WYPRAWIĄ SIĘ NA SPITSBERGEN

Getting your Trinity Audio player ready...

Sebastian Markowski ze Starachowic znalazł się w składzie ekipy, która zamierza wyruszyć na podbój Arktyki. Wspólnie z wykładowcami i studentami Wyższej Szkoły Handlowej w Kielcach weźmie udział w wyprawie, której celem jest Spitsbergen.
Spragnieni przygód mężczyźni, siarczysty mróz, dochodzący do – 40 stopni Celsjusza, wyprawa na Trollstein (2170 m.n.p.m ) przez norweski lodowiec Larsa, eksploracja jaskini lodowej i czyhające na nich niedźwiedzie. Tak zapowiada się ekspedycja organizowana przez Wyższą Szkołę Handlową im. B. Markowskiego w Kielcach, na czele której stanąć ma Jacek Słowak. W składzie ekipy jest również student II stopnia Bezpieczeństwa Wewnętrznego, mieszkający i pracujący w Starachowicach, Sebastian Markowski. Niebawem trafi on do Svalbart, norweskiej prowincji w Arktyce, obejmującej swoim zasięgiem Spitsbergen. Mimo upływu czasu, miejsce jest niemal dziewicze, co czyni je atrakcyjnym, zarówno pod względem przyrodniczym, jak i geograficznym. Na 60 procentach powierzchni znajdują się lodowce, resztę zajmują strome i wysokie góry, są też niziny. Od strony zachodniej archipelag oblewają wody Morza Grenlandzkiego, od wschodu Morza Barentsa, a od północy okołobiegunowy basen arktyczny. Nie ma tam dróg ani szlaków. Tereny są trudne do poruszania się, poza lodowcami – skaliste i kamieniste, a latem – miejscami podmokłe. Nie odstrasza to podróżników, którzy mentalnie są na to przygotowani, chociażby dzięki szkoleniom, które serwuje się im bezustannie. Chodzi o ciągłą pracę nad samym sobą, doskonalenie umysłu, ale też zdobywanie umiejętności na kursach wspinaczki górskiej, technik linowych, nurkowania, szkoleniach spadochronowych czy obowiązkowych zajęciach z samoobrony, technik interwencji oraz wyszkolenia strzeleckiego. Z Zakopanego do FrancjiPod przewodnictwem Jacka Słowaka byli już w kilku miejscach, m.in. w Egipcie (kurs nurkowania), przemierzyli dookoła Bałtyk, odwiedzili Syberię i byli w Alpach (szkolenie narciarskie).- Dla mnie przygoda zaczęła się w Zakopanem, od kursu wspinaczki górskiej – powiedział GAZECIE Sebastian Markowski, który w ciągu tygodnia poznał wszystkie techniki alpinistyczne. Potem pojechał do Bukowiny na szkolenie narciarskie. Na kolejnym górskim wyjeździe zaliczył wyższy stopień wtajemniczenia, dzięki czemu z łatwością zjeżdżał z Kasprowego najtrudniejszymi szlakami. Zrobił też kurs płetwonurków, łapiąc szybko bakcyla. Może również dlatego, że nigdy nie stronił od sportu, a wręcz przeciwnie, był dość aktywny, a na dodatek zarażał innych, organizując spływy czy nocne wejścia na górskie szczyty. Jest instruktorem technik interwencyjnych i często prowadzi kursy, a wyjazd do Francji pokazał, że równie dobrze szusuje. Nic więc dziwnego, że znalazł się w gronie osób, którym zaproponowano wyjazd za koło podbiegunowe.- Gdy odebrałem telefon i usłyszałem pytanie, wiedziałem, że taka szansa może się nie powtórzyć. To jedna z ofert, którą dostajesz tylko raz w życiu i jeśli ją wykorzystasz może pociągnąć inne – stwierdził S.Markowski. Nie trzeba chyba dodawać, że zgodził się bez wahania.- To doskonała możliwość sprawdzenia własnych umiejętności, samorealizacji, ale też szansa na zwiedzenie odległych zakątków świata, chociaż wciąż jeszcze nie wiem, czy uda mi się zgromadzić fundusze – przyznał w rozmowie z GAZETĄ.Na pewno nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie Pubu STRYCH w Starachowicach, Restauracji Rycerska w Iłży, Zakładu Kamieniarskiego KAMEKS z Szydłówka oraz Zakładu Robót Komunalnych MALICKI ze Starachowic. Do włączenia się w akcję, a przy okazji przetestowania swoich produktów w ekstremalnie trudnych warunkach, a przez to również ich promowanie, zachęcamy też innych, bo bez takiego wsparcia wyprawa może się nie udać. W przypadku naszego mieszkańca potrzeba jeszcze ok. 2 tys. zł, a wyjazd jest już niebawem. 6 maja odbędzie się wylot. Jaskinie, lodowce i czyhające niedźwiedzieW planie podróży do srogiego ale pięknego zakątka znalazło się m.in. zwiedzanie stolicy arktycznego Spitsbergenu – Longyearben, wyprawa na szczyt Trollstein 2170 m.n.p.m przez lodowiec Larsa czy eksploracja jaskini lodowej.- W jaskiniach byłem już kilka razy, choć turystycznie, nie ekstremalnie. Ale i na to jestem przygotowany – zapewnia starachowiczanin. – Jeśli będzie taka potrzeba, użyję technik linowych.Każdy z siedmiu dni ekspedycji ma obfitować w nowe cele podróży, które – choć ściśle zaplanowane – ulegną pewnie modyfikacji ze względu na trudną do przewidzenia aurę. Poruszając się skuterami, psimi zaprzęgami, statkami i na piechotę, uzbrojeni w śnieżne rakiety, będą poznawać rejon, obierając za punkt wypadowy Longyearbyen, którym rządzi administrator nominowany przez króla Norwegii, niemal jak szeryf. Jeśli ktoś chce się w mieście osiedlić, to może to zrobić, bez żadnej wizy czy pozwolenia na pracę. Jest tylko jeden warunek. Musi mieć zgodę szeryfa, a może ją zdobyć, gdy udowodni, że sobie poradzi, czyli będzie mieć gdzie zamieszkać albo posiada pieniądze, żeby nie być ciężarem. Co ciekawe, na wyspie nie wolno chorować, ani – co jeszcze bardziej zadziwia – umierać. Jeśli ktoś nie jest w stanie zadbać o siebie, musi wyjechać. Jeśli ktoś za bardzo rozrabia, jest wydalany stamtąd w trybie natychmiastowym, bez możliwości odwołania się. Na wyspie, co także jest ciekawostką, nie ma policji, bo nie ma też przestępstw. Od lat 50-tych zgłoszono wprawdzie kilka przypadków kradzieży, w większości jednak były to tylko nieporozumienia. Trudno zatem o lepsze i bezpieczniejsze miejsce do wychowywania dzieci. Nie dziwi zatem, że spośród 2800 mieszkańców, 240 stanowią dzieci. Oprócz typowych zajęć, przez jeden dzień tygodniowo, uczą się w szkole bardzo praktycznych rzeczy, jak jazda na nartach, ratowanie się ze statku, strzelanie, jazda skuterem śnieżnym i wiele innych. Niewątpliwym minusem jest jednak pogoda. W ciągu całego roku temperatura rzadko spada poniżej – 30stopni Celsjusza, jednak przez częste i bardzo silne powiewy wiatru, potęgowany jest efekt chłodu. Aura w dodatku zmienia się bardzo gwałtownie. Burze przychodzą znienacka i tak też znikają, a niedźwiedzie polarne można spotkać na całym archipelagu. Z tego powodu między innymi trzeba posiadać przy sobie broń – wielkokalibrową i rakietnicę do odstraszania. Bo choć niedźwiedzie są pod ochroną, to jednak można jej użyć, jeśli jest to konieczne. Każdorazowe zabicie zwierza trzeba zgłosić do urzędu gubernatora, bo każdy taki przypadek jest badany przez władze, które surowo karzą, nieuzasadnione użycie broni. Wyzwanie życia- Do tego akurat jestem dobrze przygotowany, jako instruktor strzelania, a nawet nauczyciel szkoły policji w Legionowie. Wyszkolenie strzeleckie jest również jednym z naszych przedmiotów na studiach. Uczelnia przygotowuje, ale resztę trzeba zrobić samemu i mieć jeszcze predyspozycje – stwierdził S. Markowski, zwłaszcza że – zgodnie z pierwszym zamysłem – mieli nocować w … namiotach. Ostatecznie skończyło się na hotelach, ale trudno spodziewać się jakiś wygód, bo to nie one są najważniejsze.- Najbardziej przeraża mnie zimno – przyznaje Sebastian Markowski, który zalicza siebie do ciepłolubnych, co -jeśli wciąć pod uwagę tamtejsze temperatury – dobrze mu oczywiście nie wróży.- Na pewno będzie to dla mnie spore wyzwanie, a boję się tak naprawdę wszystkiego. Jednocześnie zdaję sobie też sprawę, że kiedy wrócę z takiej wyprawy, będę mocno podbudowany i dowiem się wreszcie, gdzie tak naprawdę kończy się świat. Bo tam, dokąd jadę, czasem i mapy już nie dochodzą, żartował w rozmowie. Całkiem poważnie już dodał, że chce na bieżąco relacjonować nam eskapadę, dzieląc się wrażeniami z czytelnikami GAZETY.Osoby i  firmy, które chciałyby pomóc w realizacji tej śmiałej wyprawy, proszone są o kontakt z naszą redakcją. Pomóżmy i razem trzymajmy kciuki, by doszła do skutku.(An)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *