Getting your Trinity Audio player ready...
|
Temat komunikacji miejskiej w Starachowicach powrócił podczas majowych obrad radnych miejskich. Tym razem poruszono kwestię zmian dotyczących przebiegu trasy linii numer „21”. W imieniu mieszkańców osiedli Orłowo i Wzgórze, głos zabrał radny Włodzimierz Orkisz.
Zwrócił uwagę na fakt, że przez zmianę trasy linii numer 21, zamieszkujący tamte okolice starachowiczanie nie mają jak dostać się m.in. do banku przy alei Armii Krajowej. Autobus, który przez kilkadziesiąt lat kursował aleją AK, teraz jeździ przez Majówkę.
– Zakład Energetyki Cieplnej, kiedy łączył się z MZK miał służyć mieszkańcom. Miało być lepiej. Tymczasem pan prezes poszedł na łatwiznę. Zabrał linię autobusową „21” jednym, a dał drugim. Jednym ruchem pozbawił mieszkańców dużych osiedli, dogodnego przemieszczania się w celu załatwienia podstawowych spraw codziennego życia – podkreślił podczas sesji, radny Włodzimierz Orkisz. Dodał, że mieszkańcy zachodniej części miasta nie mają czym dojechać do centrum. Po zmianach, również dla mieszkańców ulic: Wojska Polskiego czy Armii Krajowej, kłopotliwy stał się dojazd do Domu Pomocy Społecznej czy ogródków działkowych zlokalizowanych na Osiedlu Orłowo.
Mieszkańcy, którzy zebrali ponad 100 podpisów, upoważnili radnego swojego okręgu wyborczego, do zabrania głosu w ich sprawie. To jego druga interwencja w tej kwestii. Włodzimierz Orkisz zgłosił pomysł, by połowa kursów linii numer „21” odbywała się po staremu „21A” i połowa po nowemu „21B”.
Zdaniem radnej Jadwigi Piątek, dzielenie kursów pół na pół, nie jest dobrym pomysłem.
– Mieszkańcy, szczególnie starsi, będą zdezorientowani – powiedziała radna Jadwiga Piątek. W jej opinii, tematem powinny zająć się miejskie służby, by wypracować najlepsze rozwiązanie dla wszystkich. – Mieszkańcy osiedla „Skałka” też muszą mieć dojazd w kierunku ulicy Zgodnej.
– Trzeba było starej linii nie ruszać, a nową stworzyć i chyba nie byłoby problemu – podsumował radny Orkisz.
Radny Dariusz Lipiec zauważył, że komunikacja miejska to szerszy problem.
– Bardzo proszę pana prezydenta, żeby przyjrzał się tematowi komunikacji miejskiej. W zeszłym roku w sposób drastyczny dwukrotnie zredukowano ilość kursów. Dlaczego wozokilometr w Starachowicach jest tak drogi? Czy dlatego, że wszędzie mamy pod górkę? Ja przestaję to rozumieć. Komunikacja miejska jest to spółka miejska, która ma służyć obywatelom tego miasta. To nie jest kwestia jednego kursu „21”, to jest kwestia działalności komunikacji miejskiej. Trzeba się temu przyjrzeć i stworzyć komunikację, która będzie służyć mieszkańcom. Za chwilę dostanie komunikacja miejska nowy tabor, nową bazę. I po co? Skoro działa źle. Panie prezydencie, nadszedł czas, by przyjrzeć się komunikacji miejskiej i poprawić stan jej działania – apelował radny Lipiec.
Natomiast radny Sylwester Kwiecień stwierdził, że z rozkładem jazdy jest ciągły problem i, że na kolejną sesję Rady Miejskiej powinno się zaprosić prezesa ZEC – Komunikacja Miejska, Marcina Pochecia.
– Powiedzieć czego oczekujemy. Nie dołożyć kasy, a rozliczyć z kasy. I rozwiążemy problem. Rada daje pieniądze i rada może wymagać. Tylko, czy rada chce? – retorycznie zapytał radny Kwiecień.
***
Podczas objazdu Starachowic, który we wtorek (1 czerwca br.) dla obserwatorów profilu w mediach społecznościowych zorganizował prezydent Marek Materek, padło pytanie, czy będzie kolejna próba zmiany rozkładu jazdy autobusów komunikacji miejskiej?
– Rozkłady jazdy są zmieniane cały czas, bo jeśli można w jakiś sposób dostosować się do tych warunków, które miasto ma i tego jakie są oczekiwania, i da się coś jeszcze zmienić, to zawsze zakład komunikacji musi próbować to robić. Natomiast nie ma takiej możliwości, żeby powrócić do ilości wozokilometrów, które były przed kilku laty, gdzie tych wozokilometrów było 1,3 miliona. Miasto musiałoby wydawać na ten cel nie 8,5 – 9 milionów złotych, tylko kilkanaście milionów złotych. Patrząc przez ten pryzmat, mając do wyboru, albo przeznaczać środki na komunikację w takim wydaniu, gdzie autobusów jest dużo więcej, ale też ludzi w tych autobusach jest sporo mniej, a wydawać te pieniądze na inwestycje, to po prostu zdecydowałem, żeby przekazywać te środki na inwestycje, które będą służyły wszystkim mieszkańcom, a nie tylko i wyłącznie części, która korzysta z komunikacji miejskiej. Kursy, których ubyło, w większości świeciły pustkami. Natomiast po zmianach, które zostały dokonane na wiosnę ubiegłego roku, widać było duże większe napełnienie w autobusach komunikacji miejskiej. I przyszła pandemia… Gdyby nie te zmiany, gdyby nie cięcie wozokilometrów, to dzisiaj miasto Starachowice musiałoby dopłacić sporo więcej do komunikacji miejskiej za rok ubiegły. A rok ubiegły udało się zakończyć tym, że nie dołożyliśmy do komunikacji miejskiej, więcej niż to było planowane. To jest sukces, bo inne miasta musiały dokładać grube setki tysięcy, miliony złotych, do tego żeby komunikacja miejska mogła funkcjonować, mimo tego, że funkcjonowała wszędzie w okrojonym rozkładzie.