Funkcjonariusz starachowickiej prewencji złapał podczas wizyty w stolicy kierowcę, który jechał „pod wpływem”. Najpierw „siedział mu na ogonie”, a gdy tamten się tylko zatrzymał, doprowadził do jego ujęcia i na koniec przekazał kolegom z Warszawy.
Działo się to w czasie wolnym od służby, nocą z 19 na 20 sierpnia. Policjant był akurat w stolicy, jechał swoim prywatnym autem, kiedy zauważył dziwnie zachowującego się przed nim kierowcę cinguecento, który jechał całą szerokością ulicy, czym wzbudził spore zainteresowanie. Policjant zawiadomił dyżurnego najbliższej jednostki i jechał dalej za autem.
– Na bieżąco informował komendę o swojej aktualnej pozycji – opowiada Sebastian Śpiewak, rzecznik prasowy KPP w Starachowicach. – Kiedy mężczyzna się tylko zatrzymał i wyszedł z auta, doprowadził do jego ujęcia. A potem przekazał funkcjonariuszom miejscowej policji.
Kierowca, jak się okazało, miał w organizmie ok. 2 promile alkoholu.