fot. Gazeta Starachowicka 

Młode życie spędza w szpitalach

Getting your Trinity Audio player ready...

Małgorzata Sobczyk ma 24 lata i tyle dolegliwości, że nie sposób ich zapamiętać. Choruje serce, układ pokarmowy i moczowy. Jej życie od wielu lat wypełniają wyjazdy na leczenie, pobyty w placówkach medycznych i poszukiwania kolejnych lekarzy specjalistów, gdy dotychczasowe terapie nie odnoszą skutku, lub terminy wizyt są zbyt odległe. Przy takim trybie życia koszty rosną w lawinowym tempie i kumulują się w zawrotne sumy.
– Sama wizyta prywatna u lekarza kosztuje nawet 600 zł – uzmysławia pani Małgosia skalę wydatków, z którymi musi się mierzyć.
Możemy jej pomóc wpłacając pieniądze na konto kieleckiej „Fundacji z Uśmiechem”, która od wielu lat opiekuje się młodą kobietą. jego numer znajdziecie Państwo w artykule.
Choruje od urodzenia. W tej chwili jest po 19 operacjach na serce, jelita i nerki. Jak mówi przez 5 lat miała spokój, gdy czuła się na tyle dobrze, że mogła nawet podjąć pracę. Zatrudniła się w przychodni. Bardzo jej się podobało to zajęcie, miała okazję pomagać ludziom.  Ale dobry czas się skończył.
– Zaczęło się od bólu brzucha – wspomina Małgorzata Sobczyk.
– Po USG okazało się, że wychodzą powikłania po wcześniejszych operacjach i konieczne są następne. Do operacji jest pęcherz moczowy, mam krew w jelitach, przetoki pochwowo – odbytnicze. Tłuszczak w lewym dole biodrowym sprawia mi tak ogromny ból, że często z trudem udaje mi się dojść do toalety. Mój przypadek dodatkowo komplikuje jeszcze wrodzona wada serca, z powodu której miałam dwie operacje. Szukaliśmy kliniki, która zajmie się mną kompleksowo. Pojedynczo nie można mnie leczyć, bo w środku mam za duży „ambaras”. Wszystko jest ze sobą połączone: jelita i moczowody, więc nie da się do mojego brzucha tak łatwo wejść – tłumaczy obrazowo.
Poszukiwania pomocy zaczęła od szpitala MSWiA w Kielcach. Potem zwróciła się do szpitala w Gdańsku, w którym jeszcze w dzieciństwie była operowana urologicznie. Specjalista przez 3 miesiące szukał kliniki, która podjęłaby się leczenia.
– Pan profesor w końcu znalazł klinikę urologiczną w Gdańsku i już czekałam na wyznaczenie terminu przyjęcia, ale w końcu mi odmówili tłumacząc, że to zbyt ciężki przypadek i nie poniosą za to odpowiedzialności.  Z tego powodu odmówiono mi też leczenia w Warszawie. Zaczęłam sama wysyłać e- maile, gdzie się tylko dało. W Poznaniu znalazłam klinikę, której profesor zajmuje się powikłaniami jamy brzusznej, jednak on nie ma wolnych nawet prywatnych terminów. W końcu skierowano mnie do szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Tam miało być już wszystko załatwione kompleksowo. Zrobiono mi tomografię i waginoskopię. Wyszedł tłuszczak, jako przyczyna silnych bólów, a także różne powikłania ginekologiczne m.in torbiele na jajnikach. W rezultacie i tam powiedziano mi, że nie zajmą się moim przypadkiem w całości, mogą mi tylko zaproponować leczenie urologiczne. Przed terminem wyznaczonym na początek grudnia w stomii, którą noszę zauważyłam czarny kał. Wystraszyłam się, bo już raz pękło mi jelito. Gdy badania wykazały obecność krwi w kale pojechałam z mamą do Krakowa. Tam mnie jednak nie przyjęto na oddział z powodu braku miejsc. Odesłano mnie na SOR , gdzie po badaniach nie pozostało nam nic innego jak wracać do domu – relacjonuje pani Małgosia swoją drogę przez mękę.
Angina, której nabawiła się po drodze dodatkowo skomplikowała tę trudną sytuację odsuwając termin wizyty w Krakowie na luty. Inne są jeszcze odleglejsze: gastroskopię uda się zrobić dopiero w czerwcu.
– Wszystkiego trzeba szukać samemu i czekać bardzo długo, a ja potrzebuję leczenia już teraz. Dlatego muszę się ratować na własną rękę, a to oznacza horrendalne koszty. Wszystkie moje wizyty u profesorów są płatne, a to nie są wydatki rzędu 100, czy 200 zł. Na przykład najbliższy mój wyjazd do Katowic do profesora, który być może podejmie się mojego leczenia to 600 zł tylko za samą wizytę – podkreśla Małgorzata Sobczyk.
A  przecież trzeba jeszcze dodać do tego koszty podróży, czy zakwaterowania, bo takie wyjazdy zazwyczaj trwają kilka dni.
– Wie pani, co jest w tym najgorsze? – wtrąca dotąd przysłuchująca się naszej rozmowie matka pani Małgorzaty.
–  Brak regulacji przez ministerstwo zdrowia. Ci, którzy mają wady wrodzone, gdy kończą 18 lat są pozostawieni sami sobie. Nie ma koordynatora, kogoś kto by pomógł w dalszym leczeniu, pokierował, gdzie się udać. Odkąd wyszłyśmy z Małgosią po leczeniu w Centrum Zdrowia Dziecka, to gdy się coś złego dzieje szukamy same po omacku –  stwierdza ze smutkiem.
Małgorzata Sobczyk pilnie potrzebuje pomocy finansowej. Można jej okazać wsparcie wpłacając pieniądze na konto „Fundacji z Uśmiechem” w Kielcach w Banku Zachodnim WBK, nr rachunku:  20 1090 2040 0000 0001 0887 3169 z dopiskiem „Dla Małgosi Sobczyk”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry