Powitała nas na świecie Anna Abram ze Starachowic, córka Aleksandry Hamery, ważąca 3150 g i mierząca 53 cm! Życzymy małej Annie pełno uśmiechów i radosnych dni!

Od Juniora do legendy, czyli z „Kuną” o piłce…i nie tylko

Getting your Trinity Audio player ready...

Jak sam mówi, bardziej rozpoznawalny jest po swoim przezwisku, niż nazwisku. Cechuje go spryt i szybkość, choć nic nie zapowiadało, że kiedykolwiek będzie grał w piłkę nożną. A jednak los jest bardzo nieprzewidywalny i połączył go z futbolem, a później z drużyną Staru Starachowice, z którą całkiem niedawno, po 14 wspólnych latach pożegnał się ”dorabiając się” miana legendy.
Mowa o Marcinie Chodniewiczu, popularnym „Kunie”, który w rozmowie z GAZETĄ opowiedział o początkach swojej przygody z piłką nożną oraz o tym, skąd wzięło się jego przezwisko.
Gazeta Starachowicka: Dziękując za to, że zgodziłeś się ze mną porozmawiać, nie mogę nie zapytać o Twoją ksywkę. Dlaczego „Kuna”?
Marcin Chodniewicz: Jeżeli chodzi o moje przezwisko to na pewno jestem po nim bardziej rozpoznawalny, niż po nazwisku. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Pseudonim, o który pytasz pierwszy raz usłyszałem z ust mojej siostry, która w taki właśnie sposób określiła mnie, jak zaczynałem grać w piłkę. Wszyscy moi koledzy to słyszeli i od tamtej pory zaczęli tak na mnie mówić.
GS: Przyznam szczerze, że to dość nietypowa ksywka. Mniemam, że ma ona związek z Twoimi cechami motorycznymi?
M.Ch. Masz rację, jest to dość nietypowe przezwisko. Na początku nie chciałem, żeby na mnie tak mówili, ale się przyjęło i tak już zostało. Oczywiście wzięło to się na pewno z tego, że na boisku zawsze byłem sprytny, szybki itp., więc siostra porównała to do kuny. A dzisiaj już jestem do tego przyzwyczajony i większość ludzi bardziej się tak właśnie zwraca do mnie, niż po imieniu.
GS: No dobrze, w takim razie przejdźmy do kolejnego tematu. Mianowicie, od tak zwanego zawsze wiedziałeś, że chcesz być piłkarzem?
M.Ch. Otóż nie. Nie zapowiadało się, że będę grał w piłkę. Oczywiście  interesowałem się  tym sportem, ale miałem też inne zainteresowania, np. skoki narciarskie, które w czasach Adama Małysza były super popularne.
GS: A jednak…pamiętasz swoje początki?
M.Ch. Oczywiście!  Początki piłki to granie przy szkolnym boisku i spędzanie na nim praktycznie całego dnia. Bardzo fajnie wspominam te czasy i wszystkich kolegów i przyjaciół z tamtych lat. Pamiętam czasy, jak przechodziłem koło stadionu i widziałem tam trenujących piłkarzy Staru. Zawsze sobie powtarzałem, że chciałbym chociaż raz zagrać na tym stadionie. Było to dla mnie takie małe marzenie, żeby móc robić w życiu coś, co się uwielbia.
GS: Jesteś więc żywym dowodem na to, że warto marzyć, bowiem Twoje marzenie się spełniło. Zacząłeś od…
M.Ch.: Grę zacząłem w juniorach Star Starachowice, Po namowach kolegów wystąpiłem tam w kilkudziesięciu meczach i w tym czasie trener Seniorów – Artur Andula zaproponował mi bym spróbował swoich sił właśnie u nich. Można powiedzieć, że tak to się właśnie zaczęło.
GS.: Pamiętasz swój pierwszy mecz?
M.Ch.: Tak, owszem. Pierwszy mecz seniorski. I muszę przyznać, że jest to całkowicie inna gra, która diametralnie różni się od piłki juniorskiej. Był to rok 2007, doskonale to pamiętam bo Star się wtedy reaktywował.
GS: Mecz, który najmocniej zapadł Ci w pamięć to…?
M.Ch. Wszystkie swoje mecze wspominam, jeżeli tylko moja pamięć do nich sięgnie, ponieważ sporo ich było. Na pewno w pamięć zapadają mecze, kiedy wygrywa się bardzo wysoko. Pamiętam taki mecz, kiedy to Star wygrał 16:0. Oczywiście wpisałem się też na listę strzelców i z tego, co wiem, jest to najwyższa wygrana Staru w lidze, więc fajnie się to wspomina.
GS: Od początku byłeś związany ze Starem Starachowice. Można było odnieść wrażenie, że klub to Twój drugi dom…choć nie zawsze było kolorowo. Pamiętasz, ile w sumie meczy rozegrałeś w zielono-czarnych barwach?
M.Ch. W klubie nad Kamienną spędziłem wiele czasu, przyszło mi grać kilkanaście dobrych lat, sam nie jestem w stanie policzyć, ile to było dokładnie meczy, ponieważ statystyki np. na stronie Kieleckiej Piłki są prowadzone od 2009 r, a ja już zacząłem grać w Starze w 2007, ale myślę że było ich około 300 oficjalnych. Gra w tym klubie to było coś naprawdę wyjątkowego, poznałem wielu kolegów i przyjaciół. Na przestrzeni całego tego okresu były różne sytuacje, wzloty i upadki, ale, jak to się mówi: „cały czas do przodu”. Za mojej kadencji, jako piłkarza, zmieniali się też trenerzy, ale z każdym zawsze miałem dobry kontakt. Mówię tu między innymi o trenerach: Andule, Lipińskim, Spadło, Siczku, Rocie i Bliskim, tak więc było od kogo pochłaniać wiedzę i umiejętności.
GS: Byłeś dobrym uczniem?
M.Ch.: Ja nie chcę się sam oceniać, jakim byłem zawodnikiem. Tu już opinia należy do ludzi, którzy ze mną trenowali, przebywali i na pewno też tych, którzy przychodzili na mecze.
GS: Bije od Ciebie pozytywna energia, nie da się ukryć, że piłka nożna i Star Starachowice odegrały w Twoim życiu bardzo dużą rolę. Jednak po kilkunastu latach zdecydowałeś się pożegnać z klubem. Dlaczego?
M.Ch. Przede wszystkim chodziło o względy zdrowotne. W pewnym momencie, podczas dużych obciążeń treningowych zaczął doskwierać mi ból kręgosłupa. Na początku myślałem, że to chwilowe i przejdzie, ale, jak się później okazało, z moim kręgosłupem nie jest tak wesoło.
GS: Pozwolę sobie drążyć temat. Czy był to jedyny czynnik, jaki wpłynął na Twoją decyzję?
M.Ch.: Na pewno złożyło się na to dużo czynników. Nie tylko treningi, ale też na pewno praca, jaką wykonywałem w tym czasie. Musiałem się na chwilę zatrzymać i to wszystko przemyśleć, odwiedziłem kilkunastu specjalistów od kręgosłupa, ale żaden w znaczący sposób nie był mi w stanie pomóc, więc musiałem podjąć ostateczną decyzję jeżeli chodzi o Star i zawiesić buty na kołki.
GS: Przyznam szczerze, że nie pamiętam dokładnie, ile miałeś przerwy w grze. Wiem natomiast, że po wspomnianej przerwie można było Cię ponownie zobaczyć w zielono-czarnych barwach…
M.Ch. Miałem rok przerwy, ale mój charakter cały czas nie pozwalał mi stać w miejscu, więc zdecydowałem, że spróbuję jeszcze raz i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Udało mi się rozegrać kilka meczów w Starze, ale ból kręgosłupa i intensywne treningi nie pozwalały na to, żebym kontynuował.
GS: Mimo to nie traciłeś i nie tracisz optymizmu…
M.Ch. Człowiek ma taką naturę, że przeważnie zawsze się załamuje, kiedy nie może robić tego, co bardzo by chciał. Ale ze mną tak nie było, ponieważ wiem, że zdrowie jest najważniejsze.
GS: Nie mogę odmówić sobie okazji, by zapytać Cię, co więc dalej? Jak kształtują się Twoje plany na przyszłość?
M.Ch.: W życiu przychodzi taki czas, że człowiek, pomimo tego, że bardzo chce, to organizm już odmawia posłuszeństwa. Jeżeli chodzi o obecną sytuację, to w tym roku, po namowach kolegi chciałem pomóc drużynie FKS Łazy w osiągnięciu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej i mam nadzieję, że po części mi się to udało. Niestety, doznałem kontuzji kolana i nie mogłem dokończyć rozgrywek Jeżeli chodzi o to co w przyszłości to czas pokaże. Na pewno będę starał się cały czas łączyć w jakimś stopniu moją pasję do piłki nożnej, ale w jakim wykonaniu, to jeszcze zobaczymy.
GS: To jeżeli chodzi o sport i zawodową część Twojego życia. Dziennikarski nos podpowiada mi jednak, że także prywatnie masz poważne plany?
M.Ch.: Zgadłaś. Ale nim o tym, chcę podkreślić, że teraz będę chciał skupić czas na sobie i mojej narzeczonej Paulinie, która w każdym momencie mojego grania mnie wspierała i we mnie wierzyła. A w kwestii planów… już w czerwcu bierzemy ślub, czego oczywiście nie możemy się doczekać. A co dalej ? Czas pokaże…
GS: Ja ze swojej strony już teraz życzę Ci, to znaczy Wam więc wielu dobrych dni i spełnienia marzeń.
M.Ch. Na zakończenie chcę jeszcze powiedzieć, że na drodze każdego zawodnika są wzloty i upadki, ale jeżeli naprawdę się chce i stara się z całych sił, to prędzej czy później osiągnie się swój cel. Pozdrawiam wszystkich, z którymi przyszło mi grać i trenować na przestrzeni tego czasu w Starze. Wspomnienia zostają na zawsze.
Wspomnienia zostają nie tylko w głowie Marcina, ale też jego kolegów.
– Cóż ja mogę powiedzieć… Wieloletni kapitan, odkąd go pamiętam, to on, po stronie zawodników, ja po stronie działaczy…Byliśmy duszami towarzystwa. Nie dało się go nie lubić. Nie można mu było nigdy odebrać zaangażowania. Można porównać go także do Adama Kucza z GKS-u Katowice. To był zawodnik, który wzrostowo był jak Kuna i sercem był, jak Kuna. Same dobre i pozytywne rzeczy mogę więc o naszym Kunie powiedzieć – mówił w rozmowie z GAZETĄ Konrad Rączka.
Więcej o tym, jak zapamiętali „Kunę” koledzy w papierowym wydaniu GAZETY już w najbliższy wtorek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama

Informacje Starachowice i Okolice

Najświeższe informacje z regionu Starachowice i okolic: aktualności, wydarzenia, wiadomości z gmin Wąchock, Pawłów, Mirzec, Brody. Bądź na bieżąco!
Dzieci nowonarodzone

Narodziny małej Anny Abram

Getting your Trinity Audio player ready... 6 października  na świat przyszła Anna Abram ze Starachowic, córka Aleksandry Hamery. Ważyła 3150 g i mierzyła 53 cm. ...
Czytaj więcej →
Aktualności

Artystyczne „Niespokojne ręce” w UTW

Getting your Trinity Audio player ready... W strukturach Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Starachowicach istnieje sekcja „Niespokojne ręce”. Pod taką oryginalną nazwą słuchacze Uniwersytetu realizują się w działalności ...
Czytaj więcej →
Aktualności

Na ulicy Widok przybywa mieszkań gminnych

Getting your Trinity Audio player ready... Ulica Widok na osiedlu Wzgórze to miejsce, w którym przybywa nowych mieszkań gminnych. Powstają w dawnych budynkach gospodarczych adaptowanych ...
Czytaj więcej →

Reklama

Dzieci nowonarodzone

Prezentujemy tu zdjęcia i dane noworodków z naszego regionu. Ciesz się razem z nami radością z narodzin i zobacz najnowszych mieszkańców. To wyjątkowe miejsce, gdzie rodzice mogą podzielić się szczęściem z przyjścia na świat ich maluszków.

Reklama

Ogłoszenia

Przeglądaj i dodawaj ogłoszenia
ERROR Template with name template-search-and-list does not exist.

Reklama

Sprawdź

Wydarzenia

Gdzie warto się wybrać

Reklama

Złóż kondolencje

Księga Zmarłych Online

Księga Zmarłych Online
Andrzej Kaczmarski

Andrzej Kaczmarski

Księga Zmarłych Online
Andrzej Gonciarz

Andrzej Gonciarz

Księga Zmarłych Online
Marek Woś

Marek Woś

Lista osób zmarłych
Kondolencje

Lista zmarłych

Reklama

Obejrzyj wideo

Zobacz filmy

starachowicka.pl na YouTube.com

Zespół

Gazety Starachowickiej

Dziekujemy za to, że z nami jesteście
Jarosław Łyczkowski

Jarosław Łyczkowski

Redaktor Naczelny
Katarzyna Ofman

Katarzyna Ofman

Z-ca Redaktora Naczelnego
Iwona Bryła

Iwona Bryła

Dziennikarz
Redaktor - Agata Orłowska

Agata Orłowska

Dziennikarz
Paulina Kosterna

Paulina Kosterna

Specjalista ds. marketingu
Karol Kochańczyk - Redaktor Sportowy

Karol Kochańczyk

Fotoreporter
Konrad Mazur - Redaktor Sportowy

Konrad Mazur

Dziennikarz sportowy
Wioletta Jakubowska - Sekretariat

Wioletta Jakubowska

Sekretartiat