BEZROBOCIE PLAGĄ WŚRÓD MŁODYCH

Getting your Trinity Audio player ready...

Młodzi, wykształceni i ciągle bez pracy. Blisko połowa tych, którzy funkcjonują w starachowickich rejestrach, nie ukończyła jeszcze 34. roku życia. Szanse na prace mają niewielkie, nie posiadając stażu ani doświadczenia. Ale gdzie mają je zdobyć, skoro z tego powodu odpadają u pracodawców jeszcze w przedbiegach…
O tym, że najtrudniej na rynku pracy mają młodzi, dopiero co zaczynający karierę, oraz ludzie po 50. roku życia, mówi się już od dawna. Pierwsi są wykształceni, ale brakuje im doświadczenia; drugim niełatwo znaleźć nową pracę po utracie poprzedniej. Najnowsze dane Powiatowego Urzędu Pracy w Starachowicach nie zostawiają złudzeń – najwięcej bezrobotnych jest w wieku do 34 lat, stanowią oni ponad 47 procent ogółu. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się osoby między 25 a 34. rokiem życia, a jest ich u nas 2101. Tych młodszych, którzy skończyli już „osiemnastkę”, ale nie osiągnęli jeszcze ćwierćwiecza, jest 1385.
– Budzi to spory niepokój – przyznaje Jarosław Nowak, dyrektor starachowickiego urzędu pracy – zwłaszcza, że ofert pracy jest dla tych osób stosunkowo niewiele. Bardzo często pracodawcy oczekują przygotowania zawodowego, doświadczenia, a nawet wskazują ile powinno ono wynosić. I gdyby nie regularnie organizowane przez nas z dużym rozmachem staże, to sytuacja tych osób byłaby jeszcze gorsza – uważa dyrektor. – Bo jakby na to nie patrzyć dają one nowe kwalifikacje oraz opinię, która podąża później za daną osobą. Tyle, że pracodawcom często to nie wystarcza, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę miejsce, w którym się on odbywa i potencjalne stanowisko pracy. Większość szuka czegoś w administracji, ale kiedy kończy się im umowa następuje mocne zderzenie z rzeczywistością. Bo ofert pracy na stanowiskach biurowych mamy stosunkowo niewiele. I nawet jeśli taka osoba chce później skorzystać z innej oferty, stricte zawodowej, to pracodawcę nie wiele obchodzi staż, który przeszła w urzędzie
I tu pojawia się problem. Mimo że większość z nich legitymuje się wykształceniem wyższym lub średnim, niewiele znajduje pracę.
– Podpisując umowy stażowe staramy się wymóc na naszym partnerze możliwie najdłuższy czas zatrudnienia. Byłoby jednak czarowaniem rzeczywistości, gdybym powiedział, że każdy staż przekształca się w trwałe miejsce pracy, bo absolutnie tak nie jest – przyznał dyrektor. – Mamy pewne kryteria, określające warunki i czasokres zatrudnienia po zrealizowanej umowie. Staramy się, by nie był on krótszy niż trzy miesiące. Jest to swego rodzaju minimum, na którym zazwyczaj się kończy, ale zdarzają się pracodawcy, którzy przekształcają umowy na czas nieokreślony. Nie mogę powiedzieć by były to przypadki nagminne. Dziś wiele osób szuka tańszego sposobu zorganizowania stanowisk pracy i trudno się dziwić.
Co w tej sytuacji pozostaje młodej osobie? Szkolenia zawodowe, tak w ujęciu zbiorowym, jak i indywidualnym, a także staże. Obie formy cieszą się nadal niesłabnącym zainteresowaniem.
– Zgłaszają się do nas młode osoby, do których dotarły już obecne realia, świadome tego, że posiadane przez nich doświadczenie ma się nijak do potrzeb rynku, a przy tym zdeterminowane do podjęcia szkoleń. Niektórzy przychodzą już nawet z gotowym pomysłem, inne w dalszym ciągu chyba eksperymentują – mówi dyrektor, dodając, że szkoleniami urząd chce także pokazać młodym, w jakim zawodzie warto zdobywać wiedzę.
– Przygotowujemy je pod kątem tych najbardziej deficytowych, nie tylko w naszym powiecie, ale i województwie – mówi dyrektor Nowak.
Równie istotne, jak twierdzi, wydają się nadal staże, mimo że rzadko przekształcają się w stały stosunek pracy.
– Ważne, że młodzi ludzie, nie „wegetują” w domu, bo najgorsze co może ich spotkać, to przyzwyczajenie się do takiego marazmu. A tak, codziennie wychodzą z domu, mają zorganizowany czas, a przy okazji mogą zdobyć nowe umiejętności.
Potrzeby są tu ogromne, o czym świadczy ogromna ilość wniosków, jaka napłynęła w ciągu zaledwie jednego tygodnia. W przypadku staży było ich dokładnie 104, a żeby je wszystkie zrealizować potrzebna byłaby kwota 1 mln 1160 tys. zł. O dotacje ubiegało się 137 osób i gdyby chcieć ich zaspokoić, potrzeba by było 2 mln 782 tys. zł. Kolejne 71 wniosków dotyczyło refundacji, z pomocą której pracodawcy chcieli zorganizować 128 nowych miejsc pracy.
– Wymagałoby to jednak kwoty 2 mln 633 tys. 712 zł – mówi dyrektor. – A w sumie ponad 6,5 mln zł, podczas gdy decyzja finansowa, jaką otrzymaliśmy z ministerstwa, opiewa jedynie 5 mln 342 tys. 200 zł, z czego w ramach podpisanych wcześniej umów zaangażowaliśmy już ok. 1,5 mln zł. Na nowe działania zostaje niespełna 4 mln zł, a jesteśmy dopiero w lutym. Szkoda, że będziemy musieli powiedzieć NIE całkiem dobrym pomysłom. Na dotacje planujemy przeznaczyć 1 mln zł, natomiast na refundacje 1 mln 200 tys. zł. A to oznacza, że powstanie jedynie co drugie stanowisko pracy, a własną działalność otworzy co trzecia zainteresowana tym osoba.
Pomocne mogą się tu okazać środki z Europejskiego Funduszu Pracy, o które urząd zabiega. W piątek złożono już wniosek do Wojewódzkiego Urzędu Pracy.
– Chcemy pozyskać kwotę 2 mln zł 876tys. 600 zł, z tzw. systemówki. Mamy dobrze przygotowany projekt, w ramach którego chcemy zaktywizować grupę 280 osób. Główny akcent położymy tu na dotacje, na które przewidzieliśmy 1 mln 800 tys. zł.
Drugą pozycją mają być tutaj staże. Oprócz tego pojawią się także prace interwencyjne oraz szkolenia. I na tym nie koniec, bo urzędnicy szukają nadal nowych sposobów na zdobywanie pieniędzy. Mają już nawet konkretny pomysł, którym zajmą się w marcu. Miejmy nadzieję, że zastrzyk środków pomoże w rozwiązaniu problemów z aktywizacją młodych. Bo to najlepszy i ciągle największy potencjał, którego się nadal nie wykorzystuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *