Getting your Trinity Audio player ready...
|
Czasami dobre uczynki mogą ściągnąć na nas kłopoty. Przekonała się o tym 35 – letnia mieszkanka ulicy Jesionowej w Starachowicach, która zlitowała się nad nieznanym mężczyzną, proszącym o wodę.
18 sierpnia, tuż po godzinie 15.00, mężczyzna pojawił się na posesji starachowiczanki. Prosił o wodę, ale poczęstowano do również posiłkiem. Nie chciał powiedzieć, skąd jest, ani jak się nazywa. Najgorsze jednak, że nie chciał także opuścić posesji. Kobieta zadzwoniła więc do Straży Miejskiej. Dyżurny wysłał na miejsce patrol strażników.
– Udało się nam ustalić, jak się nazywa i że mieszka w Wierzbicy – mówi Paweł Jamski. – Nie podał nam jednak dokładnego adresu. Chcąc sprawdzić dane, zabraliśmy go na komendę. Podejrzewaliśmy, że mógł być poszukiwany.
Stąd telefon do dyżurnego policji, który potwierdził obawy.
– Mężczyzna, jak się okazało, dzień wcześniej zaginął. Wyszedł z domu i nie wrócił – mówi strażnik. – Był poszukiwany przez komendę policji w Wierzbicy. Cierpiał na charakteropatię.
O miejscu jego pobytu została powiadomiona rodzina. Niedługo potem w Starachowicach zjawił się brat mężczyzny. Jak się okazało, nie była to jego pierwsza taka przygoda. Trzy lata wcześniej zawędrował aż do Ostrowca. I podobnie jak teraz nie potrafił powiedzieć,jak się tam znalazł.