko, czy jest wystarczające uzasadnienie do zagrożenia, jakie ze sobą niesie, nie tylko dla siebie ale i pozostałych użytkowników dróg. Chodzi o bezpieczeństwo nie tylko jednej osoby, ale także i innych – przechodzących przez jezdnię, czy idących chodnikiem. Nie wolno nam o tym zapominać – napomina naczelnik.