Getting your Trinity Audio player ready...
|
Burza i nawałnice, po ulicach Starachowic płyną potoki wody, grzmi i biją pioruny. W niedzielę, 19 lipca, na przystanku zatrzymuje się dwóch rowerzystów – dziadek z nieletnim wnukiem próbują pokonać część trasy schowani w autobusie. Nic dziwnego, poza faktem, że zostają wyproszeni z pojazdu pod groźbą wezwania policji.
Niedoszły pasażer zgłasza się zatem do redakcji GAZETY z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu sytuacji.
– Mieliśmy bilety, obydwaj z wnukiem byliśmy wyposażeni w maseczki, chcieliśmy pokonać kawałek trasy, ponieważ pogoda uniemożliwiła nam przemieszczenie się na rowerach – mówi w rozmowie z GAZETĄ. Dodaje również, nie zrobili niczego, co by było niezgodne z regulaminem, w autobusie było pięcioro pasażerów, nikt nie zgłosił problemu odnośnie przewiezienia rowerów, regulamin MZK również na to zezwala.
Jednak kierowca linii 19 miał inne zdanie. Zdaniem czytelnika wyprosił ich z pojazdu, groził wezwaniem policji i zachowywał się agresywnie. Oburzony czytelnik wystosował pismo do prezesa ZEC Starachowice Marcina Pochecia, w którym domagał się przede wszystkim odpowiedzi na pytanie, dlaczego do powyższej sytuacji doszło.
W odpowiedzi na zażalenie, prezes zarządu ZEC przesłał pismo, w którym informuje, że kierowca błędu nie popełnił, a jedynie ocenił ryzyko przewozu. Jednocześnie dodaje, że trudno jest mu oceniać, czy podjęta przez kierowcę decyzja była właściwa, a „samo pojawienie się tak nagłej i intensywnej ulewy wywołało u kierowcy stres i konieczność zachowania szczególnej uwagi”. Dodaje również, że każda podjęta przez kierowcę decyzja mogła okazać się tą złą.
Zapytaliśmy prezesa Marcina Pochecia o jego stanowisko w sprawie stresu nieletniego, który został zmuszony do przeczekania nawałnicy na dworze. Zapytaliśmy także, czy kierowca nie mógł przewieźć pasażerów do momentu rzeczywistego braku miejsca, skoro nie wykluczał wózków dziecięcych lub inwalidzkich na kolejnych przystankach. Niestety, każde z tych pytań pozostało bez odpowiedzi.
W piśmie skierowanym do naszego czytelnika, prezes Marin Pocheć daje kierowcom możliwość prowadzenia selekcji, kierowca ma zatem uprawnienia oceny sytuacji i przewidywania, co może się dziać na kolejnych przystankach. Tak też się stało, kierowca linii 19 ocenił, że przyjęcie dwójki pasażerów z rowerami, przy niemal pustym autobusie, „może spowodować niemożność skorzystania z usługi przez inne osoby na kolejnych przystankach.” Jednocześnie prezes informuje, że „(…) nie doszło do złamania żadnych procedur, ani nie przekroczono żadnych norm i przepisów”.
Zdaniem czytelnika „w całej tej sprawie zabrakło zwykłego człowieczeństwa i zrozumienia. Być może z obu stron. Być może zabrakło zwykłego przepraszam”.