fot. Gazeta Starachowicka

Pomoc i przyjaźń

Getting your Trinity Audio player ready...

Klub Amazonek w Starachowicach tworzą kobiety doświadczone rakiem piersi, które służą informacją, oferują pomoc medyczną, zapewniają wsparcie duchowe i organizują wolny czas. Wiedza, rehabilitacja, spotkania z psychologiem, ale także zwierzenia w cztery oczy, grupowe pogaduszki przy kawie, wycieczki i inne rozrywki. Klubowiczki po prostu cieszą się życiem i swoim towarzystwem, własnym przykładem udowadniając, że raka piersi należy leczyć, bo wobec postępów medycyny zwycięstwo jest coraz bardziej realne. Trzeba tylko chcieć, a zacząć można od tego amazonkowego telefonu zaufania: (41) 274 33 10.
Starachowicki Klub Amazonek działa od 1998 roku, obecnie mieści się na II piętrze bursy szkolnej Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Starachowicach przy ulicy Radomskiej 72. Jest otwarty w poniedziałki i wtorki w godzinach od 10. 00 do 13.00. Niesie chorym kobietom wieloraką pomoc, bo obejmującą zarówno ich ciało jak i psychikę oraz duchowość. W ofercie jest m.in. gimnastyka rehabilitacyjna, masaże limfatyczne, spotkania z psychologiem i lekarzami, zajęcia relaksacyjne.
–  Pomagamy nawet w takich sprawach jak zapisanie się do lekarza, czy pokierowania, gdzie chora kobieta powinna się udać – mówi prezeska Klubu Lucyna Młynek.
Choroba onkologiczna to wiele strachu, bólu i przepłakanych nocy.  Starachowicki Klub spieszy z pomocą i w takich mrocznych chwilach. Przez telefon, czy na spotkaniu w siedzibie organizacji można się zwierzyć ze swoich lęków, wyżalić i uzyskać zrozumienie. Bo klubowiczki to krąg przyjaciółek, niejako druga rodzina.
– Większość z nas jest okaleczonych po operacji, ale nas to nie krępuje, bo mamy do siebie zaufanie i to chyba jest największa zaleta naszego Klubu -podkreśla wiceprezeska Barbara Łoginow.
– Łączą nas te same problemy, więc kobiety się otwierają, mówią nam to, czego nie powiedzą najbliższym – wtóruje Lucyna Młynek.
Jednak członkinie Klubu nie skupiają się wyłącznie na trudnych aspektach życia z rakiem. W myśl hasła „Kocham cię życie”, które wisi na ścianie jednego z klubowych pomieszczeń, cieszą się każdym dniem, postępami w leczeniu i swoim towarzystwem. Zwyczajne rozmowy, babskie ploteczki przy poczęstunku, wspólne spędzanie wolnego czasu na wycieczkach nad morzem, czy w góry i na pielgrzymkach do miejsc kultu religijnego.
– Świętujemy też podwójne urodziny: te typowe i te liczone od momentu operacji, bo to oznacza nasze odrodzenie – wyjaśnia Barbara Łoginow.
Klub nie ogranicza działalności tylko do własnego grona. Na jego zainteresowanie mogą także liczyć bliscy kobiet.
– Kiedy one chorują, chorują i ich rodziny, wiec one też bardzo potrzebują wsparcia. My już to przeszłyśmy i wiemy, w jaki sposób można pomóc – mówi wiceprezeska.
– Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że na nasz telefon zaufania dzwonią przede wszystkim członkowie rodzin. Głównie córki chorych i rodzice. I tak najczęściej zaczyna się kontakt z nami – dopowiada Lucyna Młynek.
We wspieraniu rodzin, ale i samych kobiet pomagają Amazonkom ochotniczki. Idą bezpośrednio do domu, rozmawiają, a gdy natrafią na niechęć usiłują stopniowo przekonać do zmiany zachowania: podjęcia leczenia, czy wyjścia ze stanu życiowej apatii. Amazonki biorą też na serio hasła: „Lepiej zapobiegać niż leczyć „oraz „Rak wcześnie wykryty jest uleczalny”. Stąd ważnym filarem ich działalności jest publiczne przekonywanie o prawdziwości tych stwierdzeń. Jednym słowem angażują się mocno w profilaktykę. Białe Niedziele przeznaczone na badania i konsultacje medyczne, cykliczne Marsze Różowej Wstążeczki zwracające uwagę społeczeństwa na problemy onkologiczne, prelekcje w szkołach, czy domach seniora, w czasie których   zachęcają dziewczęta i kobiety do kontaktu z lekarzem oraz do samodzielnego kontrolowania piersi i demonstrują na fantomach, jak takie badanie zrobić – to tylko kilka przykładów. Ale warto dodać jeszcze rozdawanie ulotek na oddziale onkologicznym starachowickiego szpitala i zaangażowanie w zbiórkę pieniędzy na zakup onkoczepka dla tej placówki, minimalizującego utratę włosów na skutek chemioterapii. Najnowszą inicjatywą są pełnione przez Amazonki dyżury w niedawno otwartej Kawiarence Społecznej w galerii handlowej „Skałka” przy alei Armii Krajowej w Starachowicach. Można je tu spotkać w każdy pierwszy i trzeci piątek miesiąca w godz. 12.00. – 14.00.
– Mamy przykłady na to, że nasza działalność przynosi owoce. Po prelekcji, bodajże w szkole w Rzepinie, podszedł do nas mały chłopczyk i ze łzami w oczach zapytał, czy to co mówiłyśmy to prawda i mama będzie żyła. Starałyśmy się go pocieszyć i myślę,  że się nam udało – mówi ze wzruszeniem pani Barbara.
Prezeska i wiceprezeska przypominają, że szczególnie uczulone na problem raka piersi powinny być kobiety, których najbliższe krewne zapadły na tę chorobę.
– Ja jestem żywym przykładem na dziedziczenie raka piersi. Moja córka jest po obustronnej mastektomii i tylko dzięki temu, że obie zrobiłyśmy badania genetyczne, nowotwór został szybko opanowany. Dlatego apeluję: panie, róbcie takie badania – mówi z naciskiem Barbara Łoginow.
Obie szefowe Starachowickiego Klubu Amazonek są też żywym dowodem na to, że rak piersi to nie natychmiastowy wyrok śmierci.
-Jest do pokonania, choć potrzeba dużo cierpliwości i samozaparcia. Ale koleżanka jest 27 lat po operacji (pani Barbara wskazuje na Lucynę Młynek), ja 16 lat i chodzimy, uśmiechamy się, lubimy się bawić, śpiewać. Po prostu żyjemy – stwierdza entuzjastycznie.
– W czasie ostatniego badania kontrolnego lekarka autentycznie ucieszyła się z moich wyników badań –  dodaje z uśmiechem pani Lucyna.
Chyba nie ma lepszych argumentów niż własne pozytywnie zakończone historie walki z rakiem piersi. Szefowe starachowickich Amazonek liczą, że to właśnie one przekonają najbardziej oporne kobiety do leczenia. A same serdecznie zapraszają do wstępowania w szeregi Klubu. Ale jak to w życiu mają też problem. Dotyczy nie tyle ich, co całej organizacji. W tej chwili najbardziej palącą potrzebą jest zmiana lokalu. Amazonki zajmują kilka niewielkich pomieszczeń w bursie szkolnej ZSZ nr 1, do której dojście, podobnie jak do samego Klubu jest słabo oznakowane. Kobiety szukają, błądzą, otwierają niewłaściwe drzwi. To może zniechęcać, zwłaszcza nowe osoby, do skorzystania z oferty organizacji.
– Nie mamy tu miejsca na rozłożenie całego sprzętu do rehabilitacji, na zrobienie dużego zebrania Klubu, który liczy około 40 osób – mówi prezeska i jej zastępczyni licząc, że znajdzie się sposób na  wyprowadzkę do większego, bardziej dostępnego i rzucającego się w oczy lokalu, niż bursa na uboczu ulicy Radomskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *