Przypomnienie o zmianie czasu na zimowy: dzisiaj cofamy zegarki o godzinę! 🕒✨ Zmiana nastąpi w nocy z 26 na 27 października, kiedy o godzinie 3:00 cofniemy zegarek do godziny 2:00. Czas na dłuższy sen! 😴 #ZmianaCzasu

„NIEPRZYCHYLNI” CHCIELI PRZEJĄĆ STAR?

Getting your Trinity Audio player ready...

O tym, że w Starze Starachowice źle się dzieje mówią już praktycznie wszyscy. Najpierw z funkcji trenera zrezygnował Zdzisław Spadło, a teraz prezes Emil Krzemiński wyjechał na urlop. Ognia do oliwy dolali ostatnio także… byli działacze, którzy prezesa Krzemińskiego zastraszali wysyłając mu ssmy z pogróżkami. Czy rzeczywiście Star znajduje się na skraju bankructwa i grozi mu nie przystąpienie do rozgrywek Klasy Okręgowej? O tym GAZETA rozmawiała z Michałem Charczukiem, wiceprezesem klubu.
– Pojawiły się głosy, że Star chyli się ku upadkowi. Prezes Krzemiński wyjechał, a w środowisku piłkarskim huczy od plotek, że zarząd podał się do dymisji. Jak pan skomentuje te doniesienia?
– Prezes jest obecnie na urlopie. Miniony sezon był dla niego bardzo wyczerpujący, a poza tym poświęcony klubowi czas i zaangażowanie, z jakim pracował dla dobra Staru sprawiły, że nadszarpnął swój własny budżet finansowy. Każdy ma prawo do urlopu i prezes Krzemiński właśnie z takiego prawa skorzystał. Obecnie przebywa w Anglii i  będąc na urlopie zarabia pieniądze. Proszę zrozumieć, że on też z czegoś musi żyć. To prawda, że prezes dawał nam sygnały, że może byłoby lepiej, gdyby podał się do dymisji, ale my go od tego pomysłu odwiedliśmy.
– I w zarządzie nic się nie zmieniło i nie zmieni…
– Zarówno prezes jak i cały zarząd zostaje. Nic w tej kwestii się nie zmieniło. W momencie, w którym prezes Krzemiński poinformował o swoim wyjeździe pewne osoby, nazwijmy je nieprzychylnymi dla klubu, przechwyciły tę informację i źle ją zrozumiały. Co więcej, jedna z osób wysyłała prezesowi pogróżki drogą smsową, że nie pozwolą, by wyjechał i siłą wyciągną go z domu, a także, że będzie miał wiele nocy nieprzespanych. Wydaje nam się, że widziały w tym swoją szansę na ponowne dostanie się do klubu i możliwość władania nim. W ślad za tym zaczęły się rozmowy, które organizowała grupa osób, o której my – jako zarząd – nie mieliśmy żadnego pojęcia. Wiem, że prezes decydując się na wyjazd zwrócił się z prośbą o  pomoc w prowadzeniu klubu do Waldemara Raka, prezesa Akademii Piłkarskiej Star. Pan Rak się zgodził, jednak nie wiedzieć czemu nagle wokół tego pomysłu pojawiły się osoby postronne, które wcześniej zostały z klubu usunięte. Mówiąc wprost: byli to ludzie z byłego zarządu. Uznali widać, że skoro prezes wyjeżdża, to oznacza to nic więcej jak tylko ucieczkę z klubu. Znaleźli sobie pretekst, żeby odwołać zarząd, bo nie ma prezesa. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że odbyło się jakieś spotkanie, jakichś osób, którego my – jako zarząd – oficjalnie nie uznaliśmy. Z relacji świadków wiemy, że osoby te zebrały około 30 osób, które podpisywały deklaracje członkowskie, bądź co bądź niezgodne z prawem, gdyż my w kwietniu na zebraniu ustaliśmy obowiązujące i  oficjalne wzory deklaracji. Co więcej, osoby te na podstawie tych podpisów uznały, że mogą odwołać zarząd. Z relacji innych osób wiemy, że w spotkaniach, bo doszło do nich dwa razy, uczestniczył także Waldemar Rak.
– Doszło do decydującej rozmowy…?
– Waldemar Rak po tych spotkaniach poprosił zarząd o rozmowę. Poinformował, że miał propozycję, żeby pomóc klubowi, który znajduje się w fatalnej kondycji. Powiedział nam, że jest w stanie to zrobić, bo zależy mu na klubie. Z nieoficjalnych źródeł wiedzieliśmy, że za tym pomysłem stoją byli działacze Staru. Waldemar Rak poinformował, że ma trenera, który uratuje klub, a jeśli on nie będzie mógł, to ma również alternatywnego szkoleniowca. Nazwiska trenera, który miałby pomóc klubowi nie możemy ujawniać. Sprawdziliśmy natomiast w Świętokrzyskim Związku Piłki Nożnej czy rzeczywiście trener, o którym mówił nam pan Rak będzie mógł poprowadzić Star w najbliższym sezonie. Okazało się, że szkoleniowiec ten trzy tygodnie wcześniej podpisał umowę z innym klubem i siłą rzeczy nie będzie mógł pracować w Starze. W tym momencie pojawia się nazwisko wspominanego przez pana Raka alternatywnego trenera, którym miałby być ktoś nie tak dawno prowadził zespół i został z klubu usunięty. Wydaję mi się, że pan Rak przejrzał na oczy i po rozmowach z nami wie, że klub wcale nie jest w takiej tragicznej sytuacji, a prezes nie uciekł, tylko wyjechał, żeby zarobić na swoje życie.
– Z finansami klubu rzeczywiście jest tak źle?
– Absolutną nieprawdą jest to, że nie mamy pieniędzy na bieżącą działalność klubu. Do 30 lipca ma do klubu wpłynąć transza dotacji z Urzędu Miejskiego. Z tej puli będziemy chcieli wypłacić zawodnikom część pieniędzy za grę w poprzedniej rundzie. Na dzień dzisiejszy zostaje nam tylko do rozliczenia dotacja z pierwszej połowy 2014 r., kiedy w klubie był jeszcze stary zarząd. Do tej pory członkowie byłego zarządu, którzy usilnie nam utrudniają rozliczenie tej dotacji, nie złożyli stosownej deklaracji, na co przeznaczane były pieniądze. Niejednokrotnie prosiliśmy były zarząd o to, by złożyli dokumenty poświadczające, że pieniądze wydane od stycznia do lipca 2014 roku zostały wydane na to, co zawarte było w umowie dotacji. Do tej pory takich dokumentów były zarząd nie złożył. My nie możemy tego zrobić, bo nas wtedy w klubie nie było. Przykładem tego, że chcemy to załatwić polubownie było spotkanie z wiceprezydentem Starachowic Jerzym Miśkiewiczem, który obiecał, że pomoże nam w rozwiązaniu tego problemu.
– Mówi się, że klub opuści znaczna część zawodników.
– Zarząd funkcjonuje w taki sam sposób, jak dotychczas. Nie ma w ogóle mowy o tym, żebyśmy nie przystąpili do rozgrywek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *