Mieszkańcy Starachowic sprzeciwiają się uciążliwej działalności tartacznej przy ulicy Kanałowej. Hałdy zrębków drewna stają się miejscem niebezpiecznych zabaw dla dzieci, a donośny hałas i dym budzą obawy o zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców. Władze otrzymały protesty i żądania zaprzestania tej działalności.

PROCES O ZABÓJSTWO TRWA

Getting your Trinity Audio player ready...

Trzecia rozprawa w sprawie oskarżonej o zabójstwo swojego męża kilka dni po ślubie kobiety, odbyła się 20 lutego br. przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Swoje zeznania złożył m.in. świadek ślubny zmarłego mężczyzny. – Nie cieszyła się dobrą opinią – mówił.
– Nie miałem z nimi kontaktu od czasu wesela. Nie wiedziałem z kim przebywał Szymon i z kim ona. Przed ślubem utrudniała nam spotkania, była bardzo zaborcza. Może bała się, że odradzę mu z nią małżeństwo – mówił kolega zmarłego mężczyzny.
Sąd podczas czwartkowej rozprawy odczytał jego wcześniejsze zeznania.
– Szymon nie miał w sobie agresji. By powszechnie lubianą osobą. Starachowice są małe, każdy się zna, a ona jakby wzięła się znikąd. Ja na jego miejscu zrobiłbym sobie nawet test na ojcostwo – mówił, bo gdy doszło do tragedii kobieta była w szóstym miesiącu ciąży.
– Kontakt nam się zerwał, bo na weselu ona traktowała mnie jak służącego. Więc wypełniłem swoje obowiązki starszego i udałem się do domu – zeznał w śledztwie.
– Szymek był typem luzaka. Znaliśmy się od małego. Razem chodziliśmy do przedszkola, podstawówki i liceum. Potem, jak już mieszkałem w Trójmieście, przynajmniej raz w miesiącu rozmawialiśmy przez telefon. Mówił jak bardzo jest w niej zakochany, według mnie to było przesadne, ale to była jego sprawa. To była taka „licealna” miłość. Szymon wcale nie upijał się. Nie widziałem też, aby przejawiał jakiekolwiek akty agresji wobec kogokolwiek – mówił o koledze przed sądem.
Kobieta cały czas płakała podczas procesu. Zeznania złożyła także jej matka. Mówiła, że w małżeństwie nie układało się im najlepiej. Według niej córka była nerwowa, miała napady i wybuchy złości. Zięcia miała widzieć po raz ostatni dzień przed tragedią.
Sąd wysłuchał też opinii biegłego lekarza, który stwierdził, że cios musiał być zadany z dużą siłą, skoro doszło do uszkodzenia nawet twardej chrząstki żebra. Przy takiej ranie, były znikome szanse na uratowanie mu życia.
Tydzień wcześniej również miała miejsce rozprawa przed sądem w Kielcach. Zeznawali wtedy rodzice zamordowanego Szymona S. oraz sąsiedzi z bloku przy ul. Mrozowskiego. Nikt nie zauważył, by chłopak nadużywał alkoholu. Według świadków w mieszkaniu nie dochodziło do awantur.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *