(VIEDO) MORZA I OCEANY TO JEGO ŻYWIOŁ

Getting your Trinity Audio player ready...
YouTube player

– Co słychać Maćku?
– Dobrze i coraz lepiej. Maturę napisałem dobrze, wakacje się kończą i niedługo zaczynam studiować na Akademii Morskiej w Gdyni, która niedługo będzie przemianowana na Uniwersytet. Kierunek, który wybrałem, to „Nawigacja”.
– Rozumiem, że ten wybór nie był przypadkowy?
– Nie, nie był przypadkowy. Od początku liceum, czyli od trzech lat, jest niezmienny.
– Jak to się stało, że znalazłeś się na słynnym żaglowcu „Dar Młodzieży”?
– To był przypadek. Gdyby nie moja przyjaciółka, która poinformowała mnie o tym rejsie i konkursie, w życiu bym się o tym nie dowiedział, nie znalazłbym tego, nie trafiłbym. Przypomniało mi się, że można się na niego załapać na 3 dni przed upływem terminu przysyłania zgłoszeń, więc chwyciłem się dosłownie ostatniej deski ratunku.
– Przyjaciele pomagali ci w internetowej rekrutacji, aby dostać się do tego tysiąca młodych osób, które biorą udział w kilkunastu etapach rejsu. Zakończy się bowiem w Panamie w przyszłym roku.
– W konkursie brało udział mniej osób, bo do tego „tysiąca” wchodzą również studenci Akademii Morskiej, którzy mieli zapewniony udział przez uczelnię. Na początku było nas około pięciuset osób. Pierwszym etapem rywalizacji było zamieszczenie na Fb zdjęcia, które przedstawiało swoją osobę jako ambasadora „Małej Ojczyzny”, a o zakwalifikowaniu się do kolejnego etapu decydowały głosy internautów. Trzeba było się uśmiechnąć do przyjaciół, odnowić stare kontakty i po prostu uruchomić wszystko.
– Długo czekałeś na decyzję: płyniesz!
–  Parę dni, a później w drugim etapie, czyli konkursie wiedzy, to jeszcze tego samego wieczorem wiedziałem, że już płynę.
– Konkurs wiedzy o…?
– Głównie z historii, ponieważ rejs jest organizowany z okazji 100- lecia odzyskania niepodległości. Ale były też podstawy żeglarstwa, tudzież tematyka morza w Biblii.
–  Co czułeś, gdy dowiedziałeś się, że jesteś grupie osób, które popłyną?
– Ogromne niedowierzanie. Pamiętam jak trzy albo i cztery razy podchodziłem do wywieszonej listy i sprawdzałem, czy to na pewno nie jest pomyłka, czy to nie jest jakaś inna lista, czy się na pewno załapałem…
– Z marszu nie popłynąłeś, jakie były więc przygotowania?
– Szkolenie, które mieliśmy przygotowane w Gdyni, trwały tydzień. Tuż przed maturą szkoliłem się więc z bezpieczeństwa, ratownictwa morskiego, aby rejs przebiegł jak najbezpieczniej. A specjalnych przygotowań, osobistych nie musiałem robić. Parę rejsów już miałem za sobą, z grubsza wiedziałem, co należy zabrać i miałem to przygotowane w domu.
– Czyli byłeś pewien, że matura pójdzie „gładko”?
– Nie, ale trzeba było tam pojechać i to był jedyny możliwy termin.
– Pierwsze wrażenia po wkroczeniu na pokład…
– Wejście na żaglowiec nie było jakoś bardzo wyjątkowe. Był harmider, zapisywanie uczestników, zdawaliśmy swoje dokumenty, wypełnialiśmy formularze. Uwierzyłem, że to jest real, że płyniemy i że faktycznie to się dzieje, w momencie, kiedy już wypływaliśmy ze Szczecina, byliśmy na Zalewie Szczecińskim, potem kierowaliśmy się do Świnoujścia i to była raczej taka najzwyklejsza dziecięca radość, że to się wreszcie stało.
– Jak wyglądały wasze pierwsze dni?
– Na początku zapoznawano nas ze statkiem, byliśmy trochę niepewni. Nie wiedzieliśmy, co wolno, czego nie wolno, kto jest kim na pokładzie, jaką pełni funkcję. Więc to wszystko wiązało się z poznawaniem, naprawianiem popełnionych błędów.
– Jaki kraj i jaki port był waszym pierwszym przystankiem?
– Najpierw zawinęliśmy do Bremerhaven w Niemczech. Tam jest również świetna Akademia Morska, która współpracuje z akademią z Gdyni, stąd również port nie był przypadkowy. Mój etap obejmował również Bordeaux we Francji i płynęliśmy przez Kanał La Manche, a potem do Hiszpanii na Teneryfę.
– Były chwile grozy?
– Nie, nie przypominam sobie. Cały rejs przebiegał bardzo spokojnie. Zatoka Biskajska, która jest znana z nieprzewidywalnych wiatrów, sztormów, złej pogody potraktowała nas bardzo łagodnie. Na Morzu Północnym według skali Beauforta był już sztorm, ale też statek nasz tego bardzo nie odczuł. Chwil grozy nie było tak wiele, no, może jedna, gdy pracując na wysokościach z piętnastu metrów spadł mi młotek na burtę. To była chwila niepewności.
– Dobijaliście do różnych portów. Mieliście czas na zwiedzanie tych miejsc?
– To zależało od tego, w której się było wachcie. Ponieważ praca była zorganizowana na trzy około czterdziestoosobowe grupy, mające zajęcie w konkretnych godzinach. W każdym porcie przez dobę jedna z tych grup też musiała zostać na statku i pracować – nie mogli wyjść. I moja wachta pierwsza trafiała tak, że w każdym porcie musieliśmy zostać, bo mieliśmy dyżury. Pracowaliśmy od godziny 12.00 w południe do 16.00 i od północy do 4.00 rano. Więc zwiedzaliśmy najmniej ze wszystkich wacht, ale następnego dnia mieliśmy możliwość wyjścia.
– Co utkwiło ci najbardziej w pamięci z tego rejsu?
– Na pewno sam rejs, to, jaką wesołą gromadkę stanowiliśmy. Ludzi o podobnych zainteresowaniach, laureatów konkursu, którzy zostali zabrani w ten rejs, ale i studentów. Pomimo pewnych niesnasek, kiedy trzeba było stanąć przy tej samej linie i i jednak pracować równomiernie na korzyść całej wachty i statku, to było bardzo istotne, że potrafiliśmy się tak zebrać i ostatecznie obowiązki wykonać porządnie.
– Rodzina się cieszyła z sukcesu?
– Tak, oczywiście.
– Gdybyś miał szansę jeszcze raz wziąć udział w wyprawie, zdecydowałbyś się?
– Bez cienia wątpliwości, a że dostałem się do akademii, która organizuje praktyki na „Darze”, to pewnie się jeszcze popłynę. Mam cichą nadzieję.
– Z doświadczenia wiem, że żeglarstwo zazwyczaj zaszczepiają ojcowie albo dziadkowie?
– U mnie w najbliższej rodzinie nikt nie żegluje ani nie żeglował, ale wiem, że jakiś daleki wujek ze strony mamy był marynarzem, ale nic poza tym. To była moja bardzo spontaniczna decyzja. – Synu, co byś powiedział na obóz żeglarski na Mazurach? – zapytał tata. – No, dobrze, zobaczymy jak będzie… Okazało się, że miałem niesamowitego instruktora, od którego się zapaliłem i od tamtej pory nie gasnę.
– Patent jest?
– Żeglarski, tak i sternika w zasięgu ręki.
– Gdzie się widzisz za 5, 10 lat?
– Da Bóg, jako oficer na statku, ze stałą pracą.
– Niech się spełni i dziękuję za rozmowę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Informacje Starachowice i Okolice

Najświeższe informacje z regionu Starachowice i okolic: aktualności, wydarzenia, wiadomości z gmin Wąchock, Pawłów, Mirzec, Brody. Bądź na bieżąco!
Aktualności

Artystyczne „Niespokojne ręce” w UTW

Getting your Trinity Audio player ready... W strukturach Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Starachowicach istnieje sekcja „Niespokojne ręce”. Pod taką oryginalną nazwą słuchacze Uniwersytetu realizują się w działalności ...
Czytaj więcej →
Aktualności

Na ulicy Widok przybywa mieszkań gminnych

Getting your Trinity Audio player ready... Ulica Widok na osiedlu Wzgórze to miejsce, w którym przybywa nowych mieszkań gminnych. Powstają w dawnych budynkach gospodarczych adaptowanych ...
Czytaj więcej →
Historia regionu

Tama na zalewie w Brodach w remoncie

Getting your Trinity Audio player ready... W gminie Brody trwa remont urządzeń hydrotechnicznych na tamtejszym zalewie, prowadzony przez właściciela zbiornika, czyli Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. ...
Czytaj więcej →

Reklama

Dzieci nowonarodzone

Prezentujemy tu zdjęcia i dane noworodków z naszego regionu. Ciesz się razem z nami radością z narodzin i zobacz najnowszych mieszkańców. To wyjątkowe miejsce, gdzie rodzice mogą podzielić się szczęściem z przyjścia na świat ich maluszków.

Reklama

Ogłoszenia

Przeglądaj i dodawaj ogłoszenia
ERROR Template with name template-search-and-list does not exist.

Reklama

Sprawdź

Wydarzenia

Gdzie warto się wybrać

Reklama

Złóż kondolencje

Księga Zmarłych Online

Księga Zmarłych Online
Andrzej Kaczmarski

Andrzej Kaczmarski

Księga Zmarłych Online
Andrzej Gonciarz

Andrzej Gonciarz

Księga Zmarłych Online
Marek Woś

Marek Woś

Lista osób zmarłych
Kondolencje

Lista zmarłych

Reklama

Obejrzyj wideo

Zobacz filmy

starachowicka.pl na YouTube.com

Zespół

Gazety Starachowickiej

Dziekujemy za to, że z nami jesteście
Jarosław Łyczkowski

Jarosław Łyczkowski

Redaktor Naczelny
Katarzyna Ofman

Katarzyna Ofman

Z-ca Redaktora Naczelnego
Iwona Bryła

Iwona Bryła

Dziennikarz
Redaktor - Agata Orłowska

Agata Orłowska

Dziennikarz
Paulina Kosterna

Paulina Kosterna

Specjalista ds. marketingu
Karol Kochańczyk - Redaktor Sportowy

Karol Kochańczyk

Fotoreporter
Konrad Mazur - Redaktor Sportowy

Konrad Mazur

Dziennikarz sportowy
Wioletta Jakubowska - Sekretariat

Wioletta Jakubowska

Sekretartiat