DLA „FUNU” WSZCZYNAJĄ ALARM

Getting your Trinity Audio player ready...

Ponad pięćdziesiąt razy w ubiegłym roku i sześciokrotnie w bieżącym interweniowali policjanci na skutek niefrasobliwości zgłaszających. Takie „dowcipy” kosztowały sporo pracy i czasu, który mogli poświęcić potrzebującym pomocy.
997 – ten numer zna chyba każdy, a przynajmniej każdy znać powinien. Wykręcamy go czując się zagrożeni, kiedy ktoś nas pobije albo okradnie, nęka, bądź chce nas oszukać. Nie wszyscy traktują go jednak poważnie, o czym świadczą fałszywe alarmy. Można podzielić je zasadniczo na dwie główne grupy. Pierwsza to te powodowane w dobrej wierze, a druga – i niestety ta gorsza – to alarmy złośliwe, wszczynane głównie dla „funu”, których naliczono u nas w ubiegłym roku ponad pięćdziesiąt.
– Policjanci przeprowadzili 54 postępowania wyjaśniające w sprawach o wykroczenia, dotyczące wywołania niepotrzebnych czynności policji, poprzez przekazanie fałszywej informacji bądź wprowadzenie w błąd – powiedziała GAZECIE Monika Kalinowska, rzecznik prasowy starachowickiej policji.
Każde zgłoszenie, wprowadzające w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, jest wykroczeniem z art. 66 kodeksu wykroczeń i podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł. W zdecydowanej większości, bo aż 33 przypadkach, sprawcy ukarani zostali mandatami karnymi, natomiast w stosunku do pozostałych skierowano wnioski o ukaranie do sądu.
Widać nic to jednak nie dało, bo znowu mamy kolejnych, którzy angażują niepotrzebnie siły i środki naszej policji. Tylko w tym roku było już sześć takich zgłoszeń. Bywało, że pomawiano też policjantów, jak w przypadku zgłoszenia odebranego w styczniu od 37 -latka ze Starachowic, który twierdził, że podczas kontroli próbowano wymusić na nim łapówkę. Rzekomym sprawcą miał być policjant „drogówki”. Nie potwierdziły tego jednak czynności, a sam zgłaszający przyznał się w trakcie, że informacja była fałszywa. Sąd Rejonowy w Starachowicach uznał mężczyznę winnym popełnienia wykroczenia z art. 66 § 1 kw. i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 600 złotych, jak powiedziała GAZECIE rzecznik.
Podobnie było z 41-latkiem, który wszczął alarm, będąc mocno pijanym. Utrzymywał, że jest zakrwawiony i potrzebuje pomocy. W następnym już połączeniu straszył, że się zabije. W końcu oświadczył, że raczy się alkoholem, a całe zgłoszenie było jedynie żartem.
– Działania poszukiwawcze 41-latka trwały aż osiem godzin, zaangażowanych w nie było kilkunastu funkcjonariuszy – powiedziała nam rzecznik. – Sąd Rejonowy w Starachowicach uznał mężczyznę winnym popełnienia wykroczenia z art. 66 § 1 kw i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 500 złotych.
Dwa razy więcej musiał zapłacić 37-letni mieszkaniec gminy Brody, który zgłosił policji rzekomą kradzież tysiąca złotych, czym oczywiście wywołał niepotrzebną czynność funkcjonariuszy, bo przestępstwa wcale nie było, a pieniądze – jak okazało się w trakcie – schowała matka zgłaszającego.
Wystarczy jeden telefon, by uratować życie. Wystarczy też jeden fałszywy, aby skutecznie temu życiu zagrozić. Policja ma obowiązek sprawdzać wszystkie sygnały. Nim jednak odłowi prawdziwe od tych fałszywych, na pomoc, gdzie będzie ona potrzebna, może być już za późno…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *