Getting your Trinity Audio player ready...
|
Koniec bezkarnego piratowania po ulicach Starachowic. Na drogi niebawem wrócą strażnicy z fotoradarem. Wiemy już gdzie można będzie ich spotkać. Na razie wyznaczono osiem takich lokalizacji, choć bardzo możliwe, że docelowo będzie ich dziewięć. O jakie ulice chodzi?
Z pewnością o Aleję Armii Krajowej, Radomską, Aleję Wyzwolenia i Ostrowiecką, bo od dawna przodują w wielu rankingach. W ostatnim czasie dołączyły do nich cztery kolejne – Iłżecka, Piłsudskiego, Kościelna oraz Majówka, jak wynika z analiz policji. A to właśnie one mają stanowić podstawę do wyznaczenia lokalizacji fotoradaru, który po kilku miesiącach przerwy znów wróci na nasze drogi.
Przez ostatnie pół roku funkcjonariusze musieli schować go do szafy (względnie oddać do przeglądu lub konserwacji). Czekali aż Ministerstwo Infrastruktury przedstawi wzór znaku informującego o kontroli. Zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa, w miejscach, w których będzie prowadzona kontrola, wymagane są znaki D51„automatyczna kontrola prędkości”. Dotyczy to także kontroli prowadzonych za pomocą przenośnych fotoradarów. I choć nowe przepisy obowiązują od lipca, to procedury wciąż trwają. Bo od teorii do praktyki droga jest długa. A strażnicy sami znaków drogowych stawiać nie mogą. Muszą wystąpić najpierw o zgodę do Zarządu Dróg Powiatowych, Wojewódzkich, Generalnej Dyrekcji, lub gminy w zależności od tego, do kogo należy dana ulica, co zresztą niedawno zrobili. Wcześniej zwrócili się także do policji. Konieczne było przeprowadzenie analizy stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym i określenie miejsc, w których dochodzi najczęściej do zdarzeń drogowych.
– Na tej podstawie możemy dzisiaj bardzo dokładnie określić miejsca, dni, a nawet godziny, w których dochodzi u nas do zdarzeń – mówi Waldemar Jakubowski, komendant Straży Miejskiej w Starachowicach. – Mamy godziny szczytu i dni targowe, kiedy dość łatwo o „niedzielnego kierowcę”
I właśnie wtedy ma się pojawiać przy drodze radar. Oprócz wspomnianych już ośmiu ulic, pod uwagę brana jest także Kielecka. Zdaniem Waldemara Jakubowskiego, to jedna z najbardziej ruchliwych tras w mieście, w pobliżu której znajduje się szkoła.
– Wielokrotnie podejmowaliśmy tam interwencje, zgłaszane nam przez dyrekcję i pana, który przeprowadza dzieci przez pasy – mówi komendant. – Sami byliśmy również świadkami, jak o mały włos nie doszło do potrącenia go na pasach. A widząc radar kierowcy raczej zwalniają.
Urządzenie ma się pojawiać w okolicy starachowickich szkół oraz szpitala. Tam, gdzie z przejść korzystają osoby starsze, a także dzieci. Trudno już będzie zarzucić straży, że poluje na samochody z „krzaków”. Do tej pory strażnicy nie mieli obowiązku uprzedzać kierowców o prowadzonej kontroli. Znaki ostrzegawcze stosowała policja oraz drogowcy, ale w ich przypadku te ostrzeżenia były przeważnie na wyrost – rzadko kiedy w „strefie pomiaru prędkości” naprawdę można się było natknąć na fotoradar. Teraz sytuacja została uporządkowana. O każdej takiej prowadzonej kontroli musi ostrzegać kierowców znak ustawiony przy drodze. Co najmniej 100 metrów wcześniej, jeśli obowiązuje tam ograniczenie prędkości do 60 kilometrów na godzinę, lub 200 metrów wcześniej, jeśli rzecz dzieje się na drodze o wyższej dopuszczalnej prędkości (na autostradach ten dystans wynosi 500 metrów). W pobliżu stać będzie również radiowóz. A to oznacza, że nie będzie już niespodzianek. Na razie wciąż nie wiadomo kiedy dokładnie radar rozpocząłby pracę.
– Nadal czekamy na odpowiedzi zarządców dróg. Gdy tylko będziemy mieli decyzje, możemy zakupić znaki – mówi komendant.
Koszt jednego to wydatek rzędu ok. 200 zł. A trzeba ich będzie osiem lub dziewięć. Sfinansować pomoże je miasto. Jeśli wszystko poszłoby sprawnie, już w październiku urządzenie mogłoby znowu wyjechać na drogi. Jak często będzie się tam pojawiać?
– Nasza sekcja liczy obecnie cztery osoby, które muszą zajmować się jednocześnie monitoringiem, fotoradarem oraz sporządzaniem wniosków do sądu – mówi W. Jakubowski. – Do pracy z fotoradarem potrzebne są co najmniej dwie osoby.
Właśnie z tych względów nie może być wystawiany częściej niż 2 – 3 razy w tygodniu przez kilka godzin.
– Są straże, które wykonują miesięcznie ok. 10 tys. zdjęć. Przyznaję, że trudno to nazwać prewencją… – mówi Jakubowski. – Ja stawiam na profilaktykę. Będziemy korzystać z fotoradaru, jeśli zajdzie taka potrzeba. Na pewno nie będziemy fotografować pojazdów z tyłu, ani karać za przekroczenie 5, czy 10 km/godz. – deklaruje w rozmowie z GAZETĄ. – Ale jeśli ktoś będzie jechał już z prędkością ponad 70 km/godz. w pobliżu szkół, musi liczyć się z tym, że zaprosimy go na komendę – nie kryje szef straży.
Dlatego lepiej już dziś zdjąć nogę z gazu.